29 marca, 2024
19 września, 2021

Świadectwa, wspomnienia i refleksje uczestników Narodowego Marszu Życia i Rodziny

(fot. Tomasz Ozdoba)

Narodowy Marsz Życia i Rodziny zgromadził osoby z różnych grup społecznych. Najlepiej świadczą o tym ich refleksje dotyczące tej niezwykłej imprezy.

Jestem na Marszu po raz drugi i mam bardzo dobre wspomnienia. Dla mnie Marsz jest manifestacją poglądów, ponieważ na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie studiuję, bardzo wyraźnie widać polaryzację. Wydaje się, że wszyscy są po jednej stronie. Trzeba więc pokazać, że nie wszyscy myślą tak samo i że są osoby za życiem – powiedziała portalowi marsz.info Marta, wolontariusz Narodowego Marszu Życia i Rodziny dodając, że angażuje się w ruch pro-life na różne sposoby.

Jako przykład innej formy zaangażowania w obronę życia przytoczyła duchową adopcję, w którą sama się włączyła. Adoptowane przez nią dziecko już się urodziło. Ponadto nasza rozmówczyni działa w nieformalnej (na razie) grupie studenckiej na UW, która stanowi odpowiedź na proaborcyjny aktywizm wyrosły w roku 2020 na fali „strajków kobiet”. Podobną formę zaangażowania pro-life wybrało około 500 osób.

Jestem na Marszu, bo bardzo leży mi na sercu to, co moja ukochana Królowa i Matka mówi, o czym jest jej przekaz z objawień w Guadalupe. To jest Matka, która pod Sercem nosi Swojego Syna. To jest Matka, która daje nam Go. Ona nieustannie nam, wojownikom Maryi i wszystkim, stara się przekazać, jak ważne jest życie poczęte – stwierdził z kolei Tomasz z łódzkiej Wspólnoty Wojowników Maryi.

Przypomina mi się taka sytuacja, kiedy do ojca Pio przyszła kobieta. Była u spowiedzi i ojciec Pio jej powiedział: „popełniłaś aborcję, zabiłaś przyszłego papieża”. My nie wiemy nigdy jakimi wspaniałymi ludźmi będą te dzieci – dodał.

Jak zauważył, porzucona przez mężczyznę kobieta w stanie błogosławionym jest w trudnej sytuacji. To pokazuje, jak istotna jest rola mężczyzn i dlatego tak ważne jest, by mężczyzna dbał o kobietę. W tym także wspierał duchowo.

Nam, mężczyznom, dane jest zadanie, aby wspierać dziecko, które jest poczęte. Dlatego chcę poprosić ojców, by powierzali Matce Bożej swoje dzieci nie dopiero wtedy, gdy jest zagrożenie życia, trudna sytuacja, tylko jak już wiedzą, że ich dzieci się poczęły. Już wtedy warto oddawać dzieci w niewolę Maryi, pod opiekę Maryi, aby Ona je prowadziła. Ona jest najlepszym gwarantem ich bezpieczeństwa, duchowego rozwoju, ale też opieki Waszej rodziny – zauważył.

O roli mężczyzn bardzo jednoznacznie mówi także zaangażowany w obronę życia ks. Tomasz Kancelarczyk z fundacji Małych Stópek.

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że gdyby byli ojcowie – mówię tu także o „walecznym sercu”, mieliśmy kiedyś takie hasło Marszu w Szczecinie, które jest zbieżne z hasłem „Tato – bądź, prowadź, chroń!” – to gdyby byli ci mężczyźni, byli, prowadzili, chronili, opiekowali się – tu można też powiedzieć o wzorze św. Józefie – to nie byłoby problemu aborcji albo byłby w minimalnej skali – powiedział ks. Kancelarczyk.

Prawie wszystkie sytuacje, które trafiają do nas, to sytuacje, gdzie po prostu brakuje mężczyzny: nie ma mężczyzny, kobieta nie widzi przyszłości w samotności, obawia się, że nie da sobie rady. Ale gdy nawraca się serce mężczyzny, gdy jest, gdy decyduje się chronić kobietę i dziecko, zmienia się też serce kobiety, zmienia się wszystko i nie ma mowy o aborcji. Wręcz przeciwnie. Zmienia się język: już jest „moje kochane maleństwo” – zauważył kapłan.

Niestety, jak zauważa, obecnie mamy do czynienia z kryzysem mężczyzn. Zaczyna się on już w dzieciństwie. W ten sposób powstaje błędne koło. Ojcowie nie zachowują się jak należy, a młodzieńcy nie mają dobrego wzorca do naśladowania. W ten sposób nowe pokolenie musi uczyć się na swoich błędach, co jest bolesne dla kobiet, dzieci i ich samych. To często podcina skrzydła, osłabia, co skutkuje tragedią w wymiarze osobistym, ale też społecznym.

