19 marca, 2024
23 września, 2021

Uczestniczka Marszu: Mamy XXI wiek, a mówimy, że rozwiązaniem jest śmierć? Gdzie jest granica?

(fot. Tomasz Ozdoba, arch. Centrum Życia i Rodziny, zdjęcie ilustracyjne)

„Od dzieci niepełnosprawnych można się uczyć ufnego spojrzenia na ludzi, na sytuacje, na życie i przede wszystkim można się uczyć tolerancji. One nie mają uprzedzeń” – mówi pani Dorota z Warszawy, która wraz z niepełnosprawnym synem Piotrem przyszła na Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny.

Pani Dorota wraz z dorosłym synem Piotrem, który ma zespół Downa, uczestniczyła również w konferencji, którą po Mszy św. w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie wygłosił ks. Dominik Chmielewski SDB.

Matkom, które usłyszały właśnie diagnozę niepełnosprawności lub choroby dziecka chcę powiedzieć, że to nie koniec świata. Nie jest łatwo, ale wszelkie trudności można pokonać. (…) Moja droga nawrócenia zaczęła się od narodzin niepełnosprawnego synka – wyznaje pani Dorota.

Dziś, jak wskazują statystyki zarówno w Polsce, jak i za granicą, diagnoza zespołu Downa u nienarodzonego dziecka wiąże się z propozycją lub naciskiem na aborcję. 

Uważam, że nie mamy prawa ingerować i decydować o życiu lub śmierci konkretnego człowieka. Kiedy kobieta zamienia swoje łono w grób, to coś naprawdę strasznego. Oczywiście, tu jest potrzebne wsparcie drugiego człowieka, otoczenia rodziny, społeczeństwa. Potrzeba wsparcia emocjonalnego, psychologicznego, a często pewnie też tego materialnego. Patrząc na swoje życie widzę, że to Pan Bóg mi pomógł w tej niemocy, której doświadczyłam – mówi odnosząc się do sytuacji, w której tak wiele osób, szczególnie dzieci z trisomią 21, jest poddawana aborcji. 

Nie wyobrażam sobie życia bez mojego syna

Jak opowiada pani Dorota, lekarze od początku podejrzewali, że może ona urodzić niepełnosprawne dziecko, ponieważ na początku ciąży miała kontakt z dzieckiem, które było chore na różyczkę.

Lekarka sugerowała, że gdybym zachorowała na różyczkę, albo też coś będzie się działo, to trzeba będzie usunąć „płód”. Wówczas, w trzecim miesiącu ciąży, przyszła do mnie ta myśl, dlaczego miałabym skazywać dziecko na śmierć, nawet jeśli urodzi się niewidome, bez rączki…?  Jakim prawem mam mu odebrać życie? Każde z nich ma prawo do życia. Ludzie rodzą się różni. Poza tym, czasem diagnoza lekarzy i podejrzenia o niepełnosprawność nie sprawdzają się i dziecko jest w pełni zdrowe – wspomina.

Ostatecznie młoda mama nie zachorowała na różyczkę, ale chłopiec urodził się z niepełnosprawnością, z zespołem Downa.

Oczywiście na początku, kiedy dowiedziałam się, że mój syn będzie niepełnoprawny, było u mnie pewne przerażenie, pewien lęk, co dalej będzie. Kiedy mój syn już się urodził, na początku pojawił się przez chwilę smutek, poczucie bezradności, ale jednak Pan Bóg zwyciężył w tym wszystkim – opowiada kobieta redakcji Marsz.info. 

Pani Dorota podkreśla, że nie wyobraża sobie życia bez swojego syna.

Jak każdy człowiek, Piotr ma swoje wady, bywa uparty, ale ma w sobie ogromną miłość i tolerancję dla innych. Nigdy nie segregował ludzi – mówi.

Często brała udział w mszach świętych o uzdrowienie i wspomina, że czasami kapłani modlili się nad jej synem o uzdrowienie.

