Apel matki wcześniaka. Lekarze kilkakrotnie chcieli odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie
„Ludzie mówili, że on nie zrobi wielu rzeczy, a synek na każdym roku po prostu udowadnia wszystkim, że się mylą – mówi Nicole. Matka chłopca, który jest wcześniakiem, daje nadzieję i otuchę innym rodzicom, że trzeba do końca walczyć o życie dziecka.
Kilkuletni dziś Jibreel rozwija się, chodzi, uczy się nawet grać na perkusji. Na myśl o tym, że mogło go nie być, jego matkę, Nicole, przeszywa dreszcz.
Chłopiec urodził się w 25. tygodniu życia. To skrajne wcześniactwo. Ważył zaledwie 838 gramy. Był wielkości puszki od napoju, mówi jego matka.
Tuż po porodzie lekarze zapytali Nicole, czy mają podjąć próbę ratowania dziecka. To pytanie wprawiło kobietę w osłupienie, ponieważ jej syn urodził się przecież żywy.
Jibreel został podłączony pod aparaturę wspomagającą jego oddychanie. W czasie pobytu w szpitalu, kiedy pojawiały się kryzysy zdrowotne u chłopca, lekarze kilkakrotnie pytali rodziców, czy ratować dziecko. Twierdzili, że chłopiec nie przeżyje, a jeśli przeżyje, będzie głęboko niepełnosprawny.
Stan zdrowia dziecka wielokrotnie się zmieniał, przychodziły poważne kryzysy: nerki przestawały pracować, płuca się zapadały, lekarze musieli usunąć fragment jelita, założyć stomię. Jednak chłopiec wspomagany aparaturą medyczną i działaniami lekarzy wracał do zdrowia i przybierał na wadze.
To była komplikacja za komplikacją. Żyliśmy minuta po minucie, sekunda po sekundzie. Byliśmy tak wyczerpani, ale mimo to pełni nadziei – wspomina trudne chwile Nicole.
Rodzice walczyli jednak o życie synka, nie tracili nadziei i za każdy, razem, kiedy lekarze pytali, czy mają odłączyć chłopca, Nicole i jej mąż odmawiali.
Wyświetl ten post na Instagramie
Ludzie mówili, że on nie zrobi wielu rzeczy, a synek na każdym roku po prostu udowadnia wszystkim, że się mylą – mówi Nicole
Jibreel, dzięki pracy z terapeutami, robi ogromne postępy i każdego dnia zaskakuje rodzinę. Wbrew złym rokowaniom, które mówiły, że dziecko nigdy nie będzie chodzić ze względu na porażenie mózgowe, chłopiec zaczął chodzić w wieku 2,5 roku.
Nicole Dib powiedziała, że chce dzielić się historią swojej rodziny, by dać nadzieję innym rodzicom, których dzieci rodzą się przedwcześnie. Podkreśla, że nigdy nie można tracić nadziei, a uśmiech i radość dziecka wynagradza trud i cierpienie.
Wyświetl ten post na Instagramie
Jak mówi, w jej przypadku do przedwczesnego porodu doszło w wyniku wypadku na basenie. Jedna z osób kopnęła ją w brzuch. W konsekwencji odeszły jej wody i, choć lekarze robili co mogli, by powstrzymać poród, chłopiec urodził się przedwcześnie.
AG/mjakmama24.pl
Dodaj komentarz