25 kwietnia, 2024
30 marca, 2022

Chciały dziewczynkę, dostały chłopca. Para lesbijek pozywa klinikę leczenia niepłodności

(fot. unsplash.com/sharon-mccutcheon, zdjęcie ilystracyjne)

Kobiety z Buffalo w stanie Nowy Jork twierdzą, że w trakcie zapładniania metodą in vitro podano im niewłaściwy zarodek. „To jest jak gwałt” – stwierdziła homoseksualna para, gdyż spodziewały się przywitać na świecie dziewczynkę, a nie chłopca.

Heather Wilhelm-Routenberg i Robin (Robbie) Routenberg-Wilhelm poddały się procedurze in vitro w klinice i wyraźnie zaznaczały, że chcą mieć córeczkę.

Wiadomość, że Heather nosi pod sercem syna, była dla kobiet druzgocząca. Teraz wystąpiły na drogę sądową przeciwko klinice leczenia niepłodności, twierdząc, że Heather popadła w „ciężką depresję”, gdy dowiedziała się, że nosi w sobie chłopca oraz „miała skłonności samobójcze” po narodzinach dziecka.

Ta sprawa pokazuje, że zwolennicy sztucznej metody zapłodnienia – a w tym przypadku konkretnie kobiety żyjące w związku jednopłciowym – de facto bawią się ludzkim życiem. Metoda in vitro jest nie tylko nieetyczna ze względu na fakt, że jest selekcją, a jednym z jej elementów jest mrożenie ludzkich zarodków. To także metoda, która może być wykorzystywana instrumentalnie. Tak jak chociażby w przypadku pary jednopłciowej, która zgodnie z prawami natury, w tej konfiguracji nie jest w stanie przekazać życia. Jest to zatem zabawa w Pana Boga – mówi Paweł Ozdoba, prezes Centrum Życia i Rodziny.

Dodaje, że bolesne jest również to, że dziecko, które przyszło na świat, zostało pozbawione prawa do posiadania obojga rodziców – ojca i matki.

„To jak gwałt!”

Po raz pierwszy para dowiedziała się, że dziecko jest płci męskiej podczas wizyty lekarskiej w 15. tygodniu ciąży. Heather powiedziała, że była przekonana, że klinika in vitro pomieszała zarodki, a ona nosi w sobie cudze dziecko.

Spojrzałam na Robbie i powiedziałam: „A jeśli to nie jest twoje dziecko, to kto jest w moim ciele?!” Wtedy mnie olśniło, wtedy poczułam, że moje ciało stało się zakładnikiem. Założyłam, że to był czyjś embrion, a nie nasz, ale niewłaściwy – powiedziała Heather.

Stwierdziła, że czuła się, „jakby żył w niej kosmita” i stwierdziła, że gdyby dziecko miało DNA kogoś innego, to będą musiały je oddać. 

Położnik zaproponował ciężarnej aborcję, ale ona odmówiła, częściowo dlatego, że, jak przyznała, miała „ogromną nadzieję, że ktoś będzie miał nasze dziecko, a my po urodzeniu zamienimy się i to będzie ta szczęśliwa historia”.

Zaplanowałyśmy badanie USG na następny dzień. To była najgorsza noc w moim życiu. Miałam przytłaczające poczucie bezruchu. Pamiętam, że leżałam w sypialni i myślałam: „To nie może się dziać! Nie dość, że dziecko w moim ciele nie było nasze, to jeszcze było mężczyzną i zostało tam umieszczone wbrew mojej woli, tak jak w przypadku gwałtu – stwierdziła Heather.

Dlaczego dziewczynka?

Kobieta wyjaśniła, że wybrała tę konkretną klinikę leczenia niepłodności, ponieważ para chciała mieć pewność co do płci dziecka.

Heather przyznała też, że dwukrotnie była napastowana seksualnie, co sprawiło, że jest nieufna wobec mężczyzn w ogóle. Ponadto, po prostu nie chciała wychowywać chłopca.

Kobiety zdecydowały się na użycie jajeczek Robbie, a Heather miała nosić dziecko. 

W czasie oczekiwania na wyniki testu genetycznego, co trwało aż 7 tygodni, mające potwierdzić, czy Robbie jest genetycznie spokrewniona z dzieckiem, Heather przyznała, że „nie miała żadnej więzi z dzieckiem w środku”.

Myślałam, że oddam je prawdziwym rodzicom. Starałam się nie myśleć o tym, że jestem w ciąży – wspominała.

Wyniki badań wykazały, że nie pomylono zarodków i chłopiec jest dzieckiem Robbie. Heather była „wściekła” na tę wiadomość. Powiedziała, że „izolowała się” będąc tak nieszczęśliwą, a przyjaciele i rodzina nie rozumieli jej sytuacji.

To była najbardziej izolująca rzecz – to, że mieliśmy zdrowe dziecko, a ja nie miałam żadnej więzi emocjonalnej i teraz musiałam sobie uświadomić, że na zawsze będę miała dziecko, którego nie planowałam – wyznała Heather w wywiadzie dla The Post.

Dodała, że fakt, iż nie mogła przez cały okres ciąży nawiązać więzi z dzieckiem, było „strasznym doświadczeniem”. Po narodzinach chłopca sytuacja się nie poprawiła. 

Zaczęłam odczuwać skrajny niepokój. Patrzyłam na dziecko, a ono zaczynało przypominać twarze tych wszystkich dorosłych mężczyzn, których znam. To było takie straszne. Zawsze, gdy to się działo, musiałam oddać dziecko Robbie.

Dosłownie myślałam, że oszaleję. Było kilka przypadków myśli samobójczych, niektóre z nich były bardzo niebezpieczne. Miałam złożoną depresję poporodową – powiedziała kobieta. 

Półtora roku później

Chłopiec ma teraz 18 miesięcy i Heather zaznaczyła, że z biegiem czasu coraz bardziej docenia syna.

To urocze dziecko. Uśmiecha się tak samo jak Robbie, ma dołeczki Robbie, a to sprawia, że jest łatwiej – powiedziała. 

Jednak kobiety twierdzą, że muszą ciężej pracować nad jego wychowaniem, ponieważ nie dostały córki, o którą prosiły w klinice leczenia niepłodności.

Mimo że nie mam za sobą traumatycznych przeżyć, jak Heather, trudno mi było nawiązać z nim [synem] kontakt. Chodzi nie tylko o doświadczenia wewnątrzmaciczne i porodowe, ale także o socjalizację chłopca w świecie – nawet kiedy walczymy z tymi normami społecznymi, z tą powtarzającą się narracją o wymuszonej męskości – a my się na to nie pisałyśmy – mówiła Robbie. 

 

AM/DailyWire.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 1

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023