26 kwietnia, 2024
16 lipca, 2021

„Naszym celem było przeprowadzenie od 3 do 5 aborcji w tygodniu na dziewczynach w wieku od 13 do 18 lat.”

(fot. Carol Everett, youtube.com/user/FacingLifeHeadOn)

Była dyrektorka i właścicielka sieci klinik aborcyjnych ujawnia brutalne fakty biznesu, do którego już nigdy nie powróci. Historia jej życia odsłania chciwość i oszustwa panujące w przemyśle aborcyjnym, a także okrucieństwo, do którego społeczeństwo już przywykło.

Carol Everett w wieku 16 lat zaszła w nieplanowaną ciążę. Sześć lat sprzedawania aborcji innym kobietom, aby usprawiedliwić swoją własną, 35 tysięcy aborcji, śmierć jednej kobiety i poważne operacje 19 pacjentek poddanych aborcji doprowadziły Carol na rozdroże. 

W 1983 r. doświadczyła życiowej przemiany, gdy poznała Jezusa Chrystusa. Od tego czasu jest zagorzałą orędowniczką ruchu Pro-Life, pracującą nad tym, by naród amerykański był bezpieczniejszy dla nienarodzonych dzieci i ich matek.

Everett  napisała książkę „Pieniądze splamione krwią. Jak wzbogaciłam się na prawie kobiet do wyboru?”. Często wypowiada się też w mediach, udziela wywiadów, opowiadając o tym, jak „sprzedawała aborcje”.

Jak można sprzedać aborcję? Cóż, niestety jest to trochę zbyt proste. Słyszeliście o tym: „Te dzieci nie powinny uprawiać seksu, ale będą go uprawiać, więc nauczmy je, jak uprawiać bezpieczny lub bezpieczniejszy seks” – zaczyna Carol Everett swoje przemówienie.

Kobieta porównuje taki tok myślenia do tego, gdyby ktoś postanowił upić swoje dziecko i potem uczyć je bezpiecznie prowadzić auto pod wpływem alkoholu. Zwraca uwagę na to, że zamiast tego, uczymy dzieci żelaznej zasady, aby nie prowadzić pod wpływem, bo można przypłacić to życiem.

Za każdym razem, gdy ktoś próbuje cię skłonić, żeby wyśmiać twoich rodziców i ich wartości, chcę, żebyś pamiętał, że próbuje ci sprzedać coś, co nie jest dla ciebie dobre. Uciekaj od tego. Idź do domu i powiedz rodzicom.

I druga rzecz – za każdym razem, gdy ktoś próbuje wam powiedzieć, jak bezpiecznie uprawiać seks lub mówi, że seks poza małżeństwem może być bezpieczny, chcę, żebyście uciekli do domu i szybko powiedzieli rodzicom. Uciekajcie przed tym – zwraca się do młodych ludzi.

Carol dodaje, że rozumie niechęć nastolatków do rozmawiania ze swoimi rodzicami o seksie. Wie też, że dla obu stron jest to krępujące. 

Ale to z nimi powinniście rozmawiać, ponieważ to oni troszczą się o was, kochają was i ustalają te zasady, ponieważ im na tym zależy. Więc biegnij do domu i porozmawiaj z nimi, kiedy usłyszysz kogoś takiego jak ja – zaznacza.

Prawdziwa twarz aborcji

Everett mówi, że celem jej kliniki było wykonanie od 3 do 5 aborcji u dziewcząt w wieku od 13 do 18 lat w ciągu tygodnia. Była świadoma, że nie można powiedzieć 12-latce, że ma zajść w ciążę, ale że indoktrynację należy rozpocząć o wiele wcześniej.

Trzeba przełamać naturalną skromność. Musisz stać się ekspertem w ich życiu i musisz oddzielić je od rodziców i ich wartości. A jak to wszystko zrobić? Cóż, edukacja seksualna sprzedaje aborcje, a my zaczęliśmy od przedszkola – tłumaczy Carol.

