28 kwietnia, 2024
1 września, 2023

Stan chorobowy czy błogosławiony? Lewicowe media nie ustają w przekonywaniu, że macierzyństwo to koszmar

(fot. Pixabay)

Jak zohydzić macierzyństwo jeszcze bardziej? Wiemy już, że dzieci odbierają szanse na zrobienie kariery, kończą cudowny czas beztroskich imprez i robienia tego, co się chce, do tego pochłaniają ogromne zasoby finansowe rodziców i robią bałagan. Ale to nie wszystko. Serwis parentingowy gazety.pl postanowił pokazać, że ciąża – wbrew znanemu porzekadłu – jednak jest chorobą i „sieje spustoszenie” w organizmie kobiety. A przy okazji trochę nakłamał, żeby było ciekawiej.

„Ciąża to nie choroba” – to hasło słyszała chyba każda mama w stanie błogosławionym. Niestety zazwyczaj w negatywnym sensie, bo najczęściej używa się go, żeby pokazać kobietom w ciąży, że nie należą im się żadne przywileje ani specjalne traktowanie. Ale serwis parentingowy pod auspicjami Agory postanowił podważyć to twierdzenie.

Posługując się popularną w mediach społecznościowych grafiką przedstawiającą ciało ciężarnej kobiety niejako „w przekroju”, portal edziecko.pl przekonuje, że ciąża jest jednak stanem podobnym do choroby. A właściwie może nawet gorszym, bo ciąża „sieje spustoszenie” w ciele kobiety. Lista chorób, trudności, defektów kosmetycznych i potencjalnych zagrożeń jest niemal nieskończona. A po wszystkim kobiecie pozostaje już tylko długa rehabilitacja.

Brzmi strasznie, tylko… ile w tym prawdy?

Na początek rozstępy

Litania ciążowych horrorów zaczyna się oczywiście od przyrostu wagi, pozostającego po porodzie „wystającego brzucha” i oczywiście rozstępów. Coś, co znają wszystkie mamy, choć nie w równym stopniu. Ale to, jak wielkie zasięgi można zdobyć pokazując, „jak naprawdę wygląda ciało po porodzie”, już dawno odkryły celebrytki i influencerki. Zamieszczając na swoich profilach w mediach społecznościowych swoje zdjęcia zaraz po porodzie, dają swoim obserwatorkom posmak obcowania z prawdą objawioną. Oto właśnie ujawniły, jaka jest – w domyśle ukrywana – smutna rzeczywistość. Przy okazji oczywiście można wypromować się na tak poprawnej politycznie ciałopozytywności. To, że ciało po porodzie może wyglądać bardzo różnie i bynajmniej nie zawsze rzeczywiście tak, jak ciało danej influencerki, to już inna kwestia.

Ale kwestie urody i utraconej figury to zdaniem serwisu edziecko.pl jeszcze nic. Dużo gorzej jest bowiem, gdy dowiemy się, co dzieje się wewnątrz organizmu kobiety.

Mały człowiek bez pytania się o zgodę zabiera miejsca innym organom – dramatyzuje autorka.

Tak, dokładnie to prezentuje zresztą opisywana w artykule grafika. Dziecko, rosnąc w brzuchu mamy, potrzebuje całkiem sporo miejsca. W konsekwencji rzeczywiście dokonuje tam małego „przemeblowania”, odsuwając wszystkie organy na boki. Można by pomyśleć, że to właściwie fantastyczne przystosowanie, wzbudzające wręcz zachwyt – jak wspaniale zostaliśmy stworzeni, że ciało kobiety jest zdolne do czegoś takiego, aby dać życie nowemu człowiekowi!

Ale nie. Z perspektywy Agory to raczej zjawisko wzbudzające zgrozę.

A do tego, wbrew wszelkim nowoczesnym normom obyczajowym, mały człowiek nie zapytał o zgodę, tylko po prostu rozepchnął się na cały brzuch! Gdzie dobre wychowanie, gdzie prawa człowieka (matki oczywiście) do samostanowienia!? Jak dziecko miałoby poprosić mamę o zgodę na rozwój – nie wiadomo. Ale to miłe, że nawet dziennikarze Agory są w stanie przyznać, że dzieci nienarodzone powinny mieć głos w pewnych przypadkach. Może kiedyś dojdą do tego, że oprócz możliwości zapytania mamy o zgodę na rozwój przydałaby się im też możliwość sprzeciwienia się własnej aborcji.

