29 kwietnia, 2024
28 lipca, 2023

Aborcjonistki sięgają dna. Nie liczy się już nic, prócz prawa do aborcji: ani możliwa pedofilia, ani potencjalne dzieciobójstwo

(Zrzut ekranu z youtube.com/Janusz Jaskółka)

Wystąpienie Natalii Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu podczas spotkania parlamentarnego zespołu ds. praw reprodukcyjnych jest wręcz szokujące. Działaczka proaborcyjna tak bardzo broni wyimaginowanego prawa kobiet do aborcji, że najwyraźniej nie przeszkadza jej ani poważne podejrzenie pedofilii, ani możliwość popełnienia zabójstwa dziecka. Nic nie jest ważne – byle tylko zgadzała się proaborcyjna narracja.

Do tego, że nie uznają tak staromodnych pojęć jak odpowiedzialność albo przestrzeganie prawa, aktywistki proaborcyjne zdążyły nas już przyzwyczaić. Zamiast tego mają przecież swoje hasła w rodzaju: „ciąża nie może być karą za seks” lub „Pomoc nie zbrodnia, wyrok nie kara. Zechcesz aborcji, będziesz ją miała”. Jednak chyba nikt nie spodziewał się tego, że zgadzają się na pedofilię, byle tylko policja nie wtrącała się w aborcje.

Wystąpienie aktywistki Aborcyjnego Dream Teamu w czasie spotkania parlamentarnego Zespołu ds. „praw reprodukcyjnych” odsłania jednak twarz aborcjonistek, której dotychczas chyba nie znaliśmy. Natalia Broniarczyk jako przykłady bezprawnej jej zdaniem ingerencji policji w sprawę aborcji przytacza takie przypadki, że aż trudno uwierzyć własnym uszom. Czy naprawdę ktokolwiek może mieć coś przeciwko temu, że policja bada sprawę ciąży 12-latki? Przecież skoro była ciąża, to jest bardzo prawdopodobne, że doszło również do czynu zabronionego w postaci współżycia z osobą małoletnią, a może i do pedofilii. Broniarczyk sama zresztą przyznała, że w grę wchodził tu gwałt. Ale to wszystko jej zdaniem nieważne, bo największym koszmarem jest to, że po dokonanej w Berlinie aborcji sprawą zajęła się policja. To zresztą niejedyny przykład, który budzi podobne zdziwienie.

Jak bardzo zaślepionym ideologią człowiekiem trzeba być, aby mieć pretensje do policji o prowadzenie śledztwa w takiej sprawie? Jak zdegenerowanym, żeby pomstować na lekarzy, którzy zauważywszy, że dziecko było w ciąży, zaalarmowali organy ścigania? I do jakich jeszcze manipulacji posuną się aborcjonistki, byle tylko przekonać Polaków, że rzekome „prawo do aborcji” jest nam niezbędne?

Nastolatki w ciąży? Policji nic do tego

Najbardziej wstrząsające historie, o których wspomina Broniarczyk to wydarzenia z udziałem dwóch nastolatek.

Kielce, 2019 rok. Ojciec zostaje skazany za pomoc w przerwaniu ciąży 14-letniej córce. Zakupił dla niej tabletki. Sąd okręgowy skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata – opowiada aktywistka. – Jak sprawa wyszła na jaw? Doniósł lekarz. Dlaczego? Bo dziewczyna z rodziną jadąc na wakacje, uległa wypadkowi samochodowemu. Była już po aborcji. Lekarze zorientowali się, że dziewczyna była jakiś czas temu w ciąży i zaczęli drążyć.

Najpierw język. Lekarz „doniósł”, lekarze „zaczęli drążyć”. Skojarzenia, zdecydowanie negatywne, nasuwają się same. Donoszenie to przecież coś bardzo złego. Do tego lekarze drążą, a przecież powinni dać spokój biednej dziewczynce. Naprawdę tak postrzegają tę sprawę aborcjonistki?

A może dałoby się przedstawić ją bez ideologicznej otoczki?

Dziewczynka mająca zaledwie 14 lat zachodzi w ciążę. Ojciec załatwia jej aborcję. Później dziecko trafia do szpitala, gdzie lekarze orientują się, że nastolatka niedawno była w ciąży. Ale 14 lat to jeszcze poniżej wieku zgody. Współżycie z taką osobą podlega karze na podstawie art. 200 par. 1 Kodeksu Karnego, o ile sprawca był w świetle prawa osobą dorosłą. Sprawa wymaga więc zbadania. Dziewczynka mogła paść ofiarą pedofila, mogła zostać zgwałcona, być może jest ofiarą molestowania seksualnego i potrzebuje pomocy. Postawa lekarzy jest więc jak najbardziej prawidłowa: zachodzi podejrzenie, że dziecko mogło zostać skrzywdzone, więc powiadamiają policję.

