28 kwietnia, 2024
5 lipca, 2023

Były zrośnięte głowami i dawano im zaledwie 2% szans na przeżycie. Bliźniaczki Abby i Erin niedawno skończyły przedszkole!

(“Conjoined Twins Abby and Erin Delaney: A Year in the Life”, The Children’s Hospital of Philadelphia/ Zrzut ekranu z youtube.com/)

Bliźniaczki syjamskie Abby i Erin Delaney przyszły na świat w 2016 roku, a ich przypadek był szczególnie trudny, bo dziewczynki były zrośnięte czaszkami. Lekarze zdecydowali, że trzeba podjąć się operacji ich rozdzielenia, bo tylko to dawało dzieciom szanse na w miarę normalne życie. I choć zagrożenie było ogromne, to operacja się udała. Dziś Abby i Erin, mimo znacznych problemów zdrowotnych, są radosnymi dziećmi, a kilka tygodni temu ukończyły przedszkole.

Mama Abigail i Erin, Heather Delaney, zawsze marzyła o macierzyństwie. Uwielbiała przebywać z dziećmi i opiekować się nimi, co też często robiła już odkąd była nastolatką, pomagając jako niania czy nauczycielka przedszkolna.

Niedługo po ślubie Heather i Riley dowiedzieli się, że zostaną rodzicami. Idąc na pierwsze badanie USG młodzi rodzice z rozbawianiem zastanawiali się, ilu właściwie dzieci oczekują. Prawdopodobieństwo, że pod sercem Heather rośnie więcej niż jeden maluch, było spore.

Riley i ja żartowaliśmy z doktorem, rozmawiając o tym, że moja mama miała bliźniaki (…) i jak miałam nadzieję, że my nie spodziewamy się bliźniąt. Tylko dlatego, że widziałam, jak duża stała się moja mama i jakim wyzwaniem bywa czasami wychowanie dwójki dzieci naraz – opowiada na swoim blogu Heather. – Potem, gdy tylko lekarz włączył aparaturę… BUM, było ich dwoje. Dwójka dzieci patrząca wprost na mnie. Powiedzieć, że to była niespodzianka, to jak nic nie powiedzieć.

Ale po chwilowym oszołomieniu młodzi rodzice zorientowali się, że główki dzieci znajdują się dziwnie blisko siebie. Co gorsza, również lekarz wydawał się być przerażony tym, co widział na ekranie. Szybko zakończył badanie, nie udzielając wielu wyjaśnień. Ale to, co powiedział zburzyło marzenia Heather i Riley’a.

Wspomniałam doktorowi o tym, że dzieci wydają się być bardzo blisko i wtedy mój świat został całkowicie wywrócony do góry nogami. Coś, co było stuprocentową radością, zamieniło się w prawie stuprocentowe przerażenie. Lekarz powiedział nagle, że wydaje mu się, że dzieci mogą być połączone – wspomina mama bliźniaczek.

Tę diagnozę potwierdziły kolejne badania, przeprowadzone kilka dni później. Bliźnięta były połączone czaszkami. Początkowo nie było wiadomo, jaki dokładnie wpływ będzie to miało na ich rozwój, ponieważ wszystko zależało od tego, czy mimo połączenia, dzieci będą miały oddzielne mózgi lub jak dużą ich część będą dzieliły. W momencie diagnozy Heather była w zaledwie 11 tygodniu ciąży i na konkrety trzeba było poczekać jeszcze kilka tygodni.

Podczas najtrudniejszych chwil tuż po otrzymaniu szokujących informacji, Heather znalazła pocieszenie w modlitwie i lekturze Pisma Świętego. Szczególny spokój przynosił jej werset z Księgi Izajasza: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim! Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie”. Miała też ogromne oparcie w mężu, na którego pomoc w trudnych chwilach mogła liczyć.

Były chwile, gdy mimo że wiedziałam, że mój mąż i rodzina są zawsze po mojej stornie, czułam się samotna, jakbym tonęła. Kiedy czułam, że jestem sama, dźwigając cały ciężar świata – opisuje kobieta. – Ten fragment z Biblii przypominał mi, że Bóg, który był ze mną, kiedy miałam problemy jako nastolatka, jest ze mną wciąż, także teraz. I ma plan dla nas wszystkich. Zna moje dzieci lepiej, niż ja będę je kiedykolwiek znała. Wie, jak to wszystko się skończy i ma to już rozplanowane. Nie ma nikogo, w czyje ręce powierzyłabym tę sytuację z większą ufnością. I to przynosi mi ogromne ukojenie.

Kolejne tygodnie ciąży nie przyniosły wielu rozwiązań, a zagrożenie dla dzieci i Heather było ogromne. Taki rodzaj połączenia między bliźniętami syjamskimi sprawia, że mają bardzo małe szanse na przeżycie ciąży. Wiele z nich umiera także w pierwszych dniach po urodzeniu.

