29 kwietnia, 2024
18 sierpnia, 2023

Lech Dyblik: „świat, w którym żyję, stał się dobry”

(Fot. YouTube.com, Polskie Radio, Lech Dyblik (koncert Ocaleni), screen shot )

“Ponieważ miałem o sobie bardzo dobre zdanie, uważałem, że panuję nad wszystkim, że jestem w stanie kontrolować swoje życie. Z czasem okazało się nieprawdą, że cokolwiek w swoim życiu kontroluję”. O wychodzeniu z nałogu, mocy przebaczenia i patrzeniu na życie przez pryzmat Boga, opowiedział w rozmowie z Tygodnikiem “Niedziela” Lech Dyblik, polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, pieśniarz.

Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie na wydziale aktorskim. Jest jednym z najbardziej znanych polskich aktorów drugiego planu, a także pieśniarzem. 

Aktor ma za sobą także doświadczenie wychodzenia z nałogu alkoholowego. Gdy cała reszta… życie zawodowe, życie rodzinne –przestało mieć znaczenie. A jedyne, co przeżywał, to albo euforia pod wpływem alkoholem, albo stan depresyjny. I permanentny lęk. W końcu pojawił się nawet pomysł na samobójstwo.

Najważniejsze, żeby prosić o pomoc

Wtedy przypomniał sobie, że jeden z kolegów, parę miesięcy wcześniej, pokazał mu poradnię odwykową. 

Powiedział, że gdy sobie uświadomię, iż potrzebuję pomocy, to mam nic nie robić, tylko tam pojechać; że wszystko się jakoś cudownie stanie, że wystarczy tylko tam pojechać. Więc uczepiłem się tego i pojechałem. Byłem w fatalnym stanie. Brudny, śmierdzący, w brudnych ciuchach, zrozpaczony. Stanąłem przed terapeutą Markiem. On popatrzył na mnie i powiedział coś, co mnie zadziwiło: „Panie Lechu, najważniejsze ma pan już z głowy”. A ja mu na to: „Panie, ale co ja mogę mieć z głowy? Ja tylko powiedziałem panu, jak się nazywam”. A on mówi, że najważniejsze jest to, iż poprosiłem o pomoc.

Rzeczywiście, Lech nigdy nie brał pod uwagę, że będzie zmuszony prosić kogoś o pomoc, bo nie daje sobie rady. Był przekonany, że jest wszechmocny. Wtedy jednak zrozumiał, że jest inaczej i że bardzo potrzebuje pomocy.

Odnaleźć się we własnym domu

Kluczowym momentem okazał się powrót do Kościoła, do Boga, spowiedź życia, która trwała dwie godziny. Gdy zaczął się modlić i chodzić do kościoła, zrozumiał także rzeczy, na które dotychczas nie znajdował wyjaśnienia.

Niedługo po tej spowiedzi dotarło do mnie, że nie ja jestem najważniejszy na świecie. Uświadomiłem sobie, że przeżyłem wiele lat swojego życia w poczuciu, iż jestem kimś wyjątkowym, kimś dużo lepszym od tej „szarej masy”, która mnie otacza. A okazało się, że jestem taki sam jak ci wszyscy ludzie – ani dobry, ani zły. To był powrót do normalności, w moje życie weszli inni. Pojawił się szacunek. Myślę, że to jest związane z Bogiem. Gdy pojawia się szacunek, to zaczynasz żyć w innym, lepszym świecie. Niewiele się w moim życiu zmieniło, ale świat, w którym żyję, stał się dobry. 

 

Dziś Lech wie, że należy do Boga. To jest jego dom. I wszystkie aspekty życia patrzy właśnie przez pryzmat Boga. Nie jest niewolnikiem innych ludzi. 

Na życie rodzinne, na swoją rolę w domu – jako ojca, jako męża – też patrzę przez pryzmat Pana Boga. Bycia mężem i bycia ojcem uczyłem się w Kościele i jeżeli ktoś tego nie próbował, to bardzo polecam. Odnalezienie się w swoim domu jest niezwykle atrakcyjne.

Czterdzieści lat w 90 minut

Będąc człowiekiem zaawansowanym w swojej trzeźwości, uświadomił sobie, że jedną sprawę ma niezałatwioną: że jest wielu ludzi, którym nie przebaczył. Były to sprawy przeterminowane. Dlatego nie miał trudności, aby przebaczyć. Siedząc w swojej chałupie w górach, jak mówi:

„brałem na warsztat” kogoś takiego, komu nie przebaczyłem, i w sekundę rozumiałem, że po prostu sprawa jest nieistotna i że załatwione. W półtorej godziny załatwiałem to, z czym nie umiałem sobie poradzić przez czterdzieści lat.

Ale wtedy zrozumiał też, że jedynym człowiekiem, któremu nie potrafi przebaczyć, chociaż bardzo tego chce, jest jego ojciec. Że chce mu przebaczyć, ale wspomnienie różnych chwil z dzieciństwa jest zbyt  bolesne i wciąż żywe. Po kilku miesiącach zrozumiał, że to nie on ma przebaczyć ojcu, tylko że to właśnie on ma poprosić ojca o przebaczenie.

Brzmi to paradoksalnie. Przecież to był gość, który skrzywdził mnie, który spaprał mi dzieciństwo. I ja mam go jeszcze prosić o przebaczenie? A ja postawiłem mu warunek: jeżeli będzie ojcem z moich marzeń, to będę go kochał, będę z nim rozmawiał, a ponieważ nie spełnił mojego warunku, to wykreśliłem go ze swojego życia, wolałem czuć się sierotą. On parę razy próbował ze mną rozmawiać, ale nie dałem mu szansy.

Odzyskać ojca

Wtedy Lech postanowił napisać do swojego taty list i poprosić go o przebaczenie. Z rozpędu napisałem też, że go kocha… potem przez długi czas zastanawiając się, czy przypadkiem nie przepisać tego listu bez  ostatniego zdania… Wysłał bez poprawek. A po kilku miesiącach pojechał do domu.

Gdy wchodziłem do mieszkania, tata był w kuchni i na mój widok się uśmiechnął. Zobaczyłem jego spokojne, szczęśliwe oczy. I wówczas dotarło do mnie, że dostał mój list, przeczytał i zrozumiał. Ale ja też zrozumiałem, że do tego momentu nie znałem swojego ojca. Dotarło do mnie, że właśnie go odzyskałem. Spojrzeliśmy sobie w oczy i poczułem się dumny, że ten gość jest moim ojcem i że w ogóle nie ma znaczenia, iż nie jest idealny. Odzyskałem ojca, a on odzyskał syna, tak po prostu.

Lech Dyblik przyznaje, że być może była to najważniejsza historia w jego życiu. 

MZ/niedziela.pl

Bp T. Bronakowski: dobrowolna abstynencja znakiem troski o trzeźwość osobistą i narodową

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023