Przy okazji oczywiście wychodzi na jaw, że doszło do pomocnictwa w aborcji. Osobą, która się tego dopuściła, był ojciec. Został więc skazany, na podstawie obowiązującego w Polsce prawa.

Druga, podobna, choć jeszcze bardziej wstrząsająca sprawa to ciąża u 12-latki.

Miesiąc temu. Dzwoni do nas kobieta, i to jest dla mnie najbardziej poruszająca sprawa – mówi Broniarczyk – dzwoni do nas matka, która mówi, że właśnie wróciła z Berlina [można domniemywać, że tam odbyła się aborcja  – przyp. red.] z córką, która ma 12 lat. I przyszła do nich policja do domu. Dlaczego? Dlatego, że wcześniej szukały pomocy policji w sprawie gwałtu.

To cokolwiek kuriozalna argumentacja. Co w tym dziwnego, że w domu zjawiła się policja, skoro kobieta wcześniej zgłosiła gwałt na 12-letniej córce? Czy skoro u okrutnie skrzywdzonego dziecka wykonano już aborcję, to jest po wszystkim i policja powinna uznać sprawę za zamkniętą? Gwałt nadal pozostaje przestępstwem, trauma dziecka nie minęła tylko dlatego, ze pozbyto się „problemu” w postaci ciąży.

W tym wypadku aktywistka ADT nie mówi nawet wprost, że policja chciała ścigać kobietę czy inne osoby za pomocnictwo w aborcji. Z jakiegoś powodu jednak wykorzystuje tę historię do argumentacji na rzecz dekryminalizacji zabijania dzieci nienarodzonych. Dlaczego? Czy tylko ze względu na to, że chodzi o 12-letnie, zgwałcone dziecko, wiadomo więc, że ta sprawa wywoła największe emocje?

Mamy gwałt, dokonany na 12-letniej dziewczynce, mamy więc dość prawdopodobny przypadek pedofilii, ale Broniarczyk sugeruje, że prawdziwym problemem jest tu fakt, że policja chce kogoś ukarać za aborcję. To właściwie moment, kiedy brakuje nawet słów na jakikolwiek komentarz.

Dzieciobójstwo czy aborcja?

Trzeci bardzo dziwny przypadek, który do swojej propagandy chciała wykorzystać aborcjonistka, to historia z maja tego roku.

Piekoszów, 2023 rok. Maj czyli 3 miesiące temu. Do kieleckiego szpitala zgłasza się młoda kobieta. W trakcie badania okazuje się, że niedawno musiała być w ciąży. Lekarz zawiadamia policję i prokuraturę. Policjanci jadą szukać w miejscu zamieszkania martwego płodu. Znajdują – opowiada Broniarczyk.

Brzmi jak typowa historia dzieciobójstwa. Lekarze stwierdzają, że kobieta była w ciąży. Jednak ciąży już nie ma, nie ma też noworodka. To, co naturalnie nasuwa się na myśl, to możliwość, że kobieta urodziła, po czym zabiła swoje dziecko.

Pierwszy z brzegu przykład to również maj tego roku, kiedy to sąd okręgowy w Gdańsku skazał 39-letnią kobietę na 15 lat więzienia za zabójstwo noworodka. Sprawa miała miejsce pod koniec czerwca 2021 roku. O prawdopodobnym przestępstwie funkcjonariuszy zawiadomił wówczas partner kobiety. Analogiczny przebieg wydarzeń: kobieta była w ciąży, następnie na pewien czas zniknęła z domu, twierdząc, że źle się czuje. Po jakimś czasie poinformowała partnera, że poroniła. Gdy wieczorem wróciła do domu było widać, że rzeczywiście nie jest już w ciąży. Jej zachowanie zaniepokoiło partnera, który powiadomił policję. Kiedy funkcjonariusze odnaleźli kobietę, ta wskazała im miejsce ukrycia zwłok noworodka, którego jak się okazało udusiła.

To nic nowego, takich spraw słyszeliśmy już dziesiątki. Co jest więc dziwnego w tym, że lekarze, którzy zorientowali się, że kobieta, która była w ciąży, nie ma dziecka? Zupełnie logicznym działaniem jest próba wyjaśnienia tej kwestii. Mogło dojść do zabójstwa, handlu ludźmi. Dla aborcjonistek problemem jest jednak to, że policja przeszukała posesję kobiety, chcąc odnaleźć ciało dziecka i zapewne zbadać przyczynę śmierci. A co gorsza to ciało znaleźli – ciało dziecka, czy wedle nomenklatury aborcjonistek: płodu, ukryte czy zakopane na posesji. Dla Aborcyjnego Dream Teamu to zupełnie normalne zachowanie, które absolutnie nie powinno wzbudzać niczyjego zainteresowania.

