Łączyła radykalizm prawdy z miłością wobec błądzących. Dr Wanda Półtawska we wspomnieniach Jacka Pulikowskiego
Znali się 40 lat. Od początku lat 80. żona dr. Pulikowskiego organizowała Studium Rodziny na Wydziale Teologicznym, a pani Wanda była zapraszana na wykłady. Mówiła o czystości przedmałżeńskiej, małżeńskiej, mówiła bardzo radykalnie, bo – jak podkreśla dr Pulikowski – prawda musi być radykalna.
Potrafiła 6 godzin lekcyjnych głosić wykład i to bez żadnej kartki.
W czasie każdej przerwy na stojąco rozmawiała z mnóstwem ludzi, o ich problemach i siadała tylko w czasie podpisywania książek. Rozmawialiśmy potem u nas do długich godzin nocnych, ona nas nazywała swoimi przyjaciółmi, co jest dla nas wielkim zaszczytem – wspomina dr inż. Jacek Pulikowski.
Wykładowca katolicki, który podobnie jak dr Półtawska angażuje się w tematykę małżeńską i rodzinną, pamięta jej uwagi, m.in. z rekolekcji dla Młodzieży Wszechpolskiej. On mówił o typie szeryfa, że teraz jest modne, “żeby szybko w mordę strzelić”, na co ona powiedziała, “Jacek, człowiek nie ma mordy, my tak nie możemy mówić”. Uważała, że trzeba pięknie mówić o seksualności, płciowości, współżyciu.
Zahartowana doświadczeniem obozu koncentracyjnego, była radykalna, ale też pełna miłości wobec błądzących i grzeszących.
Nie potępiała nikogo, ona łapała to od Jana Pawła II. Mówiła, że najgorsze słowo od Jana Pawła II o innym człowieku, jakie słyszała, to był “łobuz”. Znajomość jej z wikarym Wojtyłą… Oni się spotkali przy obronie życia biednych dziewczyn po wojnie, ona załatwiała w klasztorach i Wojtyła w tym uczestniczył, w ratowaniu dzieci poczętych.
Zrobiła wiele dla obrony życia nienarodzonych, i to pozostanie jej dziedzictwem. Radykalizm w obronie świętości życia łączył ją ze św. Janem Pawłem II. To przy niej wyrosło całe pokolenie obrońców życia. To, czego ona uczyła, nie zginie w sercach i umysłach jej wychowanków. Wyraźmy jej naszą serdeczną wdzięczność!
MZ/radiopoznan.fm
Dodaj komentarz