Była aborcjonistka wyjaśnia, że najpierw trzeba „uświadomić” dzieciom, że to, jak rodzice nauczyli je nazywać swoje miejsca intymne, jest niewłaściwe. Następnym krokiem jest przekonanie maluchów, że nie należy się wstydzić i to zupełnie w porządku, aby oglądać nawzajem te części ciała na placu zabaw.

Udało nam się. Zaczęli kwestionować wartości swoich rodziców. Zaczęliśmy przełamywać naturalną skromność i staliśmy się ekspertami od seksu w ich życiu – dodaje kobieta.

Everett opowiada też, jak wyglądały zajęcia prowadzone przez aborcjonistów na różnych poziomach nauczania. W klasach 1 – 3 szkoły podstawowej używali „małych kwadratowych książeczek z nagimi ciałami”.

Sześcio- i siedmioletnie nagie ciała z diagramami pokazującymi, jak odbyć stosunek płciowy. Jedna książka na klasę. Z radością mogę wam powiedzieć, że nie używają już tej książki, ale mają pornografię dla dzieci w innej formie – opowiada Carol.

Na zajęciach w czwartej klasie dzieci są zachęcane do masturbacji, kiedy są same. W piątej i szóstej zaczynała się już bardzo konkretna indoktrynacja.

„I mój cel był prosty. Teraz musieliśmy sprawić, żeby byli aktywni seksualnie”

Everett wyznaje, że dziewczynkom przepisywano pigułki antykoncepcyjne o niskiej skuteczności, a chłopcom dawano wadliwe prezerwatywy. Wszystko po to, aby osiągnąć cel „od trzech do pięciu aborcji w wieku od 13 do 18 lat”.

Musiałam sprawić, żeby śmiali się z rodziców. Musiałam sprawić, by przytakiwali mi. Ja musiałam być tą, która jest tu najmądrzejsza, więc mówiłam: „Wasi rodzice was nie rozumieją, prawda?”. I oczywiście, połowa z nich tak myślała – tłumaczy Carol.

Po tym, jak „edukatorka” podważyła już autorytet rodziców, sugerując, że jest jedyną osobą zdolną do pomocy nastolatkowi w „bezpiecznym” uprawianiu seksu, wręczała swoją wizytówkę.

Licencjonowani doradcy, telefon czynny 24 godziny na dobę. Nikt nie wiedział, że tylko sprzedajemy jeden produkt. Ale to jest smutna część. Następnego dnia te dziewczyny dzwoniły. (…) Trafiały do naszej kliniki, a my przepisywaliśmy im te tabletki antykoncepcyjne, po których wiedzieliśmy, że zajdą w ciążę – mówi Everett.

Skąd wiedzieli, że te młode dziewczyny zajdą w ciążę? Przepisywali tabletki antykoncepcyjne o bardzo niskiej skuteczności. Pigułki powinny być stosowane dokładnie o tej samej porze każdego dnia, aby zapewnić jakikolwiek poziom ochrony.

Wiedzieliśmy jedną rzecz o nastolatkach. One nie robią niczego o tej samej porze każdego dnia – dodaje ironicznie.

Carol wspomina też o statystykach, według których u dziewcząt, które zaczynają korzystać z antykoncepcji, aktywność seksualna wzrastała z zera lub raz w tygodniu do pięciu lub siedmiu razy w tygodniu. Aborcjoniści wiedzieli bardzo dobrze, że w takim wypadku tabletki, które przepisują dziewczętom, nie zadziałają.

Cel osiągnięty

Everett uważa, że w Ameryce traktuje się aborcję jako metodę kontroli urodzeń. Podkreśla dwukrotnie, że odsetek kobiet, które decydują się przynajmniej drugi raz na zabicie swojego dziecka wynosi 43%.

Z przykrością muszę wam powiedzieć, że trzymałam za rękę pewną młodą kobietę, kiedy miała swoją dziewiątą aborcję – wyznaje z poczuciem winy.