Te tragiczne historie, ale także zupełnie absurdalne przykłady proaborcyjnej propagandy udowadniają tylko jedno: aborcjonistki widzą tylko „prawa reprodukcyjne”. Zaślepione własnym propagandowym przekazem nawet w tak poruszających przypadkach nie dostrzegają innych możliwych wersji: dzieciobójstwa, pedofilii, krzywdy dzieci. Ważne jest tylko jedno:

My nigdy nie zasługujemy na pomoc państwa, my zawsze jesteśmy ofiarami tej przemocy – dramatyzuje Broniarczyk, a za chwilę dodaje: – My tresujemy osoby, które się z nami kontaktują, jak ukryć aborcję przed lekarzem.

Prześladowane za aborcję

Wystąpienie Natalii Broniarczyk wzbudza wiele emocji. Także w niej samej. Przypadki kobiet, dziewczynek, które po usunięciu ciąży były rzekomo ścigane przez policję, są rzeczywiście dramatyczne, mowa w końcu o ogromnej krzywdzie nie tylko dziecka nienarodzonego, ale także dzieci-matek.

To jednak nie usprawiedliwia faktu, że na tych tragicznych historiach żerują aborcjonistki, odmalowując ich wykrzywione, przeinaczone wersje na użytek swojej propagandy. I oczywiście, znów można przypomnieć: to nie pierwszy raz. Działaczki na całym świecie wykorzystują podobne przypadki do wpływania na społeczeństwa. Oczywiście nader często są to zmanipulowane wersje wydarzeń.

Zaledwie kilka miesięcy temu poseł Wanda Nowicka grzmiała w mediach społecznościowych skazaniu kobiety w Salwadorze za poronienie. Dość szybko na jaw wyszło, że jest to ogromne kłamstwo: w rzeczywistości kobieta nie poroniła, ale zabiła dziecko, dźgając je kilkakrotnie w szyję. Za manipulację poseł Nowicka nie przeprosiła.

Przypadki kobiet, które są rzekomo skazywane za poronienie lub zgwałconych dziewczynek, które nie mają prawa do aborcji, były i wciąż są wykorzystywane do prób legalizacji aborcji w krajach Ameryki Łacińskiej. Strategia organizacji aborcyjnych jest zawsze dopasowana do danego kraju. Tam gdzie większe emocje społeczne mogą wzbudzić sprawy śmierci kobiet w ciąży, wykorzystuje się właśnie te przypadki, jak miało to miejsce choćby w Irlandii. Gdzie indziej nagłaśniane są sprawy odmowy aborcji nieletnim po gwałcie albo problemy lekarzy, którzy są karani za zabijanie dzieci nienarodzonych.

To, co od kilku dni dzieje się w Polsce przypomina albo wielką, zmasowaną akcję aborcjonistek, albo też wybuch zbiorowej paniki w tym środowisku. Raz po raz jesteśmy bowiem bombardowani innym przypadkiem. Najpierw „pani Joanna”, która po aborcji została rzekomo źle potraktowana przez policję, gdy znalazła się w szpitalu. Teraz, gdy paliwo tamtej sprawy nieco się już wyczerpuje, Wysokie Obcasy opisują sprawę „pani Oli”, która po poronieniu była podejrzana o aborcję, a prokuratura zleciła wypompowanie przydomowego szamba, by odszukać płód. Następnie Natalia Broniarczyk odmalowująca tragiczny obraz karania za pomocnictwo w aborcji, grająca kartą ojca czy matki, którzy chcieli pomóc swoim nastoletnim córkom.

Na co grają organizacje aborcyjne, polska lewica i feministki? Czy to tylko przedwyborczy szum, czy próba wywołania kolejnych protestów, a może przeforsowania faktycznej zmiany prawa? A może każdy realizuje tu tylko własne partykularne interesy, cynicznie wykorzystując do tego rzeczywiste tragedie kobiet, dziewczynek i nienarodzonych dzieci?

 

Aleksandra Gajek

 

Aborcja u 14-latki, śmierć dziecka w 37. tygodniu ciąży, ciało „zutylizowane z innymi odpadami medycznymi”. Prawdziwa twarz Aborcyjnego Dream Teamu [TYLKO U NAS]

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023