Kanada: Lawinowy wzrost liczby osób uśmierconych w procedurze samobójstwa wspomaganego
„Gdyby w Stanach Zjednoczonych lekarze zabijali taki sam odsetek ludzi jak w Kanadzie, oznaczałoby to około 140 tys. zabójstw rocznie” – mówi Wesley J. Smith, bioetyk. W Belgii tak dynamiczny wzrost pojawił się w ciągu dwóch dekad. W Kanadzie zaledwie w siedem lat…
Liczba osób, które są zabijanie w Kanadzie w procedurze tzw. MAID (Medical Assistance in Dying) – samobójstwa wspomaganego – rośnie w drastycznym tempie.
W 2022 roku przez podanie zastrzyku letalnego zmarło aż 13 241 osób, co oznacza 4,1 proc. wszystkich zgonów w Kanadzie.
Warto zauważyć, że w kraju, który liczby niespełna 40 milionów mieszkańców, od 2016 roku, a więc od czasu legalizacji procedury uśmiercania chorych, zginęło blisko 45 tys. osób. Szacunkowo jedna osoba na 25 Kanadyjczyków jest uśmiercana w samobójstwie wspomaganym.
Bioetycy i obrońcy życia wskazują, że w bardzo krótkim czasie od legalizacji procedury nastąpił niezwykle duży wzrost osób, którym odbiera się życie.
Gdyby w Stanach Zjednoczonych lekarze zabijali taki sam odsetek ludzi jak w Kanadzie, oznaczałoby to około 140 tys. zabójstw rocznie. To tyle samo osób, ile mieszka w miastach takich jak Waco w Teksasie czy Fullerton w Kaliforni – wskazał Wesley J. Smith, bioetyk.
W Belgii i Holandii osiągnięcie tego poziomu eutanazji, jak mówią specjaliści, zajęło dwie dekady, podczas gdy w Kanadzie zaledwie siedem lat. Co więcej, rządzący, jak i niektóre środowiska lekarskie postulują rozszerzenie procedury na inne osoby i grupy społeczne – nawet bezdomnych, uzależnionych od środków psychoaktywnych lub chorych na demencję.
Kanadyjscy bioetycy i obrońcy życia protestują i zastanawiają się, czy kolejnym krokiem rządu będzie przymusowe poddawanie eutanazji wszystkich chorych?
AG/mercatornet.com
Dodaj komentarz