28 kwietnia, 2024
20 kwietnia, 2023

„Wybór” jednak nie odpowiada aborcjonistkom. Gretkowska krytykuje „Wysokie Obcasy” za artykuł o hospicjach perinatalnych

(Manuela Gretkowska/ Zrzut ekranu z youtube.com/Newsweek Polska)

Po tym, jak w magazynie „Wysokie Obcasy” opublikowano tekst pt. „Kto słyszał o hospicjum perinatalnym” czasopismo spotkało się z krytyką z niespodziewanej strony. Promowanie postaw antykobiecych i „średniowiecznych tortur” zarzuciła mu Manuela Gretkowska. Nie przebierając w słowach, feministka oskarża pismo o sprzedajność i radzi, by na przyszłość raczej doradzało w sprawie aborcji.

Pisarka i działaczka społeczno-polityczna Manuela Gretkowska w ostrych słowach skrytykowała pismo „Wysokie Obcasy” za – jak to określiła – „reklamę okrucieństwa”. Jej wściekłość wzbudził artykuł o hospicjach perinatalnych, i to bynajmniej nie utrzymany w przesadnie optymistycznym tonie. Gretkowska porównuje tekst, który jej zdaniem nigdy nie powinien ukazać się w takim piśmie, do głośnej okładki magazynu sprzed kilku lat, na której działaczki aborcyjne przekonywały, że aborcja jest ok.

Porównajcie te dwie strony, okładka z 2018 Wysokich Obcasów „Aborcja jest ok”, po której wyleciała naczelna. I reklama hospicjum perinatalnego, z tej soboty. 5 lat różnicy, epoka w mentalu – załamuje ręce feministka.

Zdaniem Gretkowskiej zmiana, która w ciągu tych kilku lat dokonała się w społeczeństwie, to zejście z drogi prowadzącej wprost do pełnej akceptacji i legalizacji aborcji, a wejście na ścieżkę wychwalania męczeństwa kobiet, którym jest oczywiście konieczność donoszenia ciąży, w której u dziecka zdiagnozowano wady letalne. To jest chyba ten osławiony „wybór nie zakaz”, tak głośno wykrzyczany na polskich ulicach. Feministki kolejny raz pokazują, że w ich rozumieniu wybór jest tylko wtedy, kiedy pozbywasz się dziecka. Bo sam fakt, że istnieją miejsca, gdzie kobieta może otrzymać pomoc w sytuacji, gdy dziecko, które nosi, okazuje się chore, jest już okrucieństwem i zamordyzmem.

Co więcej, Gretkowska kolejny raz forsuje też typową dla aborcjonistek narrację, że kobiety są „zmuszane” do rodzenia śmiertelnie chorych dzieci.

To nie kraj, gdzie masz wolność wyboru i podjęcia decyzji, że chcesz rodzić dziecko nie mające szans przeżycia. To obowiązek udręczenia matki, rodziców. (…) Średniowieczne poglądy przełożono w Polsce na średniowieczne tortury dla kobiet. Zmusza się je do bycia żywą trumną, zamiast dokonać zabiegu medycznego opieki zdrowotnej przysługującej w każdym cywilizowanym kraju – pisze rozgoryczona.

W narracji o „zmuszaniu do bycia żywą trumną” aborcjonistki zdają się zupełnie pomijać fakt, że kiedy jest szansa, aby wykryć u dziecka jakiekolwiek wady wrodzone czy choroby, to dziecko już istnieje. Nie mamy więc wyboru pomiędzy donoszeniem ciąży, a jej „anulowaniem”, ale między godnym przyjęciem chorego dziecka i otoczeniem go opieką, a zabiciem małego człowieka. Aborcja nie cofa czasu ani nie sprawia, że dziecko wyparowuje, zupełnie jakby go nigdy nie było.

Artykuł o alternatywie w postaci hospicjów perinatalnych rozwścieczył publicystkę tak bardzo, że zarzuca pismu hipokryzję i sprzedajność, insynuując, że publikacja to wynik niedopuszczalnej kolaboracji z rządem.

I Wysokie Obcasy inkasują za to kasę. Wysokie obcasy, niskie loty w tym przypadku – stwierdza. – Domyślam się, że gazeta cienko przędzie pozbawiona reklam. Ale nie idzie się do mediów rządowych, nie firmuje się pewnych organizacji, to kwestia zasad i dobrego smaku. A na pewno nie sprzedaje kobiet, wolności kobiet.

Emocje Gretkowskiej musiały zostać naprawdę dogłębnie poruszone, skoro zdecydowała się tak bezpardonowo zaatakować magazyn, który w 2007 r. ogłosił ją Polką Roku. Jednocześnie pisarka pomija także fakt ogromnego wsparcia udzielanego przecież przez „Wysokie Obcasy” Justynie Wydrzyńskiej w związku z jej niedawnym procesem o pomocnictwo w aborcji. O tym, że zaledwie kilka tygodni temu to właśnie Wydrzyńska została Superbohaterką czasopisma i również gościła na okładce, Gretkowskiej przypomniała w komentarzach redaktor naczelna „Wysokich Obcasów” Monika Tutak-Goll.

