27 kwietnia, 2024
30 maja, 2023

Tak IDZIE ŻYCIE w Lublinie! Rozmowa z Agatą i Przemysławem, uczestnikami Marszu dla Życia i Rodziny

(fot. MZ)

Agata i Przemysław Pasieczni, małżonkowie z 9-letnim stażem, a od niespełna roku rodzice Krzysia, od lat uczestniczą w lubelskim Marszu dla Życia i Rodziny. Ten jednak był dla nich wyjątkowy…

Chyba nie pierwszy raz maszerujecie dla życia i rodziny?

To prawda, to już kolejny nasz udział w Marszu dla Życia i Rodziny w Lublinie. Ale pierwszy tak wyjątkowy, bo w tym roku maszerujemy z naszym synkiem Krzysiem, który urodził się w ubiegłym roku.

Jak oceniacie celowość takiego wydarzenia? 

Jeśli ktoś wyznaje takie wartości, to jest to normalne i naturalne, że idzie i chce głosić to, czym żyje. Bo przecież nie chodzi o to, żeby tylko raz w roku o tym mówić i manifestować, ale żeby na serio żyć tymi wartościami w codzienności.

Tym bardziej, że przesłanie Marszu jest zawsze bardzo pozytywne…

To był marsz „dla” życia i rodziny, a nie przeciwko komukolwiek, jak słusznie zauważył nasz arcybiskup Stanisław Budzik. Bo przecież niektórzy, zwłaszcza środowiska lewicowe, manifestują swoje poglądy przeciwko, np. przeciwko homofobii. A Marsz jest “dla”. Jest kolorowy, wesoły, są balony, flagi. To wszystko tworzy wyjątkową atmosferę rodzinnej radości! Naszemu synowi bardzo się podobało. Był tak bardzo przejęty, pomagał nawet nieść tacie emblemat, miał balonik i chorągiewkę. W przyszłym roku już pewnie pomaszeruje na nóżkach albo “na barana” u taty.

A czy myślicie, że Marsze dla Życia i Rodziny mogą mieć realny wpływ na zmianę rzeczywistości? Że to wydarzenie kogoś poruszy i wpłynie na jego postawę?

Trzeba pamiętać, że gdy maszerujemy, to mijamy wiele przypadkowych osób. Idąc lubelskim Placem Litewskim, Krakowskim Przedmieściem, deptakiem… mijamy ludzi siedzących w ogródkach restauracyjnych, stojących w kolejkach do lodów… Wielu nam się przygląda. Ciężko nas nie zauważyć (śmiech). Bo jest i śpiew i są okrzyki… bo przecież tak IDZIE ŻYCIE! Nie ma nudy, jest kolorowo, jesteśmy głośni. Nie wiem, co inni o nas myślą: niektórzy pewnie sądzą, że jesteśmy “szurami”, albo “kato-patolami” – być może, nie wiem. Ale być może w kimś coś się poruszyło, może zmusiliśmy kogoś do przemyślenia, zastanowienia się. A może komuś narodziła się taka myśl „o, fajnie, też chciałbym być taki”, być szczęśliwy, mieć rodzinę, mieć kogoś, z kim mogę dzielić życie i wspólne wartości. Dla nas marsz jest też okazją, by dać świadectwo, że nasza wiara nie jest smutna, ale że jest radością z życia! I wdzięcznością za to życie. Tak jak my jesteśmy wdzięczni za życie naszego Krzysia!

No właśnie, tegoroczne hasło chyba podoba się Krzysiowi… “Dzieci przyszłością Polski” – uważacie, że to temat ważny i aktualny?

To bardzo dobre hasło właśnie na ten czas, kiedy ludzie np. wolę pieski (“psiecka”) i kotki zamiast dzieci. Choć na pewno nie jest dziś łatwo trafić z tym przesłaniem…

Dlaczego?

Dużo zależy z pewnością od rodziny pochodzenia, od wychowania. Jeśli rodzice mówią, że najpierw musisz znaleźć dobrą pracę, uregulować swój status ekonomiczny, z przesadą ulepszać go a dopiero później myśleć o założeniu rodziny. Albo jeśli przykład rodziców jako małżonków był kiepski, albo kontakt z dzieckiem był słaby w dzieciństwie i młodości… Albo gdy dzieci są wychowywane w antywartościach. Nie mówiąc już o sytuacjach, gdy dziecko słyszało, że rodzice żałują, że mają dziecko, nie okazują dziecku miłości. Później taki młody człowiek nie zawsze będzie gotowy na decyzję o życiu małżeńskim i rodzinnym, będzie bał się zaryzykować.

Ale widzimy też duży wpływ kultury masowej. Tam nie ma wparcia dla rodziny, ale jest promocja singli, dobrej zabawy i pędu ku karierze. Nie pokazuje się, jak fajnie jest mieć rodzinę, wychowywać takiego szkraba.  A jeśli pojawia się rodzina, to zwykle patologiczna, zdrady, trójkąty etc.

A czy sądzicie, że tak afirmatywne wydarzenie, jakim jest Marsz dla Życia i Rodziny, może też wpływać na władze lokalne i państwowe?

Oczywiście, bo powinniśmy się wciąż domagać pełnej ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. W ogóle, ciężko obecnie stwierdzić, że mamy do czynienia z polityką prorodzinną. To raczej propaganda. Także kolejne programy rządowe, jak 800+ czy bony turystyczne nie są realnym wsparciem. Lepiej byłoby, gdyby raty kredytów i koszty życia nie wzrastały podwójnie. Cenną pomocą byłoby też zwiększenie ulgi prorodzinnej. Poza tym, jak to możliwe, że politycy z jednej strony oferują wsparcie finansowe, a z drugiej, gdy wnosi się projekt ochrony życia dzieci nienarodzonych, to głosują przeciwko. To jest nie do pomyślenia!

Budujący przykład rodziny, takiej jak Wasza, jest dziś z pewnością na wagę złota. Powiedzieliście “tak” dla życia i rodziny w Lublinie… Ale w wielu polskich miastach marsze odbędą się w kolejnych tygodniach. Jak chcielibyście zachęcić niezdecydowanych do udziału w tym wydarzeniu ?

Po prostu trzeba iść. Jeśli ktoś tym żyje, to jest to dla niego naturalne.  Tym bardziej, gdy ma się rodzinę, dzieci, to trzeba to pokazać, dzielić się tym, co jest dobre. Pokażmy, że małżeństwo jest nierozerwalne, że to jest piękne, bo przecież sami taką drogę życia wybraliśmy, z miłości do drugiej osoby. A później do dzieci. Idziemy, właśnie z najbliższymi, najbardziej kochanymi osobami, dzieląc się swoją radością, szczęściem, pokazując, że warto tak żyć! Jeśli my pokazujemy, że jesteśmy szczęśliwymi, dumnymi rodzicami, to dlaczego ktoś ma nie brać z nas przykładu? Być może zdarzy się tak, że ktoś zobaczy naszą rodzinę i stwierdzi: “o, fajnie jest mieć taką rodzinę szczęśliwą, wesołą, która nie wstydzi się tego, że wierzy w pewne wartości, że jest ze sobą, i nie wstydzi się tego pokazać na zewnątrz”.

Rozmawiała: Monika M. Zając

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023