24 kwietnia, 2024
4 lutego, 2023

Jennifer jest ocaleńcem z aborcji. Dziś daje świadectwo i walczy o życie każdego dziecka zagrożonego taką śmiercią

(fot. pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne/matka i noworodek)

„Mam cel i misję, by pomagać ratować życie bez względu na to, jak małe lub niechciane jest” – powiedziała Jennifer Milbourn. Kobieta jest ocaleńcem z aborcji. Jest szczęśliwa, że żyje i mogła dać życie swoim dzieciom. W Stanach Zjednoczonych i na świecie jest wiele osób, które przeżyły nieudaną próbę aborcji.

Dziś Jennifer daje świadectwo wartości życia każdego człowieka bez względu na to, na jakim etapie rozwoju on jest. Kobieta jest przekonana, że Bóg ocalił ją przed śmiercią w aborcji i powierzył misję dawania świadectwa oraz walki o życie dzieci nienarodzonych, bo one same nie mogą się obronić przed tym złem. 

Jennifer doświadczyła próby pozbawienia życia w aborcji. To traumatyczne przeżycie nie pozostało bez wpływu na jej dzieciństwo i dorosłość. Jennifer, będąc dzieckiem i nastolatką, zmagała się z wewnętrznym poczuciem odrzucenia i traumą, jaka towarzyszy tym, którzy przeżyli próbę zabicia w aborcji.

Przez 21 lat myślałam, że to dziwna rzecz, która mi się przydarzyła, czułam się przez to zupełnie samotna i niechciana – wspomniała. 

A jaka była historia Jennifer? W 1978 roku jej matka poddała się aborcji. Kobieta była już w dość zaawansowanej ciąży. Aborcjonista próbował przeprowadzić aborcję próżniową, ale ze względu na wielkość główki dziecka aborcja nie powiodła się ( w latach 70-tych w USA jeszcze nie stosowano metody, w której miażdży się główkę dziecka). Dlatego, biologiczna matka Jennifer, która nadużywała alkoholu, ponownie zaczęła intensywnie spożywać alkohol, aby doprowadzić do poronienia. Jednak i to nie przyniosło oczekiwanego przez kobietę skutku. Dziewczynka urodziła się, ale zmagała się z Alkoholowym Zespołem Płodowym (FAS).

Przemysł aborcyjny chce ukryć prawdę, w tym prawdę, że dzieci mogą i przeżywają aborcję. Gdyby świat wiedział, jak często dzieci potrafią ją przetrwać, przemysł aborcyjny musiałby przyznać, że regularnie zabija zdrowe, zdolne do życia nienarodzone istoty ludzkie – czytamy na Live Action.

Jennifer Milbourn została zaadoptowana przez siostrę matki. Historię swoich narodzin poznała dopiero, kiedy miała 19 lat. Był to dla niej ogromny szok, dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co się stało.

Z czasem dowiedziała się też, że żyje więcej osób, które mają podobne, dramatyczne doświadczenia, zrozumiała też przyczynę ciągłego poczucia odrzucenia. Spotkanie innych ocaleńców z aborcji umocniło ją i w pewien sposób wyznaczyło misję życia: walkę o życie każdego nienarodzonego dziecka.

Amerykanka jest szczęśliwa, że żyje, ma męża i mogła dać życie swoim dzieciom, synom i córce. Od pewnego czasu działa na rzecz obrony dzieci nienarodzonych i zagrożonych aborcją. 

Mam cel i misję, by pomagać ratować życie, bez względu na to, jak małe lub niechciane jest – powiedziała.

Jennifer podkreśla, że wybaczyła też swojej biologicznej matce. Jak zauważyła, była ona ofiarą przemysłu aborcyjnego.

AG/liveaction.org

„Pigułka aborcyjna miała mnie zabić”. Kobieta ocalała z aborcji jest wdzięczna za dar życia

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023