Maria urodziła się bez rąk i bez nóg. „Jest dla nas błogosławieństwem. Sprawiła, że jesteśmy lepszymi ludźmi”
„Uczyniła nas lepszymi ludźmi. Uczy nas znajdować radość w małych rzeczach, nie smucić się ani nie być rozczarowanym tym, czego nie mamy i nie brać tego za pewnik, co nam wydaje się być pewne!” – mówi matka dziewczynki, która nie ma kończyn górnych i dolnych. Adrianne i Jason Stewart, który zaadoptowali małą Marię dzielą się świadectwem życia.
Po pewnym czasie od adopcji córeczki, która urodziła się bez rąk i nóg, Adrianne i Jason Stewart postanowili podzielić się ze wszystkimi błogosławieństwem życia z tak wyjątkowym dzieckiem.
Kiedy znaleźliśmy naszą córkę, nie sądziliśmy, że jesteśmy wystarczająco wykwalifikowani lub przygotowani do wychowania dziecka takiego jak ona, dziecka, które przyszło na świat bez rąk i nóg, ale wiedzieliśmy, że możemy ją kochać, a obdarowanie jej miłością było najważniejszą rzeczą – powiedziała Adrianne.
Małżeństwo wychowywało już swoje potomstwo, ale chcieli powiększyć swoją rodzinę. Nie myśleli o adopcji dziecka z niepełnosprawnością, ale agencja adopcyjna wysłała im listę dzieci, które długo oczekiwały na znalezienie domu i rodziny adopcyjne raczej nie chciały ich przyjąć.
Na liście była też Maria, która mieszkała w sierocińcu dla osób ze specjalnymi potrzebami na Filipinach. Natychmiast uderzyło ich piękno jej uśmiechu i byli pewni, że chcą, aby dziewczynka była częścią ich rodziny.
Wiedzieliśmy, że możemy ją kochać, a obdarzenie jej miłością było najważniejszą rzeczą! – mówią.
Stewartowie pokochali dziewczynkę, kiedy tylko ją ujrzeli. Dziś dają świadectwo, by pokazać, że wychowywanie dziecka niepełnosprawnego, to większe zaangażowanie rodziców, by pomóc dziecku się rozwijać, ale też wyjątkowa radość i uczą rodziców dojrzałości.
Czasem nakładamy ograniczenia, sądząc, że czegoś nie uda jej się zrobić, a potem widzimy, jak robi dokładnie to, do czego myśleliśmy, że nie jest zdolna – podkreśla Adrianne.
Stewartowie chcą też zachęcić kobiety, które usłyszały trudną diagnozę swojego nienarodzonego dziecka i chcą je abortować do rozważenia swojej decyzji.
To wielkie błogosławieństwo, że mamy ją w naszej rodzinie. Uczyniła nas lepszymi ludźmi. Uczy nas znajdować radość w małych rzeczach, nie smucić się ani nie być rozczarowanym tym, czego nie mamy i nie brać tego za pewnik, co nam wydaje się być pewne. Najważniejszą rzeczą, której nas nauczył, jest to, że jesteśmy w stanie zrobić znacznie więcej niż myślimy – podkreślają.
AG/it.aleteia.org
Dodaj komentarz