Lewica już sięga po dzieci! W koalicyjnym rządzie chce objąć resort edukacji
KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica już dzielą skórę na niedźwiedziu. Obecna opozycja jest przekonana, że wspólnie utworzy koalicyjny rząd i już rozdziela między sobą teki ministerialne. Co znamienne, Lewica chce objąć resort edukacji.
Choć oficjalne całościowe wyniki wyborów parlamentarnych poznaliśmy zaledwie kilka godzin temu, a do utworzenia rządu jeszcze daleko, partie opozycyjne, które jeszcze w kampanii zapowiadały możliwą koalicję, już dzielą między siebie poszczególne ministerstwa. I jak się okazuje, najbardziej skrajnie lewicowa spośród nich, już wyciąga ręce po dzieci.
Jak nieoficjalnie dowiedział się serwis Wyborcza.biz, w przyszłym rządzie Nowa Lewica chciałaby kierować dwoma resortami.
Ma starać się o przewodnictwo w Ministerstwie Edukacji i, na razie nieistniejącym, ministerstwie, które miałoby zajmować się rozwiązaniem kryzysu mieszkaniowego. Taka kolej rzeczy wynikałaby naturalnie z poprzedzającej wybory kampanii, którą Lewica w dużej części poświęciła właśnie mieszkalnictwu – czytamy.
Oczywiście to na razie tylko plany – nie ma nawet pewności, czy koalicja rządowa w ogóle powstanie, skoro już w pierwszym dniu pomiędzy politykami poszczególnych frakcji rozgorzały spory o to, co powinno znaleźć się w umowie koalicyjnej. A to przecież zaledwie pierwszy krok. Aby rządzić, trzej potencjalni koalicjanci musieliby z pewnością pójść na niejeden kompromis. Choćby w zapowiadanym resorcie mieszkalnictwa.
Najpierw jednak Nowa Lewica i Koalicja Obywatelska musiałyby wypracować wspólne podejście do mieszkalnictwa. Te zapisane w programach wyborczych są zupełnie różne. Podczas gdy KO chce kontynuować politykę Prawa i Sprawiedliwości i zaoferować kredyt 0 proc., Lewica nie wyobraża sobie, żeby to rozwiązanie poprzeć, i chce, na wzór Wiednia, budowy mieszkań czynszowych na tani wynajem – komentuje Wyborcza.biz.
Gdyby jednak faktycznie doszło do przejęcia przez Nową Lewicę ministerstwa edukacji, skutki mogą być znacznie bardziej opłakane, niż w przypadku mieszkalnictwa.
Przypomnijmy: w kampanii wyborczej partia zapowiadała szereg zmian w polskich szkołach. Najważniejsza z nich to „deczarnkizacja”.
Po pierwsze pogonimy [ministra edukacji Przemysława] Czarnka, po drugie usuniemy HiT ze szkoły i po trzecie podniesiemy płace nauczycielom, tak żeby już na start zarabiali około 5 tys. zł brutto— mówiła posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w czasie wrześniowej konwencji partii.
Ale najbardziej rewolucyjnym pomysłem Lewicy jest usunięcie ze szkół nauczania religii. Bo „szkoła jest dla dzieci, nie dla kleru”.
Pieniądze, które Kościół wyciąga z polskiej szkoły na lekcje religii ,są tak wielkie, że aż trudne do wyobrażenia, to blisko 2 mld zł rocznie, czyli 5 mln zł każdego dnia (…). Oddamy te pieniądze dzieciom, a Kościół niech zabiera swoją religię ze szkoły do salek katechetycznych i to na własny koszt — zapowiedziała Dziemianowicz-Bąk.
Co oczywiste, po usunięciu religii i nauczania o historii najnowszej, w programie nauczania Lewica będzie chciała umieścić obowiązkową edukację seksualną. A to oznacza, że możemy spodziewać się otwarcia szkół dla „edukatorów seksualnych”, uczenia dzieci o „bezpiecznym seksie” z zupełnym pominięciem odpowiedzialności i moralności, a także nieskrępowanego szerzenia ideologii LGBT i gender.
Resort edukacji w rękach Lewicy to więc chyba ostatnie, czego naprawdę mogłyby potrzebować polskie dzieci.
AAG/dorzeczy.pl/businessinsider.com.pl
Wanda Nowicka: edukacja seksualna jak matematyka? Tak Lewica chce demoralizować dzieci i młodzież
Dodaj komentarz