Była prezes Planned Parenthood ujawnia: korporacja chciała upublicznić fakt jej poronienia w celach wizerunkowych

Była prezes Planned Parenthood ujawniła kulisy swojej współpracy z korporacją. Z jej stanowiska wynika, że – choć popierała i popiera aborcję – to musiała pożegnać się ze stanowiskiem, gdyż chciała położyć większy nacisk na ochronę zdrowia. Firma, by uzasadnić przed opinią publiczną jej odejście, zamierzała wykorzystać bolesny fakt z jej życia osobistego – wynika z informacji podanych przez Leanę Wen.
Leana Wen została prezesem Planned Parenthood w roku 2018 i pełniła ową funkcję dość krótko, bo zaledwie 8 miesięcy. W tym czasie wychowana w biedzie chińska imigrantka służąca wcześniej m.in. w Rwandzie i Genewie jako stypendystka Światowej Organizacji Zdrowia i Departamentu Obrony, a także profesor medycyny ratunkowej i polityki zdrowotnej i dyrektor różnych instytucji zajmujących się zdrowiem publicznym, chciała zrealizować wizję Planned Parenthood jako organizacji zajmującej się ochroną zdrowia. Z takim bowiem przekonaniem obejmowała funkcję prezesa korporacji. Szybko jednak przekonała się, że głównym celem organizacji jest aborcja.
Prezes spotkała się z presją zarządu i personelu, gdy chciała przekierować priorytety korporacji. Dowiedziała się wtedy, że albo zmieni zdanie albo musi odejść. Niestety w tym momencie zdarzyło się w jej życiu osobistym niezwykle bolesne i smutne doświadczenie: poroniła. Niefortunnie – jak się okazało – podzieliła się swoim cierpieniem z koleżanką, która bez zgody Wen przekazała tę informację dalej.
Wtedy w korporacji zrodził się pomysł, by upublicznić bolesny fakt z życia prywatnego Leany Wen i przy pomocy poronienia wytłumaczyć jej odejście. W obliczu takiej groźby była prezes Planned Parenthood zdecydowała się uprzedzić korporację, „aby nie odebrano jej tego głęboko osobistego przeżycia”. Ponadto „nie mogła sobie wyobrazić dodatkowej traumy związanej z upublicznianiem tej wiadomości przez innych, pragnących ją wykorzystać do własnych celów”.
W związku z tym w roku 2019 opublikowała felieton w Washington Post, gdzie opisała całą sprawę. Jak przyznaje, chciała „przerwać ciszę i wstyd, które często towarzyszą utracie ciąży”. Teraz natomiast więcej szczegółów ujawniła w książce pt. „ Lifelines: A Doctor’s Journey in the Fight for Public Health”.
Wen po opisaniu swojej historii spotkała się z falą wdzięczności od tysięcy osób o podobnym doświadczeniu życiowym. Z kolei aborcyjny gigant postanowił w nią uderzyć. Liderzy Planned Parenthood zaczęli sugerować, że otwarte mówienie o stracie dziecka przed jego narodzinami to… stygmatyzacja aborcji. Dodajmy: aborcji, na której zarabiają olbrzymie pieniądze. Zdaniem zarządu korporacji Wen powinna skłamać w sprawie powodów swojego odejścia z firmy i potraktować poronienie jako uzasadnienie.
MWł/opoka.news
Dodaj komentarz