Później Carol opowiada, jak wygląda praca „doradców”, pracujących na dostępnych 24 godziny na dobę telefonach zaufania, które są prowadzone przez kliniki aborcyjne. Zaznacza, że są oni jak telemarketerzy, którzy mają przygotowany skrypt, żeby „sprzedać produkt”. Wykorzystują strach tych dziewcząt. Mówią im to, co one chcą usłyszeć w takim momencie. „Twoi rodzice nie muszą o tym wiedzieć. Nie musisz opuszczać szkoły. Nie musisz rezygnować z pracy.”

Najbardziej dochodowy przemysł w Ameryce

Jeśli aborcje są tak dobre dla kobiet, to dlaczego nie są darmowe? Ponieważ jest to wciąż największy niedoregulowany prawnie przemysł dzisiaj w kraju. Na drugim miejscu są nielegalne narkotyki. Nie mamy pojęcia, ile przemysł aborcyjny naprawdę zarabia w tym kraju, ponieważ jest to biznes gotówkowy – tłumaczy Everett.

Według Carol, lekarz wykonujący „zabieg” na kobiecie będącej w trzecim trymestrze ciąży, otrzymuje wynagrodzenie o wartości 50% kosztu aborcji.

Za taką aborcję trzeba zapłacić 12 tys. dolarów. Rachunek jest prosty – do kieszeni aborcjonisty trafia 6 tys. dolarów.

Aborcje wykonywane w pierwszym trymestrze to koszt rzędu 300 dolarów, a lekarz otrzymuje równowartość 1/3 zapłaconej kwoty. 

Everett dodaje, że jeden aborcjonista jest w stanie wykonać aż 3 „zabiegi” na kobietach w zaawansowanej ciąży w ciągu godziny. Co daje 18 tys. dolarów na godzinę na rękę.

Ale mamy technikę, która pozwala im wykonywać od 10 do 12 aborcji na godzinę. Używamy dwóch zespołów po dwóch asystentów przy każdym aborcjoniście. Jeden zespół przygotowuje pierwszą młodą kobietę. Lekarz wchodzi, aby dokonać aborcji, podczas gdy po drugiej stronie sali przygotowuje się kobieta numer dwa. Kiedy lekarz skończył pierwszą aborcję, biegł przez salę. Nie zatrzymywał się, żeby zrobić notatki operacyjne. (…) Od razu przystępował do kolejnej aborcji. Zmienił rękawiczki, wykonał drugą aborcję, podczas gdy w pierwszej sali asystenci musieli zająć się pierwszą dziewczyną, posprzątać salę i przygotować kobietę numer 3, więc kiedy lekarz w mniej niż 5 minut przeszedł przez korytarz, mógł wykonać trzecią aborcję – opowiada Carol Everett.

Jak wygląda rzeczywistość śmiercionośnej kliniki?

Była aborcjonistka, nawrócona w 1983 roku, wspomina ze łzami w oczach jedną z aborcji, w której brała udział.

Największe dziecko, jakie kiedykolwiek trzymałam w rękach, miało 32 tygodnie. To dziecko ewidentnie mogło żyć poza macicą swojej matki. Widzisz, musisz mieć kogoś, kto zrobi manewr rękami, kiedy aborcjonista po prostu wykonuje aborcję. I musisz powiedzieć „ok, główka jest tutaj, pośladki są tutaj” i wepchnąć dziecko do przyrządów – opisuje Carol.

Everett zdradza w przemówieniu również, w jaki sposób jest zorganizowana praca wykonujących aborcję. Wszystko jest przygotowane tak, aby mogli ich wykonać jak najwięcej w krótkim czasie. Wyjaśnia, że w pierwszej kolejności zabijane są większe dzieci, czyli te w 3. trymestrze. Te aborcje wykonuje się jako pierwsze, gdyż matka w związku z utratą krwi oraz innych płynów, potrzebuje więcej czasu na dojście do siebie. 

Dostaje ona od dwóch do trzech godzin, by odzyskać siły, podczas gdy kobieta, która dokonuje aborcji w pierwszym trymestrze ciąży, może zazwyczaj wyjść w ciągu 30 minut. 

 

AM/DailyWire.com, YouTube.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 2

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023