Później pasożytowanie

Kiedy więc już mały człowiek na dobre rozgości się w brzuchu mamy, zabierając sobie nadmiernie dużo przestrzeni, zaczynają się jeszcze gorsze problemy.

Narządy wewnętrzne przesuwają się, są uciskane przez rosnącą macicę. W efekcie zmienia się wszystko. Ciężarnej trudniej jest trawić, wydalać, oddychać. Częściej musi oddawać mocz, częściej odpoczywać, bo układ krążenia jest obciążony – pisze dalej autorka.

Tak, to wszystko prawda. Ciąża, mimo bycia pięknym czasem oczekiwania na narodziny dziecka, jest też momentami trudna. Oczywiście i w tym wypadku wszystko zależy od kobiety, a nawet od ciąży, bo nawet ta sama mama może przeżywać kolejne ciąże zupełnie inaczej. Problemy, które w jednej ciąży były utrapieniem, w drugiej mogą w ogóle się nie pojawić. A inne mogą nasilać się wraz z wiekiem ciężarnej.

Jednak ogólnie rzecz biorąc, choć ciąża rzeczywiście nie jest chorobą, bo jest zupełnie naturalnym i prawidłowym stanem organizmu, to jest wyjątkowym czasem. Nie bez przyczyny przecież nazywa się właśnie tak: słowo „ciąża” pochodzi od czasownika „ciążyć”. I w pewnych aspektach jest to czas trudniejszy i bardziej wymagający dla kobiety.

Ale czy naprawdę aż tak, jak przekonuje edziecko?

Dalsza lektura tekstu dostarcza ciekawych informacji:

Co więcej, w pierwszej kolejności to dziecko pobiera z krwi wszelkie najbardziej odżywcze składniki, jednym z nich jest na przykład z wapniem [pisownia oryginalna – przyp. red.]. Jest to jeden z powodów, dla których to właśnie kobiety częściej mogą cierpieć na osteoporozę.

Tu już wchodzimy na wyższy poziom absurdu. Bo jeśli chodzi o osteoporozę to jest dokładnie odwrotnie, niż pisze autorka.

Owszem, generalnie kobiety są bardziej narażone na rozwój tej choroby niż mężczyźni, jednak nie wynika to z tego, że dziecko zabiera im w czasie ciąży zasoby wapnia. Co więcej, bycie matką jest właśnie czynnikiem ochronnym!

W okresie ciąży i karmienia piersią gęstość kości rzeczywiście spada ze względu na dodatkowy wydatek wapnia dla rozwoju dziecka. Jest on jednak częściowo kompensowany już w czasie ciąży, a następnie gęstość kości wraca do normy po zakończeniu laktacji. Badania wykazują, że „kobiety będące matkami mają takie samo lub wyższe BMD [gęstość masy kostnej – przyp. red.] oraz niższe ryzyko złamania w porównaniu z nieródkami” (Dytfeld, Horst-Sikorska, 2010).

Wydaje się, że ciąże, nawet wielokrotne, oraz powtarzające się okresy karmienia nie mają wpływu na rozpoznanie osteoporozy w późniejszym życiu – zaznaczają autorki badania.

W artykule na portalu edziecko.pl znajdujemy więc błąd, i to dość poważny. Pytanie tylko czy jest to zamierzone kłamstwo, a autorka specjalnie postawiła sobie za cel dodatkowe przestraszenie czytelniczek poważną chorobą, czy może to zwykła niewiedza i brak odpowiedniego przygotowania.

Po wszystkim – rehabilitacja

Po tych wszystkich okropieństwach, jak przekonuje autorka, ciało kobiety ma trudności, żeby w ogóle wrócić do siebie.

Według badaczy nawet dwa lata zajmuje narządom wewnętrznym powrót na swoje poprzednie miejsca – pisze.

Brzmi koszmarnie, zwłaszcza jeśli czyta to osoba, która nigdy przez ciążę ani poród nie przeszła. Warto może nadmienić, że zmienionego położenia organów po porodzie kobieta nie odczuwa, a ich powrót do normalnych pozycji nie boli ani w żaden sposób nie wpływa na funkcjonowanie.

Ale fakt – po porodzie kobieta potrzebuje jednak nadal trochę specjalnego traktowania. I choć znowu to bardzo indywidualna kwestia, to może warto uświadomić lub przypomnieć, że z momentem urodzenia dziecka, nie mijają jak ręką odjął wszystkie ciążowe zmiany i dolegliwości.

