16 kwietnia, 2024
6 czerwca, 2021

Nawrócona transseksualistka opowiada swoją historię

(fot. transgendertotransformed.com / Laura Perry w 2015 roku i teraz)

Laura Perry prowadzi bloga „Transgender to Transformed” (ang. Od transpłciowej do przemienionej), na którym dzieli się świadectwem swojego życia. Po latach terapii hormonalnej, dwóch poważnych operacjach, wszystkich zmianach prawnych  w sumie dziewięciu latach życia jako „Jack” – kobieta opowiada o tym, jak wiara sprawiła, że odzyskała wolność i odnalazła samą siebie. 

Kochałam siebie prawdopodobnie do granic narcyzmu. Czciłam się na ołtarzu samej siebie. Problem w tym, że czciłam to, kim chciałam być i kim wierzyłam, że jestem, a nie to, kim Bóg mnie stworzył, abym była.

Trudne początki

Laura zaczyna świadectwo od swojego dzieciństwa i źródłach późniejszego pogubienia.

Myśli i uczucia zaczęły się we wczesnym dzieciństwie od niezrozumiałego związku z moją mamą, którą posądzałam o kochanie chłopców bardziej niż dziewczynki, ponieważ inaczej traktowała mojego brata, a inaczej mnie. Była bardzo religijna i wykańczała samą siebie, próbując być idealną chrześcijanką. Ale w międzyczasie była niespokojna, drażliwa i często nie chciała, żebym była w pobliżu, ponieważ byłam nadpobudliwa i prawdopodobnie aż do bycia nieznośną.

To wrażenie zostało wzmocnione, gdy dowiedziałem się, że moja mama poroniła dwóch chłopców przede mną. Kiedy pewnego dnia z podekscytowaniem powiedziałam: „Hej, gdyby moi bracia przeżyli, mielibyśmy pięcioro dzieci”, spotkałam się z druzgocącym ciosem: „Nie, my chcieliśmy mieć tylko trójkę dzieci. Prawdopodobnie nie byłoby cię tutaj, gdyby któryś z nich żył”. Wiem, że to miało mi powiedzieć, jak bardzo Bóg musiał chcieć, żebym tu była. Ale ja czułam się winna. Moi bracia musieli umrzeć, żebym ja mogła się urodzić… Jeszcze bardziej pogubiłam się, kiedy w wieku ośmiu lat byłam molestowana i bardzo się zseksualizowałam.

Zranienia, jakich kobieta doznała w dzieciństwie, tylko wzmożyły desperackie poszukiwanie miłości w wieku młodzieńczym.

Spędziłam następne 25 lat próbując uzyskać spełnienie i znaleźć miłość poprzez seks. W liceum, kiedy mężczyźni coraz bardziej uprzedmiotowiali mnie (i kobiety w ogóle), zaczęłam wierzyć, że bycie kobietą jest obrzydliwą, brudną i bezwartościową rzeczą, zdecydowałam, że powinnam być mężczyzną i rozpoczęłam podróż „przemiany”.

To nie tak miało być

Rezultat wieloletnich zmian nie był jednak taki, jakiego Laura się spodziewała. Nic nie wyglądało tak, jak jej to przedstawiono wcześniej.

Ale po latach terapii hormonalnych, podwójnej mastektomii oraz rekonstrukcji klatki piersiowej, usunięciu wszystkich żeńskich organów i wszystkich prawnych zmianach imienia i statusu płciowego, byłam pusta i załamana. Byłam zdruzgotana, gdy zdałam sobie sprawę, że żadna z tych zmian, których dokonałam, nie uczyniła mnie mężczyzną i wiedziałam, że nigdy nie uczyni. Zmieniłam tylko to, co zewnętrzne. Czułam się więc uwięziona w świecie pomiędzy mężczyzną a kobietą. Naprawdę wierzyłam, że nie jestem kobietą, ale wiedziałam, że nigdy nie będę mogła być mężczyzną, bez względu na to, jak bardzo tego pragnęłam.

Zamiast tego żyłam w świecie kłamstw, zawieszona w próżni między rzeczywistością a fantazją. Tak bardzo chciałam wymazać istnienie Laury, że nawet po uświadomieniu sobie, że nie mogę być mężczyzną, postanowiłam się ukrywać, udawać i być „najlepszym mężczyzną, jakim mogłam być”, zamiast przyjąć siebie jako kobietę. To zabawne: w pierwszych miesiącach mojej przemiany często opisywałam siebie przed „coming outem” jako noszącą maskę kobiecej tożsamości, ale nikt poza mną nie zdawał sobie sprawy, że to była maska. Mniej więcej trzy lata później, to moja transpłciowa tożsamość stała się maską.

Niespodziewany ratunek

To, co zapowiadało się na wolność, w rzeczywistości stało się moją więzienną celą. Wkrótce stałam się niewolnicą noszenia ubrań, które nigdy nie pasowały, wstrzykiwania sobie w kółko hormonów i noszenia protez, które nieustannie przypominały mi, jak bardzo to wszystko było fałszywe. Z upływem lat Bóg delikatnie przyciągał mnie z powrotem do siebie. Nigdy nie pozwolił mi zapomnieć, kim byłam, bez względu na to, jak bardzo starałam się zapomnieć. Moja mama nie chciała nazywać mnie Jake’iem, a jej upór, aby nazywać mnie Laurą, był dla mnie przywiązaniem do rzeczywistości. W tamtym czasie nienawidziłam tego, ale stało się to dla mnie ratunkiem.

