Czy nowe władze Norwegii zliberalizują prawo aborcyjne?

Dziś Norwegowie wybierają swój parlament. Jednym z tematów kampanii wyborczej była kwestia liberalizacji aborcji, która obecnie może być przeprowadzona do 12. tygodnia życia dziecka. Badania wskazują, że tylko 8 proc. społeczeństwa opowiada się za całkowita ochroną życia. 

Kwestia przesunięcia granicy aborcji ku jej większej liberalizacji była jednym z tematów kampanii parlamentarnej w Norwegii.

Obecnie prawo aborcyjne w tym skandynawskim kraju zezwala obecnie na zabicie dziecka do 12. tygodnia życia bez podawania powodu. Natomiast później można dokonać aborcji, kiedy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, gdy u dziecka zdiagnozuje się poważną chorobę lub ciąża jest wynikiem gwałtu. Ustawa zezwala również na aborcję, jeśli matka dziecka jest chora psychicznie, albo gdy narodziny dziecka sprawią, że kobieta znajdzie się w „trudniej sytuacji życiowej”.

Największe szanse w sondażach ma Socjalistyczna Partia Lewicy (SV) i tzw. Czerwoni (Rødt), chcą oni przesunięcia granicy dokonywania aborcji z 12. do 22. tygodnia ciąży. Zieloni (MdG) i Partia Pracy (Ap) chcą liberalizacji do 18. tygodnia. Natomiast tzw. Centrum (Sp) deklaruje, że jest za utrzymaniem obecnego stanu prawnego. 

Medycyna będzie się rozwijać, jeśli będzie ukierunkowana na życie, na dobro człowieka. Wówczas naukowcy będą odkrywali kolejne sposoby na zwalczania chorób itp. Jeśli będzie ukierunkowana na „zabiegi medyczne” niosące śmierć, to przyniesie śmierć także cywilizacji zachodniej – komentuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Paweł Kubala, politolog.

Norweskie społeczeństwo, jak podaje Nasz Dziennik, cytując badania tamtejszych ośrodków, oczekuje jednak zmian w prawie aborcyjnym, niestety w kierunku dalszej liberalizacji. Za zmianami optuje aż 41,9 proc. społeczeństwa. Blisko 27 proc. Norwegów chce, aby legalna aborcja była możliwa do 18. tygodnia życia. Z kolei 11,1 proc. uważa, że prawo aborcyjne wciąż powinno zezwalać na swobodne zabijanie dzieci do 22. tygodnia życia. Tylko 8 proc. mieszkańców kraju uważa, że dzieci nienarodzone powinny być pod całkowitą ochroną.

Zmniejszenie liczby aborcji poprzez szerszy dostęp do antykoncepcji?

Liczba aborcji w Norwegii obecnie jest duża i aż 9 na 10 z nich są przeprowadzone za pomocą środków wczesnoporonnych. W 2017 roku odnotowano 13 tys. aborcji, podczas gdy urodziło się jedynie 56 tys. dzieci, ale w krajowych statystykach rok 2017 był rokiem kiedy od 1979 roku aborcji poddano najmniej dzieci. 

Rządowi eksperci uważają, że powodem dużej liczby aborcji jest ograniczony dostęp do antykoncepcji nastolatek. Dlatego też w ramach planu na lata 2020-2024 Norwegia założyła zmniejszenie liczby aborcji, a co za tym idzie zwiększenie dostępu do antykoncepcji. Już od 1 stycznia 2022 już nie tylko lekarze, ale i pielęgniarki i położne będą mogły wypisywać recepty na środki antykoncepcyjne dla dziewcząt poniżej 16 roku życia.

Przypomnijmy, że środki antykoncepcyjne już są masowo dostępne w Norwegii i dość tanie, ponieważ państwo je refunduje, w tym także spirale hormonalne oraz implanty etonogestrelem. Powszechna jest również seksualizacja dzieci w szkołach.

Każdy kraj, który z odwagą staje w obronie życia, dodaje odwagi społeczeństwom innych państw – podkreśla Paweł Kubala.

Sytuację społeczeństwa w Norwegii skonfrontowano z mieszkańcami Stanów Zjednoczonych, gdzie ustanawiane są prawa ograniczające aborcję i coraz większa liczba osób opowiada się za ochroną życia dzieci nienarodzonych. 

Dzisiejsze wybory do Stortingu – jednoizbowego parlamentu norweskiego – wskażą, w którym kierunku podąży Norwegia. Największe szanse na objęcie rządów ma koalicja socjalistów i Partia Pracy, może zyskać także Partia Zielonych, co zakończy rządy tamtejszych konserwatystów.

AG/Nasz Dziennik