W trakcie homilii podczas Mszy świętej ks. Dominik Chmielewski SDB mówił z kolei m.in. o sytuacji polskich rodzin. Przypomniał także słowa s. Łucji z Fatimy, która powiedziała, że ostatnia walka między Dobrem a złem będzie rozgrywała się na polu rodziny. W tym kontekście kapłan zwrócił uwagę na rosnącą liczbę rozwodów. Jak zaznaczył, sytuacja rozbicia rodziny dotyka przede wszystkim dzieci, które później doświadczają wielu trudności, w tym założenia własnej, szczęśliwej rodziny.

Dzisiaj, kiedy przeglądam moją skrzynkę pocztową, 90 procent wiadomości to jest wołanie o ratunek, ponieważ kolejne małżeństwo się rozpada – powiedział kapłan.

Mówił jednocześnie, że wiele małżeństw, które szukają pomocy, tak naprawdę nie chce sobie pomóc i nie chce podjąć trudu ratowania małżeństwa. Ks. Chmielewski wskazał, że cuda się zdarzają, jednak uratowanie małżeństwa wymaga ogromnej pracy dwojga małżonków, którzy każdego dnia będą umacniać się Eucharystią.

Marsz – XVI tym razem Narodowy Marsz Życia i Rodziny – dobiega końca, ale jestem uradowany Państwa obecnością i tą atmosferą, której, myślę, każdy z nas tutaj doświadczył. „Tato – bądź, prowadź, chroń!” – myślę, że to hasło główne powinno zostać z nami na dłuższy czas, a może nawet na zawsze, ponieważ obowiązkiem każdego męża, ojca, każdego mężczyzny, jest być, chronić i prowadzić. I Państwo z pewnością będziecie te wartości wyznawać i mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłym roku na kolejnym Marszu dla Życia i Rodziny, na kolejnych inicjatywach, które mają za zadanie bronić życia, bronić rodziny i bronić małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny. Państwo jesteście siłą naszego kraju. Polska Was potrzebuje i dziękuję, że jesteście! – powiedział z kolei na zakończenie Marszu Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.

Uczestnicy Narodowego Marszu Życia i Rodziny z Gniezna wyjawili nam z kolei powody, dla których przybyli w niedzielę do Warszawy.

Przyjechaliśmy tutaj przede wszystkim dla dzieci. Cztery lata temu wróciliśmy z rodziną z Niemiec do Polski. Chcieliśmy z mężem, aby nasze dzieci wychowywały się w chrześcijańskich wartościach, by nasze dzieci opowiadały się za życiem – powiedziała pani Katarzyna.

Macierzyństwo – choć trudne na początku, wymagające czasem rezygnacji z siebie, swoich potrzeb – jest pięknym doświadczeniem. Dopiero wraz z narodzinami naszego czwartego dziecka poczułam, że u mnie macierzyństwo w pełni się we mnie obudziło, czuję to niezwykłe powołanie i wezwanie, by być matką. Wtedy gdy było trudno mówiłam jedynie: „Boże bądź wola Twoja!”, mówiłam, że jedno dziecko, może dwoje, teraz widzę, że gdybym tak ograniczała Boga, pewnie byłabym teraz nieszczęśliwa, teraz czuję się spełniona, szczęśliwa – dodaje mama pięciorga dzieci, która przyjechała na Marsz z Gniezna.

Chcę przygotować moich synów do życia, do powołania bycia mężczyzną i ojcem. Jako mężczyźni, ojcowie na wzór św. Józefa powinniśmy dbać o rodzinę. (…) Zanim poznałem moją żonę, myślałem, że w materializmie znajdę szczęście, ale to nie przyniosło mi szczęścia, dopiero żona, dzieci i rodzina, wiara przyniosły to spełnienie– powiedział pan Radosław z Gniezna.

Zabieram synów na spotkania Wojowników Maryi, chłopcy potrafią wstać rano, w nocy i jechać do Poznania, kilkadziesiąt kilometrów na modlitwę i adorację. (…) Czego mógłbym życzyć mężczyznom i ojcom? By poszli drogą św. Józefa, nie obawiali się. To św. Józefa da im męstwo, to jest dla nas najważniejsze, byśmy nie traktowali kobiet jak „zabawek”. Jeśli ktoś będzie budować dom na piasku, to on się rozpadnie, trzeba umacniać się sakramentami, a Bóg poprowadzi – dodał ojciec Emanuela, Samuela, Gabriela, Rozalki i piątego dziecka, na które oczekują małżonkowie.

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023