„Za każdy kamień twój, Stolico, damy krew!” Dzieci w Powstaniu Warszawskim
79 lat temu, 1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie – największe wystąpienie zbrojne polskiego ruchu oporu przeciwko niemieckiemu okupantowi. W walkach uczestniczyło ok. 50 tys. osób. Obok dorosłych do boju włączyły się również dzieci.
Wielu najmłodszych nie zdobyło przeszkolenia w harcerskich Szarych Szeregach, a doświadczenie zdobywali dopiero w czasie samego powstania. Mimo wszystko, dzieci bardzo chciały pomagać. I często same zgłaszały się do boju. Udział w powstaniu był dla nich bardzo ważny, nawet jeśli bojowym zadaniem było tylko przygotowywaniu lemoniady.
Najmłodszym uczestnikom nie dawano karabinów. Zachowały się wprawdzie fotografie ukazujące dzieci ubrane w mundury, z bronią w dłoni, jednakże były one pozowane. Uzbrojenia w powstaniu było zbyt mało, nie wystarczało go nawet dla dorosłych. Najmłodszych starano się trzymać jak najdalej od strefy walk. Ale jedno jest pewne – mali powstańcy musieli szybko dorosnąć, by “wielka przygoda” nie zakończyła się śmiercią.
W Powstaniu Warszawskim uczestniczyli zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Najmłodsi pomagali m.in. przy roznoszeniu gazetek powstańczych, dostarczaniu środków sanitarnych oraz przygotowywaniu jedzenia i napojów. Starszym powierzano trudniejsze i bardziej odpowiedzialne zadania.
Dzieci często celowo podawały wyższy wiek, gdyż dowódcy niechętnie przyjmowali nieletnich. Oficjalnie za najmłodszego powstańca uważa się 11-letniego Witolda Modelskiego „Warszawiaka”. Chłopiec poległ 20 września 1944 r.
Wielu młodych powstańców w uznaniu za swoje zasługi otrzymało stopnie wojskowe: strzelca, kaprala czy plutonowego. Niektórych odznaczono Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych czy Krzyżem Zasługi z Mieczami. Najmłodszym żołnierzem AK, który otrzymał Order Virtuti Militari V klasy był 14-letni Jerzy Bartnik. Odznaczenia dokonał sam gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. Chłopiec walczył m.in. na Woli, jako członek batalionu AK „Parasol” w Zgrupowaniu „Radosław”. W czasie powstańczych walk został ciężko ranny i stracił oko, ale po operacji powrócił do oddziału. Po upadku powstania trafił do niewoli, gdzie doczekał wyzwolenia przez oddziały armii brytyjskiej. Następnie wstąpił w szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i po wojnie pozostał na emigracji. Powrócił do Polski w 1992 roku.
TO DLA CIEBIE WALCZYŁEM❗️
Płk Zbigniew Rylski ps. "Brzoza" (100 lat), żołnierz batalionu "Parasol", kawaler Orderu Virtuti Militari. 🇵🇱
Oni walczyli o naszą wolność, dzisiaj my walczymy o Ich zdrowie. Wesprzyj zbiórkę na rzecz Powstańców Warszawskich! ❤️… pic.twitter.com/5RGf1bMV0h
— Fundacja Nie zapomnij o nas (@NieZapomnijONas) July 31, 2023
Trudno oszacować liczbę dzieci uczestniczących Powstaniu Warszawskim. Na pewno było ich więcej niż 1000, ponieważ tylu chłopców w wieku 11–18 lat dostało się w październiku 1944 r. do niewoli niemieckiej.
Jak opowiada Agnieszka Cubała, autorka książki “Warszawskie dzieci ’44”, niejeden młody uczestnik powstania doświadczył ogromnej traumy. Wielu z nich poznaliśmy m.in. jako znakomitych aktorów.
Przykładem może być pan Jan Kobuszewski, który dopiero pod koniec swojego życia zdecydował się zmierzyć z tamtymi wspomnieniami i powiedział, że po wojnie przez lata odzyskiwał swoje dzieciństwo. Podobnie pan Krzysztof Kowalewski, który – co ciekawe, kojarzony jest z humorem – jak się potem okazało, także nosił w sobie traumę – opowiada autorka.
1.08.1944 r. ,,Ten dzień nie był zwyczajny".
🇵🇱 79 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Pamięć Poległym i żywym!❤️#PowstanieWarszawskie pic.twitter.com/5JbsEpVnJw— 🇵🇱 Antyfarmazon 🇵🇱💪 (@ZaPLMundurem) August 1, 2023
W powstaniu udział brały także najmłodsze dzieci. Choć obowiązywała zasada, że do armii nie wcielano osób przed ukończeniem 14. roku życia, pojawiały się wyjątki. Zdarzało się, że walczyli nawet kilkulatkowie, bo żołnierze znajdowali w gruzach dzieci pozbawione opieki. W ten sposób do armii trafił m.in. Ryszard Chęciński, ps. Myszka. Znaleziony w bramie przez żołnierzy, był smutny, głodny i zmęczony, wyglądał jak “myszka”, dzięki czemu otrzymał swój pseudonim.
Dzieci, które zostały przyjęte do powstańczej armii, były m.in. listonoszami Harcerskiej Armii Polowej, łącznikami, nazywanymi też “gońcami”, czy kolporterami prasy. Innym wyznaczano chodzenie po wodę, zdobywanie i transport żywności, środków sanitarnych, czy nawet przenoszenie kanałami amunicji. Dzieci nie ginęły więc najczęściej z bronią w ręku.
Częściej była to śmierć głodowa, bo jedzenia brakowało albo było bezwartościowe. Matki karmiące – ze względu na stres i niedożywienie – nie miały tego pokarmu, więc umierały też niemowlęta. Dzieci bawiły się, biegając tam, gdzie było najbardziej niebezpiecznie, co nierzadko także kończyło się tragicznie – podkreśla Agnieszka Cubała.
O udziale dzieci w powstańczych bojach przypomina symboliczny pomnik Małego Powstańca, przedstawiający chłopca z bronią w ręku, w za dużym hełmie z orzełkiem i biało-czerwoną opaską.
Cześć i chwała Bohaterom!
MZ/muzeum1939.pl, polskieradio.pl
Dodaj komentarz