29 kwietnia, 2024
6 listopada, 2023

Ojciec małej Indi Gregory: „Moja córka została skazana na śmierć przez diaboliczny system”

(fot. youtube.com, BBC)

Dziś popołudniu kilkumiesięczna Indi Gregory może zostać odłączona od aparatury podtrzymującej życie. Brytyjski sąd nie zezwolił na przewiezienie dziecka do Włoch, choć włoska klinika zaoferowała pomoc. „Jeśli zabijemy wszystkich chorych na tę chorobę, jak lekarze znajdą na nią lekarstwo?” – powiedział ojciec dziecka.

Dziś w personel szpitala w Nottingham najprawdopodobniej odłączy ośmiomiesięczną Indi Gregory od aparatury wspierającej funkcje życiowe. W tym przypadku mechanizm działania jest taki sam, jak u innych małych brytyjskich pacjentów, którym nie pozwolono na kontynuowanie leczenia, choć kliniki innych państw wyrażały gotowość przyjęcia dzieci i ich leczenia. Indi nie jest w śpiączce, zasługuje, by mieć szansę na życie, mówi Dean Gregory, ojciec dziecka. 

Przed szpitalem Queen’s Medical Centre w Nottingham odbył się kolejny pokojowy protest, by zwrócić uwagę na odbieranie rodzicom prawa do decydowania o swoim dziecku. Protest zorganizowała matka innego dziecka, u którego zdiagnozowano chorobę, którą ma mała Indi.

Ludzie zaczynają się bać, że może to spotkać także ich – powiedział Dean Gregor w wywiadzie z La Nuova Bussola Quotidiana.

Dean Gregory, ojciec dziewczynki, opowiedział o postawie personelu szpitala, w którym przebywa jego córka. Jak mówi, cala rodzina wiedziała, że dziewczynka będzie mieć pewne trudności kardiologiczne, poza tym, w jej główce zbierał się również płyn.

Dlatego też lekarze do chwili porodu naciskali na aborcję – mówił.

Indi urodziła się w dość dobrej kondycji, dopiero po kilku godzinach pojawiły się problemy z oddychaniem, później napady padaczkowe. Badania wykazały, że dziewczynka cierpi na chorobę mitochondrialną.

Kiedy przyszły wyniki badań, zauważyłem zmianę postawy [lekarzy]. Wydawało się, że już ją skreślili. Radzili nam, abyśmy poszukali hospicjum, ale ja zauważyłem, że nawet nie zaczęli żadnego leczenia. Powiedzieli mi wówczas, że nie mają miejsca na intensywnej terapii. Ostatecznie [Indi] otrzymała jakieś leczenie, ale nie miałem poczucia, że angażowali się, by jej pomóc. Pewnego dnia lekarz powiedział, że jeśli pojawi się kolejny atak padaczki, to zastosuje eksperyment i zostawi ją na dwie godziny, by zobaczyć co się stanie. Chciał to powtórzyć przez dwa, trzy dni. Przez myśl przeszło mi, czy nie chcą doprowadzić do uszkodzenia mózgu [dziecka], by potem ją odłączyć [od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe] – opowiada ojciec dziecka.

Jak mówi, jego córka przeszła różne infekcje, w tym sepsę. Dean Gregory podejrzewał, że było to spowodowane m.in. brakiem higieny w szpitalu.

W pewnym momencie, pielęgniarki poinformowały rodzinę, że Trust, organ administracyjny prowadzący szpital, zamierza pozwać rodzinę do sądu i że będzie to ostateczna rozprawa. Jednocześnie zakazano rodzinie informowania o całej sytuacji mediów. Kiedy mężczyzna odmówił, a personel szpitala poinformował go, że „niechęć rodziny do współpracy może stać się sprawą sądową”.

W sądzie czułem się, jakby mnie wciągnięto do piekła – powiedział.

Gregory, który wraz z żoną czuwał przy dziecku, widział reakcje dziecka. Tym bardziej, jak powiedział w wywiadzie, był zszokowany tym, co usłyszał w sądzie. Pielęgniarki twierdziły, że dziecko cierpi i próbowały wykazać to różnymi wypowiedziami o reakcjach dziecka mających świadczyć o bólu. Jak wskazał Dean, to mijanie się z prawdą.

Pomoc zaoferował watykański szpital pediatryczny w Rzymie za zgodą włoskiego rządu, co nie spotkało się z entuzjazmem ze strony Queen’s Medical Centre w Nottingham.

Byli bardzo zirytowani i dali jasno do zrozumienia, że ​​nie pozwolą jej odejść. Wyglądało na to, że ich reputacja była zagrożona i nie mogą pozwolić na stworzenie precedensu, który zachęciłby innych do pójścia w te ślady. (…). Mówili, że przeniesienie jej jest zbyt niebezpieczne. (….) Stwierdzili, że operacja serca, którą zalecili inni lekarze i którą można byłoby przeprowadzić we Włoszech, jest bezużyteczna. Powiedzieli, że jest to przedłużenie tego, co nieuniknione, ponieważ choroby nie można wyleczyć. To prawda, że ​​​​wiem, że na ta chorobę nie ma lekarstwa, ale wiem też, że tę chorobę można opanować, tak jak w przypadku cukrzycy czy astmy, na które nie ma lekarstwa. Ale jeśli zabijemy wszystkich chorych na tę chorobę, jak lekarze znajdą lekarstwo? – mówił w rozmowie z portalem.

Jak powiedział Dean, jest on niewierzący, ale doświadczył namacalnie działania dobra i zła, zderzenia się z systemem, który nie chce ratować życia, zderzenia z zachowaniem świadków w sądzie. Ale doświadczył też siły wsparcia ze strony Christian Legal Centre oraz otwartości na pomoc jego dziecku przez włoską klinikę. 

Nie jestem osobą wierzącą i nie jestem ochrzczony. Ale kiedy byłem w sądzie, czułem się, jakby wciągano mnie do piekła. Pomyślałam, że skoro istnieje piekło, to i niebo musi istnieć. To było tak, jakby diabeł tam był. Pomyślałam, że skoro istnieje diabeł, to musi istnieć Bóg. (…) Widziałem, jak wygląda piekło i chcę, żeby Indi poszła do nieba. Właściwie zdecydowałem, że ja i moja córka też powinniśmy przyjąć chrzest – powiedział.

AG/lanuovabq.it

„Prawo Charliego”. To może być koniec uśmiercania dzieci wbrew woli rodziców w UK

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023