Wychowanie dziecka bez określania płci? Niektórzy celebryci zachwalają genderowy absurd

„Gender neutral” i „no gender” – a więc „neutralność płciowa” oraz „brak płci” – to jeden z najnowszych pomysłów dotyczących wychowywania dzieci. Nurt całymi garściami czerpie z politycznej poprawności i jest praktykowany przez pewnych celebrytów. Pytanie o wpływ „bezpłciowej pedagogiki” na przyszłe życie młodych ludzi pozostaje jednak cały czas otwarte.

Postępowy portal „parentingowy” mamadu.pl opisując zagadnienie przekonuje, że rośnie liczba rodziców praktykujących wychowywanie dzieci bez odniesień do ich płci. Nie brakuje także gwiazd mediów idących tą drogą.

Celem tego typu podejścia jest… danie dziecku możliwości samodzielnego „wybrania” płci – nawet wbrew naturze. Aby osiągnąć stan swoistej obojętności wobec oczywistych różnic biologicznych stosuje się politycznie poprawne zaimki mające rzekomo zapewniać neutralność.

„Trzeba jednak przyznać, że takie podejście do wychowania dziecka, daje mu ogrom przestrzeni na wyrażanie siebie już od najmłodszych lat, bez szufladkowania i m.in. przypisywania ról społecznych związanych z płcią” – przekonuje mamadu.pl pisząc dalej, że… „dzieci nie dbają o płeć”. Trudno jednak odgadnąć jak objawiać ma się owe „szufladkowanie” skoro dzieci mają nie przywiązywać wagi do takich kwestii.

Dalej serwis opisuje historię aktorki Julii Rosnowskiej, która zdecydowała się na wychowanie syna w duchu genderowych ideałów gdyż „jej dziecko nie rozróżnia płci, zamiennie traktuje nazwy chłopiec i dziewczynka czy mama i tata”. Komentować „siły” takiego argumentu nie trzeba, a opinię na temat pedagogicznych kompetencji artystki każdy może wyrobić sobie samemu.

Mamadu.pl przekonuje jednak, że wychowanie bezpłciowe wielu rodziców praktykuje… nieświadomie np. poprzez pozwalanie dzieciom na zabawę przedmiotami zwyczajowo kojarzonymi z przeciwną płcią. Trudno jednak nie dostrzec w takiej narracji próby ideologizowania dość oczywistych zjawisk. Natomiast autorka tekstu – Martyna Pstrąg-Jaworska – relacjonując dyskusję na temat ubranek unisex dla dzieci oraz reakcje na post Doroty Zawadzkiej (lewicującej psycholog znanej z produkcji TVN „Superniania”) ubolewa, że „jako społeczeństwo nie do końca jesteśmy gotowi na takie podejście do życia i wychowywania dzieci”.

Żeby jednak nie było aż tak kolorowo, serwis opisuje także historię Mai Bohosiewicz, której genderowe plany wychowawcze obaliły… dzieci. Aktorka w żartobliwym tonie poinformowała na Instagramie, że chciała wychowywać w bezpłciowy sposób, ale plany przegrały z rzeczywistością. „Mama, Syn i Samurajski miecz kupiony na Mikołajki za kilkanaście ziko, który został już dwa razy sklejany lasotaśmą. Nie ma opcji, żeby miecz nie szedł do morza, na basen czy do restauracji. Miecz to miecz i trzeba z nim spać (…). A potem mam jednorożce i tęcze. Wychowują się razem, czytają te same książki, mają wspólny pokój, ale chłopak chce walczyć, a niunia chce tulić lalki. Wychowanie no gender tutaj jakoś wtopiło” – napisała.

Mamadu.pl po tym defetystycznym przykładzie przechodzi jednak do kontrofensywy i sięga po najcięższą artylerię, po argumentację przekonującą niemal każdego lewicowo-liberalnego czytelnika. Zachód. Wszak na Zachodzie, w dalekiej Ameryce, aktorka Emily Ratajowski stwierdziła, że płeć jej dziecka poznamy po skończeniu przez nie 18 roku życia. Nie chodzi oczywiście o tajemnicę chroniącą prywatność, a polityczną poprawność.

Genderyzm w pedagogice nie jest jednak tylko jej domeną. Bezpłciowe wychowywanie dzieci deklarują także Kate Hudson, Adele, Angelina Jolie, Zoe Saldana i Will Smith. Po takiej masie „przekonujących argumentów” osoby zakompleksione na punkcie Zachodu i podążające za „fajnością” mogą zainteresować się genderowym wychowaniem nawet pomimo oporu zastępów polskich babć, dziadków i innych krewnych mówiących do dziecka „staroświecko”, czyli… zgodnie z rzeczywistością.

MWł/mamadu.pl