Pojawiało się we mnie pytanie, ale jak to? Ja go takiego znam, on nie jest chory – wspomina. 

Niepełnosprawny człowiek to nie jest „problem”

Pani Dorota zwraca uwagę na znaczenie wsparcia, jakie może dać rodzicom wychowującym niepełnosprawne dzieci, rodzina oraz otoczenie. Przy tej okazji wspomina pewne wydarzenie sprzed ponad 20 lat, kiedy jeszcze społeczeństwo miało trudności z akceptacją niepełnosprawności.

Kiedy do Polski przyjechała Matka Teresa i poszłam z moim małym synem na mszę świętą i kiedy wchodziłam do kościoła z synem, wszyscy przed nami się rozstępowali. Był też pewien mężczyzna, który natychmiast się odsunął, kiedy tylko nas zobaczył. Trzymałam syna na rękach, który wyrywał się i chciał iść sam. Mały Piotr podszedł właśnie do tego mężczyzny, wyciągnął do niego rączkę na powitanie i powiedział „cześć panu”. To był moment, kiedy ten mężczyzna się rozpromienił. Było to dla mnie, jako matki, niesamowite przeżycie. On zawsze był i pozostał dzieckiem towarzyskim, otwartym na drugiego człowieka – opowiada pani Dorota.

Mama Piotra podkreśla, że życie stawia przed nami różne wyzwania, często człowiek boryka się z ogromnymi problemami, które niekoniecznie nawet dotyczą dziecka niepełnosprawnego. Jak podkreśla, choroba może dotknąć każdego z nas na różnych etapach życia.

Jeśli matka nie może wychować dziecka, może zostawić je w oknie życia. Często pada zarzut ze strony moich znajomych, że zostawiając tam dziecko ryzykujemy, iż rodzina adopcyjna będzie się nad nim znęcała, biła lub je wykorzysta… Współczujemy takiemu dziecku, ale nie porusza nas śmierć w aborcji takiego dziecka? Brak tu logiki… Trzeba szukać Bożej logiki, by znaleźć siłę do przejścia przez życie. Nie mówię, że jest łatwo, ale trudności też wzmacniają człowieka, pozwalają poszerzyć spojrzenie, wyjść ze schematów, które mówią, że dziecko powinno być ładne, mądre, zdrowe…

Może trzeba to czasem zburzyć, by otworzyć coś nowego. Może Pan Bóg dopuszcza to, abyśmy uczyli się żyć prawdziwą miłością, uczyli się kochać. Łatwo jest kochać kogoś dobrego, bez problemów, dziecko dobre, którym można się pochwalić. A kiedy przychodzą trudności, to gdzie jest ta miłość? Albo kocham, albo stawiam warunki, oczywiście można stawiać mądre warunki, ale drogą jest otwarcie się na życie. Mamy XXI wiek, a mówimy, że rozwiązaniem jest śmierć? Gdzie jest granica śmierci? Co stanie na przeszkodzie, by zabić kogoś, kto źle się na nas spojrzy? – wskazuje.

Dla pani Doroty i jej syna wsparciem był Bóg i rodziny, które również wychowywały niepełnosprawne dzieci.

Trzeba szukać grup wsparcia i Boga. Mnie wspiera Bóg, opuściły mnie obawy, lęk o przyszłość. Nie chodzi o to, aby nie planować tego, co będzie, ale nie martwić się o przyszłość – wyznaje.

Życie niesie przecież różne wyzwania, ale sposobem rozwiązania niektórych nie jest zabicie człowieka, agresja, ponieważ to otworzy nam drogę do zabicia kolejnych osób. Jeśli nie będziemy chcieli patrzeć na cierpienie, usuniemy wszystkich, powstaną obozy eksterminacji chorych, niepełnosprawnych – podsumowuje pani Dorota z Warszawy.

 

AG/Marsz.info

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023