26 kwietnia, 2024
6 października, 2022

Miał pół procenta szansy na przeżycie! Wtedy Pan Bóg wysłuchał Nowenny Pompejańskiej

(Julek Maranowski.. Fot.:twitter.com/m_maranowski)

Szanse Julka na przeżycie lekarze oceniali jako minimalne. Chłopiec jednak przeżył. Dziś ma 6 lat i wraz z rodzicami oraz bratem poznaje świat.

To było pół procenta szansy na przeżycie… Dziś widać, jak Bóg zainterweniował i ile udało nam się wspólnie z Julkiem wypracować. Jak na swoje ograniczone możliwości, dziś świetnie funkcjonuje – powiedział jego tata, Mateusz Maranowski.

Jak zauważył, w intencji syna modlił się Nowenną Pompejańską, która już wcześniej pomogła jego krewnemu choremu na nowotwór.

Nowenna dawała nadzieję, choć w jej trakcie działo się wiele trudnych rzeczy. Nauczyłem się wtedy jednego – żeby działy się nie wiem jak straszne rzeczy, nie można się poddać. Choć nie raz wydawało mi się, że to jest modlitwa do ściany, do nikogo, że to mój wymysł, że zaprojektowałem sobie Matkę Bożą, która mi pomoże. Okazało się jednak, że rzeczywistość jest zupełnie inna, że Bóg może zainterweniować. Dał o sobie znać. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości – opowiedział w rozmowie z pl.aleteia.org.

Mateusz Maranowski zwrócił także uwagę na znaczenie małżeństwa w obliczu problemów zdrowotnych dziecka. Podkreślił, że choć sytuacja odbiega od spodziewanej i planowanej przed laty, to nadal należy mieć marzenia i dążyć do ich realizacji. Pozwala to chronić relację. Skupienie się na problemach nie prowadzi zaś do niczego dobrego.

Najważniejsze jest, by się nie poddawać, by nie dać sobie wmówić, że nasze życie się skończyło. Ono ma inny kolor, albo tylko inny odcień tego koloru, i w nim trzeba odnaleźć piękno. Rezygnacja z wszystkich wcześniejszych marzeń może spowodować oddalanie się w małżeństwie, skupienie się tylko na problemach dziecka i zapomnienie o sobie nawzajem. A to nie jest dobre dla relacji – powiedział. 

Zauważył przy tym, że życie, jakie wcześniej, przed pojawieniem się chorego dziecka, projektował w swoim umyśle, wcale nie musiało by być lepsze niż obecne.

Nie ukrywa także, że opieka nad chorym dzieckiem to trudne wyzwanie. Wyzwaniem jest jednak także ojcostwo samo w sobie. Mateusz Maranowski podkreślił, że musi stosować różne metody wychowawcze wobec Julka oraz zdrowego Ludwika. Ponadto konieczna jest równowaga, gdyż – jak wskazał – nie chcą z żoną wychować cwaniaka na wózku. Jednocześnie Ludwik nie może nigdy czuć się zmuszonym do opieki nad bratem. Może to robić, jeśli zechce, ale ma i będzie miał zawsze swoje życie. Nie jest na świecie po to, by opiekować się bratem. Mimo wyzwań życie pozostaje jednak piękne.

Jest też wesoły jak ojciec i lubi po swojemu żartować, jest bardzo pogodny. Przeżywa to, co wszyscy: smutki, radości, cierpienie. Ktoś musi np. lecieć do Barcelony, by odpocząć, a on zobaczy kawałek rośliny i już jest szczęśliwy, cieszy się z tego. Bardzo lubi muzykę, szczególnie gitarową, tak jak ja. Ulubionej piosenki może słuchać po tysiąckroć i wtedy tańczy w wózku, wymachując rękami – powiedział ojciec o swoim synu.

Jak zauważył Mateusz Maranowski, pojawienie się w rodzinie chorego dziecka spowodowało zarazem rozkwit dobra. Ludzie wykorzystali okazję, doświadczenie z cierpieniem, by być lepszymi. Dlatego też ojciec nie boi się o przyszłość swojego dziecka, gdy syn stanie się większy, a rodzice z wiekiem osłabną.

MWł/pl.aleteia.org

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023