USA: Sądziła, że aborcja uratuje jej karierę. Stało się jednak inaczej

Depresja i poczucie winy z powodu braku obrony własnego dziecka towarzyszyły amerykańskiej lekkoatletce Briannie McNeal, która poddała się aborcji, by wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
Do tej gorzkiej refleksji związanej z dramatem, który przeżyła Briannie McNeal, mistrzyni olimpijska z 2016 roku w biegu przez płotki na dystansie 100-metrów, kobietę skłoniła decyzja Związku Lekkoatletycznego o zawieszeniu zawodniczki na 5 lat.
McNeal opowiadając o swojej sytuacji zawodowej na łamach dziennika USA Today, ujawniła przy okazji smutną prawdę o piętnie, jakie aborcja odciska w psychice i zdrowiu matek, które nie pozwoliły żyć nienarodzonemu jeszcze dziecku.
29-letnia McNeal została zawieszona w zawodach na pięć lat. Związek Lekkoatletyczny oskarżył ją „o manipulowanie w procesie zarządzania wynikami”. Stało się to po tym, gdy zawodniczka nie poddała się we wskazanym czasie badaniom antydopingowym sportowców. Natomiast, gdy władze Związku zażądały na piśmie wyjaśnienia absencji, zawodniczka zapisała w dokumentacji datę aborcji, ale przesunęła ją o jeden dzień. Ta zmieniona data stała się powodem oskarżenia o manipulacje.
Złota medalistka nie zgadza się z decyzją Związku, zaprzeczyła też, że stosuje doping i stwierdziła, że nigdy nie zamierza tego robić. Natomiast swoje trudności, niepoddanie się testom antydopingowym 12 stycznia 2020 roku i zmianę daty wyjaśniała złym stanem zdrowia po aborcji.
Po prostu nie jestem w stanie uwierzyć, że tylko ta sytuacja stała się powodem do zawieszenia mnie i to na pięć lat, czyli na skutek popełnienia technicznego błędu w tak trudnym dla mnie czasie – mówiła.
McNeal uśmierciła swoje dziecko dwa dni przed planowanymi badaniami antydopingowymi. Lekkoatletka przyznała, że zdecydowała się aborcję, ponieważ uznała, że ciąża złamie jej karierę i marzenia. Jednak po dokonaniu aborcji miała depresję i ogromne poczucie winy, że nie obroniła swojego dziecka. Jej stan pogorszył się, kiedy usłyszała informację o przesunięciu igrzysk na 2021 rok ze względu na obostrzenia związane z Covid-19. Jak stwierdziła, wówczas zdążyłaby spokojnie urodzić dziecko i przygotować się do zawodów.
Zwolennicy aborcji twierdzą wciąż, że kobiety nie odczuwają skutków aborcji, zaprzeczają również istnieniu syndromu poaborcyjnego. W tej sytuacji pomoc matkom, jak i ojcom doświadczającym cierpienia po uśmierceniu dziecka w aborcji, niosą organizacje obrońców życia. Naprzeciw tej kulturze odrzucenia wychodzą też zawodniczki, które mimo rozwijającej się kariery zdecydowały się przyjąć nowe życie. Potwierdzają one, że nie warto poświęcać dziecka, aby wystąpić w zawodach.
AG/Infocatolica.com
Dodaj komentarz