O. Jacek Salij OP: Każdy rozwód ma w sobie coś z zabójstwa
„Z rozwodami jest podobnie jak z każdą inną plagą społeczną: krąg winnych sięga daleko poza bezpośrednie ofiary tej plagi” – pisze dominikanin, o. Jacek Salij. W tekście poświęconym rozwodom zwraca uwagę na pewną analogię dotyczącą kwestii alkoholizmu.
Autor „Niedzieli” pisze w felietonie, że problem pijaństwa wiąże się między innymi z podejściem do tematu alkoholu w społeczeństwie, które niemal każdą sytuację chce „opijać” i:
[…] powtarzamy jak papuga arcyniemądre poglądy, jakoby picie wódki było miarą dzielności albo życzliwości dla kolegi.
Zwrócił uwagę, że niektórzy przez takie zachowanie kończą w rynsztoku i my wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. Dzisiejszy pijak, gdyby nie atmosfera sprzyjająca alkoholizmowi, dziś mógłby żyć pięknie i sensownie – dodaje zakonnik. Podobnie wygląda w jego ocenie sytuacja z rozwodami.
[…] Sam pogląd, jakoby rozwód był dopuszczalnym rozwiązaniem kryzysu małżeńskiego, pracuje na rzecz rozwodu!” – podkreśla o. Jacek Salij OP.
Zastanawia się, ile rozbitych par mogłoby w tej chwili stanowić udane małżeństwo, gdyby w pewnym momencie w trakcie kryzysu rozwód nie był podawany jako jedno z rozwiązań. Dodał też mocno:
Każdy rozwód ma w sobie coś z zabójstwa. Rozwód to zabicie miłości – zwykle chorej, czasem bardzo chorej, a czasem – patrząc na to po ludzku – beznadziejnie chorej.
Pyta też, czy rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem w przypadku takiej choroby jest pozbycie się problemu? Czy w ogóle można ocenić to jako dobre rozwiązanie? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Dominikanin wspominając o nauce Chrystusa na temat nierozerwalności małżeństwa stwierdza, że księża popełniają często błąd, kiedy mówią o tym dopiero w momencie, gdy dane małżeństwo się rozpada. Dodał, że trzeba mówić o tym zdecydowanie wszystkim małżonkom, także w chwili gdy ich miłość jest świeża i gorąca, ponieważ:
[…] wszystko, co ludzkie, niestety, podlega dewaluacji i śmierci. Nawet taka miłość, której niezniszczalności ludzie są pewni, może umrzeć, a wówczas jady wynikające z jej rozkładu będą zatruwać wzajemne współżycie.
Podsumował, że w sytuacji w której dana para pyta o to, co zrobić jeśli miłość umarła, należy wskazywać na wierność jako sposób leczenia niewierności. Zauważył, że gdy ludzie zaczynają żyć w wierności przykazaniom, często okazuje się że owa miłość nie była martwa, ale ciężko chora i można ją uleczyć.
ds/”Niedziela”
Dodaj komentarz