To właśnie prośba mamy, której surowe wychowanie, można by uznać za źródło wielu problemów Laury, stała się dla niej ratunkiem. 

Chociaż moje relacje z rodzicami od lat prawie nie istniały, nie licząc sporadycznych rozmów telefonicznych czy spotkań przy kolacji, mama pewnego dnia poprosiła mnie o zrobienie strony internetowej dla studium biblijnego, które prowadziła. Zgodziłam się, chociaż nie interesowałam się studium biblijnym, ponieważ zgodziła się mi za to zapłacić, a ja potrzebowałam zarówno pieniędzy, jak i doświadczenia (…). Po raz pierwszy w moim życiu zaczęłam dostrzegać Bożą miłość i wierność w Jego Słowie.

W ciągu następnych kilku miesięcy zacząłem dzwonić do mamy codziennie po pracy. Cierpliwie odpowiadała na moje pytania dotyczące Biblii. Co więcej, zdałam sobie sprawę, że ta zła, zestresowana i wyczerpana matka legalistka, z którą dorastałam, została całkowicie przemieniona, a jej religia została zamieniona na prawdziwą wiarę. Była teraz wypełniona Duchem Świętym, a nie zasadami i cielesnymi próbami przypodobania się Bogu.

Laura 4 dni po podjęciu decyzji o powrocie do płci żeńskiej

To przykład matki i jej modlitwa za córkę, pomogły Laurze otworzyć oczy i zwrócić serce w stronę Boga. 

W chwili, gdy zobaczyłam całkowite odnowienie u mojej mamy, wiedziałam, że ewangelia jest prawdziwa. Nie tylko intelektualnie, nie tylko historycznie, ale że Jezus rzeczywiście żyje i że jest to głęboko i dogłębnie prawdziwe. W rezultacie z całego serca oddałam swoje życie Chrystusowi.

Początek powrotu

Tak rozpoczęła się droga Laury w kierunku powrotu do bycia kobietą. Nie była to, oczywiście, droga prosta.

Tak bardzo pragnęłam być Bożym człowiekiem. Próbowałam przekonać samą siebie, że Bóg przeznaczył mnie do bycia mężczyzną. Może to była wada wrodzona lub coś podobnego. Nie mogłam zmierzyć się z faktem, że jestem kobietą.

Kiedy zaczęłam się z tym zmagać i przyznawałam, że moje życie jest wyborem, Pan zaczął ujawniać brzydotę i szaleństwo bycia „transgender”. Pewnej nocy (…) wyszeptał do mnie: „Pozwól mi powiedzieć ci, kim jesteś”.

(…) byłam tak zdesperowana, aby wydostać się z transpłciowego stylu życia, ale bałam się, że jest już za późno. Żyłam w całkowitym ukryciu, jak to nazywałam: nikt poza rodziną i moim partnerem nie wiedział, że jestem transpłciowa. Nie wiedziałam, jak to naprawić.

„Przecinanie kabla”

Przez kilka następnych dni płakałam w sposób niekontrolowany. Czułam się całkowicie martwa. W rzeczywistości, pierwszego dnia, wróciłam do swojego mieszkania tego samego popołudnia. Po prawie dziesięciu latach bycia razem, z których większość spędziłam w tym mieszkaniu, mój partner przytulił mnie, a ja poczułam się jakbym była w ramionach obcego człowieka. A tej nocy, kiedy oglądaliśmy film w naszym salonie, czułam się jak w pokoju hotelowym. Zapytałam Boga, co się dzieje, a On powiedział: „Przeciąłem kabel od twojego starego życia i już do niego nie wrócisz”. Mimo, że było mi ciężko się z tym zmierzyć, czułam się komfortowo wiedząc, że Bóg ma kontrolę. To nadal była moja decyzja, ale wiedziałam, że nigdy nie zaznam spokoju, jeśli zostanę.

Laura na czas ponownego przechodzenia transformacji postanowiła przenieść się do domu rodziców. Po trzech dniach poszła z mamą na studium biblijne. Kobiety, które od lat modliły się za jej nawrócenie, przywitały ją cieplej, niż kobieta mogłaby się spodziewać. Po czasie stwierdza, że „moje serce zostało całkowicie przemienione i zniknęło przekonanie, że powinnam być mężczyzną”.

Po raz pierwszy w moim życiu nie tylko kocham być kobietą, ale naprawdę widzę, jaką dziewczynką byłam przez cały czas. Wspomnienia o mojej “dziewczęcości” powróciły i widzę, że to jest to, kim byłam przez cały czas. W rzeczywistości ludzie są teraz często zszokowani tym, jak bardzo stałam się kobieca, a to nie jest żaden teatr. Po prostu pozwoliłam Bogu zedrzeć z siebie fałszywą męskość, którą się okrywałam.

Laura Perry obecnie

Źródło: transgendertotransformed.com

AM

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023