Pięć lat temu za tę okładkę nieprawdopodobnie nas bojkotowano, wszyscy się oburzali. Jesteśmy kilka lat później i naszą Superbohaterką zostaje Justyna Wydrzyńska z ADT, jest na okładce. Zarzucanie nam zmiany kierunku jest bardzo niesprawiedliwe.

To przypomnienie jednak tylko trochę zmitygowało Gretkowską, która wciąż obstaje przy zdaniu, że tak rzekomo pro-kobieca gazeta nie może skalać się reklamowaniem „tortur”.

Między wierszami feministka ujawnia chyba jednak swoją prawdziwą motywację i głęboko zakorzenione stereotypy. W swoim pełnym oburzenia wpisie Manuela Gretkowska ujawnia bowiem, że jest jednak miejsce, gdzie jej zdaniem informacje o hospicjach perinatalnych mogą się ukazywać. Są nim… pisma katolickie.

Rozumiem jakaś „Gościówa Niedzielna”, dodatek do periodyku „Parafia”. Ale pismo dla kobiet tej klasy sankcjonuje przemoc wobec kobiet i zdeptanie ich praw? Zamiast info o miejscu, gdzie wbrew twojej woli będziesz uczestniczyć w męce powinien być tekst, gdzie i jak dokonuje się w takich przypadkach aborcji w Europie, albo kontakty do osób, które mogą jej udzielić – grzmi publicystka.

Ale jeszcze gorzej jest w komentarzach pod jej wpisem. Jak można się domyślać, sporo obserwujących Gretkowską kobiet wyraża zdumienie faktem, że jest ona tak zagorzałą przeciwniczką choćby informowania o istnieniu hospicjów. Żadne głosy rozsądku nie przekonują jednak feministki.

Może dobrze wiedzieć ,że są takie miejsca? Nie wszyscy mamy takie same poglądy /całe szczęście/.Po co taka nagonka na WO? Inne artykuły są ok ,wystarczy nie czytać czegoś co nie interesuje – zauważa jedna z komentatorek.

To jednak tylko potęguje wzburzenie autorki.

„takie miejsca” piekła kobiet?! Dla kobiet decydujących się na noszenie takiej ciąży informacja jest, w każdej parafii. To nie pismo kościelne, tutaj kobiety powinny dowiadywać się, gdzie niechcianą ciążę usunąć, zwłaszcza w takiej sytuacji.

Dalej jest już tylko ciekawiej, bo w kolejnych komentarzach w pełnej krasie ujawnia się nienawiść Gretkowskiej do Kościoła i katolików.

z jakiego powodu normalna psychicznie kobieta, niewierząca że pan bócek sobie tego życzy, bo inaczej grzech śmiertelny, chciałaby “być matką”, przeżywać ciążę, która nie jest czymś fizjologicznie ani psychiczne łatwym, płodu bez mózgu itp. Chyba tylko w horrorach, Rosemary’s baby wersja watykańska. Każdy lekarz w cywilizowanym kraju by to odradzał. ale u nas ciąża to nie kwestia medyczna i dbanie o dobrostan kobiety, tylko dobrobyt księży i kwestia moralna – odpowiada prześmiewczo publicystka.

Cała dyskusja przedstawia niestety smutny obraz polskich działaczek pro-aborcyjnych, do których zapewne zaliczyłaby się również Manuela Gretkowska. W swojej narracji o cudowności aborcji, różach, brokatach i uśmiechach, a aborcyjnych przyjaźniach i zapewnieniach, że „nigdy nie będziesz szła sama”, zabrnęły już tak daleko, że coraz bardziej odklejają się od rzeczywistości i zwykłych kobiet. Nawet te Polki, które popierają aborcję, nie zawsze przecież podchodzą do niej tak beztrosko. Być może znacznie lepiej niż aktywistki zdają sobie sprawę, że przerwanie ciąży nie jest świetną zabawą, ale często zakończeniem marzeń o dziecku. Tak trywialne podejście w niektórych przypadkach gubi jednak aborcjonistki.

Na ulicach i w mediach głównego nurtu słyszymy jednak wciąż o wyborze. I choć oczywiste jest, że w przypadku, gdy mamy wybierać między życiem lub śmiercią niczemu niewinnego dziecka, to i tak o żadnym wyborze nie ma mowy, to chyba dla sporej części kobiet jest to pogląd bardziej akceptowalny niż wychwalanie aborcji. Feministki coraz częściej zdają się jednak porzucać swoje rozsławione hasło, którym swego czasu udało im się nawet wyprowadzić kobiety na ulice.

Patrząc jednak na to, co głosi Gretkowska, trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie po tej liberalnej stronie mamy do czynienia z absolutnym fanatyzmem i chęcią zaprowadzenia opresyjnego reżimu, w którym niedopuszczalne jest nawet mówienie o tym, że istnieją alternatywy dla aborcji. Wybór aborcjonistki mają tylko na sztandarach. W rzeczywistości każda osoba, która mogłaby opowiedzieć się za życiem chorego dziecka, jest dla nich „nienormalna psychicznie”. A pokazywanie prawdziwej alternatywy i informowanie o tym, co może zrobić kobieta w trudnej sytuacji, jest już „piekłem kobiet”.

Czy zatem chciałyby świata, w którym kobiety mogą „wybrać” tylko aborcję? To doprawdy ponura wizja.

Aleksandra Gajek

facebook.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023