Jest to chyba zresztą zupełnie zrozumiałe – trudno oczekiwać, żeby organizm, który przez 9 miesięcy przystosowywał się w absolutnie unikatowy sposób do tego, aby pomóc się rozwinąć nowemu człowiekowi, wrócił do siebie w kilka chwil.

Ale od tego mamy przecież okres połogu. To żadna nowość, że przez kolejnych kilka tygodni po porodzie mama może potrzebować pomocy i większej ilości odpoczynku. Nowo narodzone dziecko nie jest w tym czasie jedyną osobą, którą trzeba się zaopiekować. I w tym wypadku takie artykuły jak ten z serwisu edziecko mogą zrobić dobrą robotę, przypominając, że osoby bliskie świeżo upieczonej mamie powinny otoczyć ją troską. Szkoda, że ta szansa została zmarnowana, a wszystkie siły autorka złożyła w przypominanie, jakie ćwiczenia będą odpowiednie, aby po porodzie wrócić do zdrowia i formy.

Plusy tej publikacji? Są. To choćby przypomnienie o tym, że kobiety po urodzeniu dziecka nie są skazane na borykanie się do końca życia z negatywnymi następstwami ciąży i porodu. To nie czasy, w których wszystkie te kobiece problemy można było tylko skwitować słowami „tak już musi być”. Nie musi, i dobrze, że dzięki rozwojowi medycyny, przede wszystkim w dziedzinie fizjoterapii, można wielu problemom zaradzić.

Kobiety silne czy słabe?

Co zabawne, grafika, która stała się przyczynkiem do napisania straszącego ciążowym horrorem i spustoszeniem tekstu na portalu parentingowym, została przez autorkę podlinkowana wprost z profilu na mediach społecznościowych, który ma zdecydowanie prorodzicielski wydźwięk. I taki też mógłby być i odbiór samej grafiki, bo to, że ciało kobiety w ciąży się zmienia, to naprawdę wspaniały proces. Ale oczywiście, wszystko zależy od tego, jak postrzegamy samo macierzyństwo.

Jeśli bowiem nastawiamy się na to, że dziecko to obciążenie i trud, rodzicielstwo odbiera wolność i możliwości rozwoju osobistego albo po prostu „robienia tego, co się chce”, a kobieta ma przede wszystkim „prawa reprodukcyjne”, a nie przywilej bycia mamą, to rzeczywiście – dziecko może jawić się jako pasożyt.

Ciąża, jakkolwiek wymagająca i obciążająca dla organizmu, to jednak naprawdę „stan błogosławiony”. I to nie tylko w sensie metafizycznym. Jeśli przyjrzymy się temu, jak doskonale organizm kobiety dostosowuje się do zmian, pozwalając na rozwój nowego życia, to naprawdę wzbudza to zdumienie i zachwyt. Każda część ciała mamy robi wszystko, aby pomóc rosnącemu dziecku – ale także samej kobiecie. Bo ona jest mamą już od pierwszych chwil, i jej ciało najlepiej o tym wie, dbając o siebie i jednocześnie o dziecko, w sposób, który nie występuje w żadnym innym okresie życia. A i dziecko odpłaca się mamie w piękny sposób – jak wskazują naukowcy, produkowane przez maluchy komórki macierzyste mają zbawienny wpływ na organizm matki.

Tego wszystkiego nie opisano jednak w artykule na portalu Agory. Nie wspomniano o tym, że w okresie ciąży wiele nawet przewlekłych chorób kobiety często przechodzi w remisję ani chociażby o tym, że macierzyństwo jest czynnikiem ochronnym w przypadku niektórych nowotworów.

Media o nastawieniu feministycznym i proaborcyjnym kolejny raz udowodniły więc, że siłę kobiet widzą tylko wówczas, gdy te „walczą o swoje prawa”. Kobieta, która chce być matką, która chce poświęcić część swojego życia opiece nad drugim, małym człowiekiem, to już słabość. Macierzyństwo znów zostało odmalowane jako zagrożenie i uciemiężenie.

A przecież ta prawdziwa siła to właśnie matczyna zdolność do dania nowego życia, której – z całym szacunkiem dla panów – nie skopiuje żaden mężczyzna.

 

Aleksandra Gajek/edziecko.pl

 

Ciąża jak… choroba?! Szokujący tekst na gazeta.pl

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023