29 marca, 2024
1 sierpnia, 2022

Powstanie Warszawskie – patriotyzm, odwaga i cierpienie

(fot. flickr.com/Contando Estrelas, CC BY-SA 2.0, Rekonstrukcja Powstania Warszawskiego z 1944 roku w przypadku rekonstrukcji historycznej wojskowych Ariete, która odbyła się w La Coruña (Galicja, Hiszpania) w sobotę 6 sierpnia 2016 r.)

Powstanie Warszawskie, ów wielki polski zryw przeciwko okupantowi i wyrządzanej przezeń krzywdzie, był – pomijając względy polityczne i militarne – swego rodzaju odruchem ludzi niewolonych i gnębionych przez Niemców od jesieni roku 1939. Gdy więc do miasta zbliżała się walcząca z Wehrmachtem Armia Czerwona wydawało się, że chwycenie za broń i samodzielne wyzwolenie małej ojczyzny będzie najlepszym, co można zrobić. Byłby to bowiem także symboliczny akt zrzucenia kajdan. Niestety nadzieje nie zostały zrealizowane. 

1 sierpnia roku 1944 o godzinie 17 nastąpiła tak zwana „Godzina W”. To wtedy warszawiacy (choć w Powstaniu walczyli także Polacy z innych miast) rozpoczęli walkę z Niemcami. Po początkowych sukcesach zaczęły się jednak problemy, porażki. Wkrótce to niemieckie siły zbrojne przeszły do ofensywy, a kryminaliści i zwyrodnialcy na usługach Adolfa Hitlera mordowali ludność cywilną. Największą zbrodnią tego rodzaju – oraz jedną z największych podczas całej brutalnej II wojny światowej – była rzeź Woli, której kulminacja przypadła na dni od 5 do 7 sierpnia. Wtedy też oddziały Heinza Reinefartha (co ciekawe, po wojnie… samorządowca w Niemczech Zachodnich) i Oskara Dirlewangera dopuszczały się potwornego bestialstwa stosując tortury oraz wrzucając osoby żywe do ognia lub zakopując je żywcem w ziemi. Nie oszczędzano ani kobiet ani dzieci. 

Oprócz regularnych zbrodni dokonywanych przez Niemców oraz ich wschodnioeuropejskich kolaborantów ludność cywilna Warszawy cierpiała także z powodu działań zbrojnych, walk, nalotów, bombardowań oraz kryzysu humanitarnego – problemów z dostępem do wody, żywności i leków. Oczywiście cierpienie dotykało także walczących powstańców. 

Wszystko wyglądałoby inaczej, lepiej, gdyby nie decyzja komunistycznego dyktatora Józefa Stalina, który postanowił nie udzielać pomocy Warszawie – mimo że wcześniej ze strony jego popleczników płynęły zachęty do walki. Co więcej, „czerwony car” zakazał skorym do niesienia wsparcia Anglikom korzystania z sowieckich lotnisk. Ta decyzja pogrzebała wszelkie nadzieje nie tylko na sukces, ale także względnie poprawną sytuację cywilów i walczących. 

Jak zwykle w sytuacjach kryzysowych bywa, najgorzej wyglądało położenie osób społecznie najsłabszych: chorych, starszych oraz małych dzieci. Jednak mimo rozgrywającego się dramatu za powstańczymi barykadami nie brakowało świadectw miłości, miłości silniejszej niż hitlerowskie zło. Ludzie wielokrotnie dawali piękne świadectwo miłości bliźniego, pomagali potrzebującym tak, jak mogli. Co więcej, narzeczeni przyspieszali swoje śluby i żenili się niemalże pod niemieckim ostrzałem. Wiele takich małżeństw przeżyło dramat Powstania i przetrwało razem w miłości aż do śmierci. Dla innych z kolei słowa „dopóki śmierć Was nie rozłączy” oznaczały rozłąkę, która nastąpiła w ciągu kilku godzin, dni lub tygodni. 

Mimo dramatycznej sytuacji, śmierci tysięcy ludzi oraz całkowitego zniszczenia polskiej stolicy przez Niemców, powstańczy zryw stał się symbolem odwagi, męstwa i niesłychanego patriotyzmu. To właśnie dlatego ową walkę z okupantem nazywa się często mianem „63 dni chwały”. Tyle bowiem trwało powstanie. I choć przez większość tego okresu trudno mówić o chwale w typowym rozumieniu, gdyż odważni Polacy bronili się ostatkiem sił, to jednak opór przeciwko bestialstwu i niesprawiedliwości Niemców z całą pewnością miał chwalebny wymiar. 

Michał Wałach

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023