Czy kobiecy sport jest jeszcze fair play? Biologiczny mężczyzna w kobiecej reprezentacji Namibii

Awans biegacza, przedstawiającego się jako Christine Mbomy, do jednego z olimpijskich finałów skomentował polski sprinter Marcin Urbaś. Sportowiec ocenił, że „nie byłoby w tym nic nietuzinkowego, gdyby według badań WA, Mboma nie była chromosomalnym mężczyzną”.
Christine Mboma to biologiczny mężczyzna, który przeszedł terapię hormonalną, definiuje się jako kobieta i na Igrzyskach Olimpijskich bierze udział w zmaganiach sportowych kobiet.
Specjalnością Mboma jest bieg na 400 metrów, w którym lekkoatleta nie weźmie udziału z powodu znacznie przekroczonych norm stężenia testosteronu w organizmie.
Tę sytuację skomentował Marcin Urbaś, polski lekkoatleta, który przed laty odnosił sukcesy w biegach na 100 i 200 metrów. Polski sprinter zwrócił uwagę na wykluczenie Christine Mbomy z biegu na 400 metrów właśnie z powodu przekroczonych norm testosteronu.
Reprezentujący Namibię sportowiec bierze za to udział w biegu na 200 merów, gdzie dozwolony poziom testosteronu jest już wyższy, co nie pozwoliło wyeliminować Mbomy.
Mboma, po progresji i poprawie techniki, wkrótce zejdzie do poziomu 21.00 na 200 m oraz 47.00 na 400 m, a może szybciej – nadal będziemy uważać, że to fair i równouprawnienie? – napisał Urbaś, zwracając uwagę, że jest to jawna i bezczelna niesprawiedliwość w stosunku do kobiet, które kobietami na pewno są.
Niektórzy twierdzą, że wysoki poziom testosteronu u Namibijczyka wynika z… nadzwyczajnego talentu i predyspozycji do sportu, co nie może to być powodem wykluczania sportowców. Jednak wątpliwości są oczywiste.
Poproszę o dokładne badania Mbomy, żebyśmy byli pewni, że jest kobietą, a jeśli jest – należałoby zastosować kurację obniżającą poziom testosteronu – zaznaczył Urbaś, wskazując, że do czasu wyjaśnienia nie powinno się pozwalać lekkoatletce na rywalizację w tak niezdrowej atmosferze.
AG/PCh24.pl, Interia.pl
Dodaj komentarz