16 kwietnia, 2024
3 sierpnia, 2021

Dokonał nawet 60 tys. aborcji, choć sam narodził się dzięki nieudanemu „zabiegowi”. Dziś jednak broni życia!

(fot. youtube.com/ACN Brasil, Stojan Adašević)

Edukowano go w zakłamanym, komunistycznym duchu ideologicznej interpretacji „nauk” biologicznych. To właśnie dlatego został ginekologiem-położnikiem i w krótkim czasie zyskał miano jednego z „najlepszych” aborterów w Jugosławii. Przemiany nie wywołał u niego jednak nawet fakt, że sam żyje dzięki niepowodzeniu przy krwawym „zabiegu”, na jaki zgłosiła się jego matka.

Na prawidłowe rozumienie znaczenia ludzkiego życia przyszło mu czekać 26 lat wykonywania zawodu, w trakcie których uśmiercił – wedle różnych szacunków – od 48 tys. do 62 tys. dzieci. W końcu nadeszła jednak refleksja i dziś Stojan Adašević walczy w obronie życia pokutując za dawne grzechy.

Przed II wojną światową aborcja w Królestwie Jugosławii była karana jako przestępstwo. Sytuacja zmieniła się po II wojnie światowej, gdy władze komunistyczne zmieniły w roku 1952 kurs na skrajnie proaborcyjny. Mordowanie nienarodzonych dzieci było dozwolone do momentu wydania przez nie pierwszego krzyku.

Ów dzieciobójczy kierunek polityki „czerwonego” państwa znalazł także potwierdzenie w socjalistycznej konstytucji kraju z roku 1974. W praktyce jugosłowiańskie „prawo kobiety do decydowania o swoim ciele” oznaczało, iż legalnym – i co gorsza, praktykowanym – było niekiedy wywoływanie porodu nawet w 9 miesiącu ciąży, a następnie zatykanie dziecku ust, by nie nabrało powietrza i nie wydało krzyku, a następnie topienie go w wiadrze z wodą.

W takiej atmosferze studia medyczne w latach 50. odbywał w Belgradzie Stojan Adašević. Wśród prezentowanych mu treści były i kłamstwa sugerujące, że życie rozpoczyna się w momencie rozpoczęcia oddychania i wydania pierwszego krzyku. Dla „medycyny” kraju socjalistycznego dziecko rozwijające się pod sercem kobiety było… dodatkowym organem, niczym migdałki czy nerki. Taka „wiedza” spowodowała, że późniejszy czołowy aborter Jugosławii zdecydował się został ginekologiem-położnikiem – wyznał Adašević w programie „Rozmowy niedokończone” w Telewizji Trwam, w którym gościł w roku 2004, już jako obrońca życia.

Jak dodał, przemiany w jego życiu nie spowodował nawet fakt, że – jak się dowiedział – sam żyje dzięki niepowodzeniu przy aborcji, jaką chciała dokonać jego matka. W ten sposób, jako renomowany „specjalista”, zabijał dzieci (nawet 35 dziennie) przez ponad 26 lat.

W momencie kiedy dostałem do ręki ultrasonograf (…), zobaczyłem dzieciątko, które bierze do ust kciuk i go ssie. Zrozumiałem, że dziecko w ten sposób przygotowuje się do swojego pierwszego posiłku w życiu, bo będzie ssało pierś matki. Po 15 minutach jego matka została wprowadzona do gabinetu, gdzie miała zostać wykonana aborcja. Prawo na to pozwalało. Zobaczyłem więc rączkę leżącą na stole wśród instrumentaliów, wyrwaną od reszty ciała. Coraz częściej zacząłem spoglądać, jak to się dzieje (…) i zacząłem się naprawdę źle czuć. Zacząłem mieć sny. Śniły mi się małe dzieci, niektóre z nich miały już 20 lat – powiedział serbski ginekolog.

W końcu w roku 1988 zdecydował się skończyć z mordowaniem dzieci nienarodzonych. Nie przyszło to jednak łatwo.

Przychodzę do szpitala, chciałem wszystkim ogłosić, że od dzisiejszego ranka rzucam to wszystko. Wtedy przyszła akurat moja krewna: „Ty jesteś najlepszy w tym fachu. Pomóż mi to zakończyć”. Nie chciałem tego zrobić, ale cała rodzina mnie „napadła” i w końcu stwierdziłem, że jeszcze ten jeden raz wykonam aborcję – opowiedział Stojan Adašević.

Najpierw wyciągnąłem rączkę i kawałek nerwu. Położyłem ją na stole, akurat upadło na kroplę jodyny. Jodyna ma takie działanie, że pobudziła ten nerw i rączka zaczęła się ruszać. Nie podobało mi się to. Chciałem szybko skończyć, bo było to straszne. Następna była nóżka (…), spadła blisko rączki i teraz już obie kończyny się ruszały. Dalej było serce, które jeszcze miało skurcze – coraz wolniejsze, coraz wolniejsze, aż w końcu zatrzymało się. Wtedy zrozumiałem, że zabiłem człowieka. Przez moment nic nie widziałem. Potem usłyszałem głosy położnych: „Doktorze Stojan, co się z tobą dzieje!?” (…). Zacząłem się modlić: „Panie Boże, proszę, pomóż mi. Nie mi – idiocie, który jest mordercą, ale pomóż tej kobiecie, ponieważ jeśli teraz nie zostanie powstrzymany krwotok (krew wypływała z niej jak z kranu) – pożyje 5-6 minut, wykrwawi się i umrze… Znowu wprowadziłem narzędzia do środka i w dwóch ruchach dokończyłem procedurę. Z reguły robi się to 30-40 minut (…). Pan Bóg dał mi naukę, pomógł mi w tej najtrudniejszej dla mnie sytuacji. Zrozumiałem, że tylko wtedy będę szczęśliwy, kiedy będę mógł uczestniczyć przy porodzie żywego dziecka tej kobiety. To była dziewiąta aborcja, którą tylko na niej wykonałem. Nadal nie miała żadnego dziecka. Z Bożą pomocą urodziła później dwójkę dzieci, które są już dorosłymi ludźmi. Od tego momentu nie wykonałem już żadnej aborcji – powiedział gość „Rozmów niedokończonych”.

Następnie dr Stojan Adašević przeszedł wewnętrzną przemianę – nawrócenie, któremu towarzyszyło dawanie świadectwa (w kraju i za granicą) o potworności aborcji. Teraz, gdy walczy z aborcją, wskazuje bez cienia wątpliwości, że mordowanie nienarodzonych dzieci to okropny grzech. Ma ponadto nadzieję, że swoim zaangażowaniem uda mu się uratować jakieś ludzkie życie.

„Dzięki jego inicjatywie, na początku lat dziewięćdziesiątych, w jugosłowiańskim parlamencie udało się przeforsować ustawę o ochronie życia poczętego. Trafiła ona do prezydenta Slobodana Miloševicia, który jej jednak nie podpisał, dlatego nie weszła w życie. Później wybuchła wojna i nikt nie miał już głowy do ustaw” – podaje opoka.org.pl.

MWł/Telewizja Trwam, radiomaryja.pl, opoka.org.pl

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023