Prof. Lew-Starowicz przestrzega przed zagrożeniami w sieci: dzieci namawia się często do szybkiej tranzycji

Znaczący odsetek dzieci, które w wieku 13-14 lat chciały zmienić płeć, zmienia zdanie po ukończeniu 18. roku życia. Jeśli więc każdy dostałby od razu to, czego chce, czyli blokery dojrzewania a potem zabiegi operacyjne, to byłby to już duży błąd – wskazuje w rozmowie z PAP prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Znany psychiatra, seksuolog i terapeuta podkreśla, że ludziom, którzy zmagając się z zaburzeniami swojej tożsamości seksualnej, trzeba pomóc, wesprzeć ich, wysłuchać. Zwłaszcza, jeśli chodzi o dzieci i młodzież.
Nie może być tak, że jeśli ktoś ma chęć zmiany płci, to zaraz znajdzie się lekarz, który da mu leki, czy wypisze zaświadczenie o osobowości transpłciowej. To może doprowadzić do tragicznych skutków. Takie nieetyczne praktyki doprowadzają do dramatycznych zmian na całe życiu u młodych ludzi.
Płeć “na żądanie”
Jak podkreśla rozmówca PAP, w przeszłości był świat męski i świat kobiecy, zbieżny z płcią biologiczną. Narodziny chłopca wskazywały, że to on będzie w przyszłości głową rodziny, będzie jeździł na koniu czy używał broni. Tak jasno przypisane kiedyś role dziś często się odwracają. Funkcjonujemy bowiem w rzeczywistości, która daje nam ogromne bogactwo wyboru – co do zawodu, stylu życia czy ubioru. Wykorzystali to aktywiści ideologii gender. Już w 2015 roku prof. Lew-Starowicz przestrzegał przed jej zgubnym wpływem i zwracał uwagę, że „teraz zrobiło się coś takiego jak płeć na żądanie”.
Prof. Lew-Starowicz: stale mam do czynienia ze złą diagnostyką. 80 proc. dorosłych porzuca pragnienie zmiany płci#PAPinformacje https://t.co/1yBFrxPxNj
— PAP (@PAPinformacje) May 5, 2023
Zdaniem profesora bardzo niebezpieczne są informacje, które młodzi znajdują w Internecie na temat tzw. zmiany płci. Profesor przyznaje, że 80 proc. z nich to po prostu nieprawdziwe bzdury. A przy tym bardzo niebezpieczne, bo wielu trans-specjalistów zachęca, wręcz popycha dzieci do szybkiej tranzycji.
Ja osobiście znałem takie osoby, które przejechały się na internetowych propozycjach czy namowach i zmarły przedwcześnie, a mogły żyć, gdyby leczyły się przy pomocy specjalistów. Ja nie mogę patrzeć na to spokojnie.
A co się dzieje, gdy do specjalisty zgłosi się osoba, która popełniła błąd i dokonała już tranzycji? Jedyną pomocą jest wtedy detranzycja, związana ze zmianami fizycznymi i psychologicznymi. Ciało zmienia się, często nieodwracalnie, pozostawiając np. bezpłodność.
To są sytuacje dramatyczne, kiedy ludzie chcą wrócić do swojego starego świata i ciała, a to nie jest takie proste. To nie jest tak, że to się robi na pstryknięcie palcami.
To nie dodatek!
Cieszy ostrożność i troska profesora Lwa-Starowicza o los młodych, zagrożonych przez pazernych dewiantów ideologii trans. Niepokoi jednak, że jako psychiatra i terapeuta dopuszcza przypadki diagnozy w kierunku “osobowości transseksualne”. I wobec takich osób profesor nie ma już obiekcji, co do tego, jak należy im “pomóc”. Wówczas twierdzi, że:
nie ma innego, dobrego wyboru, niż zmiana płci, ponieważ to są ludzie, którzy żyją w obcym ciele.
Doprawdy? To by oznaczało, że płeć nie różni się jednak wiele np. od koloru włosów, który możemy sobie zmieniać, jeśli stwierdzimy, może nawet na drodze konsultacji z ekspertami, że z naturalnym blondem czujemy się “obco”.
Płeć nie jest dodatkiem do naszej osobowości. Zostaliśmy stworzeni jako mężczyzna albo kobieta. I to stanowi o naszej tożsamości i jest zapisane w nas już w chwili poczęcia. Afirmacja kogoś w tożsamości innej niż biologiczna lub afirmacja “zmiany” jest wyrazem fałszywego współczucia, wprowadzaniem tej osoby w błąd. Terapie obejmujące ustawiczną pracę skierowaną na rozwiązanie nierozwiązanej traumy i straty, utrzymania subiektywnego samopoczucia i rozwoju “ja” wraz z określonymi terapiami ewentualnie pojawiających się myśli samobójczych to właściwa interwencja i pomoc.
MZ/PAP
Ideologiczna indoktrynacja dzieci. Akcja Katolicka apeluje do rodziców
Dodaj komentarz