Spadek dzietności w Polsce postępuje. Poseł Kotula ma na to receptę: in vitro!

Kolejne niepokojące dane demograficzne opublikowane przez GUS: we wrześniu w Polsce urodziło się tylko 22,1 tys. dzieci. W zeszłym roku było to 26,7 tys., spadek liczby urodzeń w stosunku rok do roku wynosi więc aż 11%. Ciekawe rozwiązanie tego problemu znalazła poseł Katarzyna Kotula. Reprezentantka Lewicy radzi, aby rozwinąć program in vitro.
Według danych głównego urzędu statystycznego we wrześniu w Polsce urodziło się tylko 22,1 tys. dzieci (w ubiegłym roku było to 26,7 tys.), a zmarło 30,6 tys. osób (w ubiegłym roku 34,5 tys.). To niestety kontynuacja trendu spadku dzietności: w stosunku rok do roku wyniósł on aż 11%, tym samym pierwszy raz osiągając wartość dwucyfrową.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy na świat w naszym kraju przyszło 280 tys. dzieci. Obecne szacunki wskazują, że w całym roku 2023 urodzi się w Polsce zaledwie 275 tys. dzieci. W 2022 roku było to 305 tys., co było najniższym wynikiem od II wojny światowej. W 2017 roku liczba urodzeń przekraczała 400 tys. – w ciągu 6 lat spadła więc o 30%.
Te niepokojące dane postanowiła skomentować posłanka Nowej Lewicy Katarzyna Kotula. Jej zdaniem kontynuacja spadku dzietności w Polsce to wina rządów PiS, a rozwiązaniem byłoby wprowadzenie programu in vitro na wzór Czech.
W Czechach jednym z ważnych elementów „baby boom’u” było rządowe finansowanie programu in vitro. Dzięki wykorzystaniu technik wspomaganej reprodukcji, w tym in vitro, rodzi się z w Czechach około 5 % dzieci. Państwo refunduje maksymalnie trzy próby dla kobiet w wieku do 40 lat. W konsekwencji aż 60% Czeszek po 35. roku życia zachodzi w ciążę po zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego. Dzięki tej metodzie rocznie rodzi się tam ok. 6 tys. dzieci – pisze na portalu X Kotula.
To ciekawe obserwacje, bo rzeczywiście Czechy są przykładem kraju, w którym katastrofalną dzietność udało się dość dobrze odbudować. Program dostępności zapłodnienia pozaustrojowego działa tam na znacznie bardziej liberalnych zasadach niż w Polsce, a przede wszystkim sama procedura jest znacznie tańsza. Czy jednak wzrost dzietności o 5% mógłby być faktycznie tak decydującym czynnikiem? Czy to zmiana, która uratowałaby Polskę przed katastrofą demograficzną?
Katastrofa demograficzna to mało powiedziane. Rząd PiS nie miał żadnego pomysłu jak ten trend zatrzymać, bo odwrócić, szczerze mówiąc, już się tego nie da …
W Czechach jednym z ważnych elementów „baby boom’u” było rządowe finansowanie programu programu in vitro. Dzięki… https://t.co/WXIyNmL4jA— Katarzyna Kotula (@KotulaKat) October 25, 2023
A może to po prostu próba uzasadnienia politycznych postulatów Lewicy?
Rządowe finansowanie in vitro to jeden z programów przyszłego rządu który należy wprowadzić w pierwszej kolejności. Tak in vitro to tylko jeden z elementów. Do tego tanie mieszkania i żłobki. Plus partnerski model rodziny – reklamuje dalej Kotula.
W dyskusji pod wpisem poseł Kotuli pojawił się jednak merytoryczny dyskutant, który nieco stłumił jej zapędy. Dr Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia, zauważył, że do poprawy dzietności w Czechach przyczyniły się raczej inne czynniki.
In vitro w Cz to poniżej 5% urodzeń. Trudno zatem mówić, że jest istotnym elementem Cz. “baby boomu”. Głównym jego powodem było wydłużenie urlopów macierzyńskich (3 lata) oraz przekonanie, że rodzina jest wartością i osoby wychowujące dzieci mają istotny wkład w rozwój kraju – napisał w odpowiedzi.
Następnie wskazał także na dość istotny błąd, który w swoim wpisie popełniła Katarzyna Kotula.
A zdanie: “aż 60% Czeszek po 35. roku życia zachodzi w ciążę po zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego” jest nieprawdziwe. Powinno być: ” 60% ciąży z in vitro w Czechach to kobiety po 35 roku zycia”. Drobna różnica a sens zupełnie inny.
Wygląda więc na to, że Lewica, chcąc zbić polityczny kapitał, wciska Polkom nieetyczne rozwiązania, zamiast skupić się na prawdziwych przyczynach problemu.
AAG/twitter.com
Ekspert ds. polityki społecznej: Dziecko to radość a rodzina – podstawa sukcesu!
Dodaj komentarz