Kiedy Heather i Riley mogli wreszcie poznać płeć dzieci, dowiedzieli się, że oczekują na narodziny dwóch córeczek. Nadali im imiona Erin Christine i Abigail Marie. Obie dziewczynki miały jednak dodatkowe problemy zdrowotne, które poważnie zagrażały ich życiu. Najpierw doszło do splątania pępowin, a później u jednej z bliźniaczek zauważono problemy z przepływem krwi pępowinowej. Wreszcie udało się także przeprowadzić dokładniejsze badania mózgów dziewczynek. Wynikało z nich, że szczęśliwie bliźniaczki mają oddzielne mózgi, ale współdzielą ważne naczynie krwionośne, które odpowiada za odprowadzanie krwi.

Teraz najtrudniejszą częścią niekoniecznie jest rozdzielenie ich, ale decydowanie, kto co dostaje. Niestety jedno dziecko może otrzymać znacznie mniej niż drugie i istnieje ryzyko, że jedno z nich stracimy. Nie pamiętam, czy doktor w ogóle mówił o ich szansach na przeżycie, ale fakt, że możemy wrócić do domu tylko z jednym dzieckiem, jest prawie tak samo nie do zniesienia, jak utrata ich obojga – opisywała moment diagnozy Heather.

Ale choć wymagało to ogromnej pracy lekarzy i wielu poświęceń ze strony młodej mamy, ciążę udało się utrzymać aż do 30. tygodnia. Dziewczynki urodziły się poprzez cesarskie cięcie 24 lipca 2016 roku, ważąc po ok. 900 gramów. Na szczęście nie miały większych problemów z oddychaniem, a zaraz po narodzinach zaczęły głośno płakać, co było dobrą wiadomością dla lekarzy i rodziców.

Abby i Erin zmagały się z problemami typowymi dla przedwcześnie urodzonych dzieci, miały problemy z trawieniem, kłopoty ze wzrokiem i musiały nadrobić sporo, by dorównać swoim rówieśnikom urodzonym o czasie. Abby była w odrobinę gorszym stanie niż Erin i wymagała większej opieki, obie jednak, jak na swój stan, radziły sobie dobrze. Ale wciąż największym zmartwieniem rodziców i lekarzy było to, czy uda się je rozdzielić, aby dać im szansę na jak najbardziej samodzielne i szczęśliwe życie.

Pewnego dnia spojrzymy wstecz i powiemy „Wow, spójrz, dokąd Bóg nas zaprowadził”. Nie mogę się doczekać, kiedy nadejdzie ten dzień – pisała wówczas mama bliźniaczek, po raz kolejny prosząc o modlitwę w intencji dziewczynek.

Zanim stan dzieci ustabilizował się na tyle, aby lekarze zdecydowali się na operację, minął blisko rok. Próbę rozdzielenia bliźniaczek syjamskich podjęto w czerwcu 2017 roku.

Początkowo operacja miała być podzielona na dwa etapy: w pierwszym chirurdzy chcieli rozdzielić część naczyń krwionośnych, a następnie zaopatrzyć dziewczynki i odczekać około dwóch tygodni, zanim podejmą kolejną operację, tym razem rozdzielając ich czaski. Jednak pierwszy zaplanowany zabieg przebiegł tak dobrze, że w jego trakcie lekarze zdecydowali, że najlepiej będzie kontynuować go i rozdzielić dziewczynki od razu.

W tamtym momencie dosłownie zalały nas emocje. Przeszliśmy od małej, niekomplikowanej operacji do bardzo trudnej w ciągu zaledwie kilku minut. To nie było już to, na co byłam przygotowana. Nagle przyszedł ten dzień, na który czekaliśmy ponad rok. Od chwili, gdy dowiedzieliśmy się, że oczekujemy bliźniąt syjamskich, ten dzień był w naszych myślach – wspomina Heather.

Operacja trwała kolejnych kilka godzin, które rodzice dziewczynek spędzili w poczekalni, modląc się i oczekując na wieści od lekarzy. Był to bardzo trudny i emocjonujący moment, bo jak opowiadają, kiedy dowiedzieli się, że decydująca o życiu ich dzieci operacja odbędzie się już tego dnia, bliźniaczki były już na bloku operacyjnym, nieprzytomne. Rodzice nie mieli czasu na pożegnanie ich przed zawiezieniem na salę – nie z wiedzą, że być może jedną lub nawet obie z nich widzą ostatni raz.

Niestety nie wszystko przebiegło prawidłowo.

