30 kwietnia, 2024
15 czerwca, 2023

“Nie tak miało być. Czekaliśmy na dziecko zdrowe, żywe”. Śmierć Michałka – koniec zwiastujący nowy początek i nadzieję…

(Fot. Pixabay, zdjęcie ilustracyjne)

Kiedy Bernadeta, żona Jarosława, dowiedziała się, że została mamą po raz dziewiąty, była pełna optymizmu. Po szczęśliwym domowym porodzie córki Heleny, nic nie zapowiadało ciemnych chmur nad rodzicielskim szczęściem…

Wracałam do domu, a przede mną firma pogrzebowa wiozła moje dziecko – opowiada. – Nie tak miało być. Czekaliśmy na dziecko zdrowe, żywe – wspomina kobieta, która 18 kwietnia 2018 r. w 37. tygodniu ciąży urodziła martwego synka – Michałka.

Blizna pamięci 

Jego śmierć była szokiem, powodem rozpaczy, pytanie: «Dlaczego?». Po wielu tygodniach Bernadeta sięgnęła po Ewangelię z tego dnia: „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym” (J 6, 39). Choć było to bardzo trudne czytanie, to jednak powiedziało jej najwięcej…

Kiedy w szpitalu Bernadeta dowiedziała się, że serce Michałka nie bije, poprosiła, aby ciążę rozwiązać przez cesarskie cięcie. Chciała, aby pozostała blizna, trwały ślad po dziecku i to, o dziwo, przekonało lekarza. W czasie zabiegu okazało się, że ma na jajowodzie ogromny guz. Dzięki temu kobieta uniknęła kolejnej operacji, a – jak się z czasem okazało – był to dopiero pierwszy z Michałkowych cudów.

Synek miał być ostatnim dzieckiem w rodzinie. Bernadeta miała już swoje lata, dzieci były odchowane… Jednak niedługo po śmierci Michałka okazało się, że Bernadeta znów jest w ciąży… 

Oddałam się w pełni do dyspozycji Pana Boga. To ma być Jego plan na moje życie, a nie mój – wspomina.

Druzgocąca diagnoza

Lekarz skierował ją na badania prenatalne z krwi. W Wielki Czwartek 2020 r. pojechała po odbiór wyników. Tamtego dnia usłyszała szorstki komunikat lekarki: „Będzie miała pani dziecko z zespołem Downa”. W myślach Bernadety pojawiły się pytania: „Na jakiej podstawie takie rozpoznanie? Samego badania krwi? Bez sprawdzenia przezierności karku?”. 

Po śmierci synka, gdy mieliśmy tyle dzieci do wychowania i cały związany z tym codzienny trud, to była diagnoza druzgocąca – podkreśla Bernadeta – Od momentu, kiedy ją usłyszałam [diagnozę], zaczął się dla mnie Wielki Piątek.

Nie mówili jednak nic dzieciom. W trakcie tej ciąży Bernadeta czuła się bardzo słaba psychicznie. Nie mogła sobie z tym poradzić, ale na co dzień musiała być sprawna i dyspozycyjna dla dzieci.

Z Olgą wszystko jest w porządku!

Aż przyszedł dzień 6 października 2020 r. – dzień zaplanowanego cesarskiego cięcia. 

Kiedy siedziałam już w sali przed zabiegiem, przebrana w szpitalne ubranie, trzęsąca się z zimna i emocji, nieustająco się modliłam i to dawało mi wytchnienie – wspomina Bernadeta.

Bernadeta wzywała pomocy św. Jana Pawła II, św. Joanny Beretty Molli, św. Dominika, św. ojca Pio – patrona rodzin wielodzietnych. W końcu przyszedł moment operacji. Córeczka Olga pojawiła się na świecie! 

Patrzę po oczach położnych i pielęgniarek. Nikt nic nie mówi, a ja czekam, nie jestem w stanie o nic sama zapytać – opowiada Bernadeta.

Ale nie padł żaden komentarz. Kiedy Bernadeta zobaczyła córeczkę, nie zauważyła żadnych znamion zespołu Downa. Lekarzy zbywali ją – ktoś mówił, że wszystko jest w porządku, ktoś inny, że trzeba czekać do wypisu. Cały czas była przekonana, że dziecko jest chore. Nie docierało do niej, że mogłoby być inaczej. Czwartego dnia otworzyła się przed koleżankami w sali i opowiedziała swoją historię. One też potwierdziły, że dziewczynka wygląda jak zupełnie zdrowe dziecko. Wyniki kolejnych badań potwierdzały, że dziewczynka jest zdrowa. Dopiero kiedy Bernadeta otrzymała wypis ze szpitala i przeczytała, że córka dostała 10 punktów w skali Apgar, dotarło do niej, że po raz kolejny w swoim życiu doświadcza cudu! Z Olgą jest wszystko jest w porządku. Tego dnia, po długich 26 tygodniach udręki, doświadczyła zmartwychwstania! 

Dziś myślę, że Michał dał życie Oldze. Byłam po czterdziestce i nie zdecydowalibyśmy się na kolejne dziecko. Czasem mówimy, że zachował się jak dżentelmen i ustąpił miejsca dziewczynie – dodaje Bernadeta. 

Otwartość na życie – każde życie, jest zawsze doświadczeniem cudu! Także ból, który nieraz towarzyszy rodzicielstwu, także ból rozstania, zbyt wczesnych pożegnań, może okazać się początkiem i przynieść nową nadzieję… 

MZ/ Tak Rodzinie

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023