Tajlandia: Policja prowadzi śledztwo w sprawie handlu niemowlętami z surogacji. Proceder trwa od lat

#handel dziećmi #handel ludźmi #surogacja #Tajlandia

(fot. pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne)

Tajska policja prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia rocznej dziewczynki, która była w żłobku. Poszlaki wskazują, że dziecko padło ofiarą grupy przestępczej, która handluje dziećmi. Raport z 2020 roku mówi o 300 niemowlętach, które w ten sposób wywieziono z kraju.

W Bangkoku grupy przestępcze wykorzystują do ukrycia swojej przestępczej działalności żłobki lub ośrodki, w których mieszkają kobiety pracujące jako pomoc domowa.

Wstępne wyniki śledztwa wskazują, że proceder korzystana z osłony żłobków trwa od kilku lat. Co więcej, czas ograniczeń związanych z Covid-19 oraz zamknięcie granic sprawiło, że w placówkach pozostawiano więcej dzieci, które były z surogacji.

W 2020 roku Departament Dochodzeń Specjalnych (DSI) potwierdził, że z kraju wywieziono nielegalnie co najmniej 300 dzieci i niemowląt.

W Tajlandii, w minionych latach, rozwija się proceder surogacji i rozszerza się na inne ościenne państwa, Kambodżę i Laos, ale i nawet Chiny, informuje AsiaNews. Szacuje się, że to właśnie Chińczycy są głównymi beneficjentami tego procederu.

W kraju w 2015 roku zaaprobowano ustawę o ochronie dzieci urodzonych w wyniku technik wspomaganego rozrodu. Ocenia się, że od tego czasu matki zastępcze urodziły ok. 500 dzieci, które zostały przekazane rodzicom adopcyjnym. W Tajlandii obowiązuje prawo, które zwalcza zjawisko handlu dziećmi, jednak nie jest ono egzekwowane.

Organizacje przestępcze znalazły w Tajlandii podatny grunt do swojej działalności. Społeczeństwo boryka się z ubóstwem, dlatego proceder surogacji i handlu dziećmi rozwija się. Kobiecie, która zechce być surogatką płaci się pół miliona bahtów (13 tys. euro). Podwójnie płaci się za ciąże mnogą.