Około 22:00 otrzymaliśmy informację, że nasz neurochirurg chce z nami rozmawiać. Serce podeszło mi do gardła. To był ten moment. Moment, w którym usłyszymy, co się stało i czy zostały rozdzielone i czy udało im się przeżyć. A kiedy zobaczyłam, jak doktor wychodzi zza rogu, widziałam stres na jego twarzy. Widziałam, jak starał się trzymać nerwy na wodzy, gdy podszedł do nas i usiadł z nami w małym pokoju ­– przypomina sobie mama bliźniaczek.

Rodzice zostali poinformowani, że u Abby doszło do bardzo poważnego krwawienia. Kilka razy lekarze prawie ją stracili, ale malutka dziewczynka bardzo mocno trzymała się życia. Wkrótce małe pacjentki zostały przewiezione na oddział intensywnej opieki medycznej – już osobno.

Widok pokoju, w którym ustawiono dwa łóżka, doprowadził mnie do łez. Słyszałam, jak pielęgniarki mówią, że będą pielęgniarkami Erin lub Abby, i to był taki surrealistyczny moment. Były oddzielne. Były oddzielnymi osobami. To już nie była Erin i Abby, tylko Erin po tej stronie pokoju jako jedna pacjentka i Abby po tej stronie pokoju jako druga.

Dziewczynki jeszcze przez jakiś czas były utrzymywane w stanie śpiączki farmakologicznej, aby dać im czas na dojście do siebie. Obie doznały obrzęku mózgu i potrzebowały wspomagania silnymi lekami. Erin została wybudzona pierwsza i już wkrótce mama mogła wziąć ją na ręce, po raz pierwszy oddzielnie od siostry. Abby potrzebowała jednak więcej czasu.

Ostatecznie w listopadzie, po 485 dniach spędzonych w szpitalu, Heather i Riley mogli zabrać swoje córki do domu.

Jesteśmy niezmiernie błogosławieni, że wyszliśmy z tego etapu naszej podróży i nadal mamy oboje naszych dzieci. Wdzięczność nawet nie brzmi jak wystarczająco mocne słowo. Jesteśmy bardzo wdzięczni, że Bóg zdecydował się dać nam te małe dziewczynki i że mamy przywilej troszczenia się o nie i kochania ich każdego dnia – zapewniała Heather, opisując tamten emocjonujący dzień.

Podróż niezwykłej rodziny trwa jednak nadal i jest pełna niespodzianek.

Abigail i Erin mają pewne problemy rozwojowe spowodowane uszkodzeniami ich mózgów. Wymagają wielospecjalistycznej pomocy, rehabilitacji, fizjoterapii i wielu zajęć wspomagających ich rozwój. Jednak z biegiem czasu osiągają kolejne „kamienie milowe” w rozwoju, a każdy taki sukces to ogromna radość dla całej ich rodziny. Nauka nowych rzeczy jest dla bliźniaczek wyzwaniem, jednak dziewczynki są nie tylko bardzo waleczne, ale i radosne, mimo swoich trudności.

Mając 5 lat, Erin postawiła pierwsze samodzielne kroki, ale Abby wciąż pracuje nad umiejętnością chodzenia.

Rodzice dziewczynek chcą jednak zapewnić im dzieciństwo jak najbardziej zbliżone do tego, które przeżywają ich rówieśnicy, dlatego zdecydowali się nawet zapisać bliźniaczki do przedszkola. Wybrali lokalną placówkę, która zapewnia wykwalifikowaną opiekę dzieciom ze specjalnymi potrzebami. Dzięki temu Erin i Abigail mogą nie tylko cieszyć się kontaktem z innymi maluchami i zabawą, ale także otrzymywać wsparcie, jakiego potrzebują. Kilka tygodni temu bliźniaczki zakończyły ten etap edukacyjny, a to wydarzenie było prawdziwym świętem dla ich rodziny.

Patrzenie na to, jak kończą przedszkole, było jak sen – skomentowała szczęśliwa Heather.

Obie dziewczynki są bardzo lubiane w swojej placówce i zostały docenione również podczas ceremonii zakończenia przedszkola: Erin otrzymała wyróżnienie za odważne serce i otwartość na przygody, Abby zaś za bycie oddanym przyjacielem, traktującym wszystkich łagodnie i życzliwie.

Mama dziewczynek podkreśla, że wiele osób nawet nie wyobrażało sobie, że coś takiego jest możliwe. Nie przypuszczali, że dziewczynki kiedykolwiek będą na tyle samodzielne, aby uczęszczać do placówek edukacyjnych i bawić się z rówieśnikami. Jej zdaniem życie jej córek jest dowodem na wszechmoc Boga, a dla niej macierzyństwo – choć tak wyjątkowe i niełatwe – jest prawdziwym błogosławieństwem.

Bóg najwyraźniej ma niesamowite plany dla tych małych dziewczynek, skoro tak wiele im dał. Są prawdziwym cudem życia, a ja jestem pobłogosławiona tym, że ​​jestem ich mamą – mówi Heather.

 

AAG/people.com/delaneytwins.webbly.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023