25 kwietnia, 2024
30 listopada, 2021

Już jutro chwila prawdy. Sąd Najwyższy USA wysłucha argumentów w sprawie prawa aborcyjnego

(fot. unsplash.com/ian-hutchinson, Sąd Najwyższy USA)

Ameryka wstrzymuje powietrze. Sprawa „Dobbs kontra Jackson Women’s Health Organization” jest pierwszą od 50 lat szansą na zdelegalizowanie aborcji w kraju. 

1 grudnia Sąd Najwyższy USA wysłucha argumentów w sprawie z Missisipi. Prawo stanowe zakazuje dokonywania aborcji po 15. tygodniu ciąży z jakiegokolwiek powodu innego niż nagły przypadek medyczny lub poważne wady rozwojowe dziecka.

Missisipi chce nie tylko, aby sąd podtrzymał prawo, ale także skorzystał z okazji, aby położyć koniec ostatniej połowie wieku aborcyjnego precedensu i przywrócić prawo do decydowania na poziomie stanowym w tej kwestii.

W tym samym czasie rozpatrywana przez Sąd Najwyższy jest również inna ustawa pro-life. Słynne „Texas Heartbeat Act” zabrania zabicia na terenie stanu nienarodzonego dziecka, u którego wykrywalne jest bicie serca. Sprawa, która wpłynęła w związku z teksańskim prawem do sądu dotyczy kwestii procesowych, które nie są bezpośrednio związane z orzecznictwem aborcyjnym. „Heatbeat Act” nie może więc poważyć decyzji w sprawie „Roe kontra Wade”. „Dobbs” owszem.

Wielu amerykańskich komentatorów politycznych podkreśla, że wynik całego procesu jest silnie związany ze składem ławy sędziowskiej. Ponieważ dwie trzecie sędziów zostało mianowanych przez trzech ostatnich republikańskich prezydentów, którzy byli pro-life, rezultat powinien być tzw. „pewniakiem”. Jak zauważa Calvin Freiburger z LifeSiteNews, przewidzenie, jaką decyzję podejmie Sąd Najwyższy, nie jest sprawą aż tak oczywistą. Publicysta zaznacza, że istotnym jest, który prezydent powołał danego sędziego. Warto również przyjrzeć się poprzednim decyzjom każdego z nich. 

I tak obecnie w skład Sądu Najwyższego USA wchodzi 9 sędziów: trzech mianowanych przez George’a W. Busha, jeden przez Billa Clintona, dwóch przez Baracka Obamę i trzech mianowanych przez Donalda Trumpa. Co daje trzech sędziów „po stronie” demokratów przeciwko sześciu mianowanych przez republikańskich prezydentów.

Freiburger zwraca jednak uwagę, że kiedy prześledzimy dorobek niektórych z sędziów rzekomo „po naszej stronie”, okazuje się, że nie wszyscy zawsze głosowali tak, jakich można by oczekiwać.

Jak wskazuje publicysta, Clarence Thomas i Samuel Alito są „solidni jak skała” i można być pewnym co do ich decyzji. Neil Gorsuch z wyjątkiem jednego przypadku, głosował raczej konserwatywnie. Natomiast Brett Kavanaugh i Amy Coney Barrett, a także Prezes Sądu Najwyższego, John Roberts, mają na swoim koncie „zdrady”, kiedy wykazali się „niesłownością”.

Wyborcy, którzy ufali publicznym oświadczeniom sędziów, że będą interpretować prawo tak, jak zostało napisane, mieliby powody wątpić, czy ich zaufanie było dobrze ulokowane.

Następne pokolenie studentów prawa uczciwie zapyta, czy warto stać po stronie neutralnych zasad interpretacyjnych, gdy większość sędziów rzekomo [tym zasadom] oddanych, gdy stawka będzie wystarczająco wysoka, odrzuci je. Ci studenci prawa będą ulegać pokusie, co zrozumiałe, porzucenia tej filozofii na rzecz podejścia do orzekania zorientowanego wyłącznie na wyniki – ostrzegł Edwin Meese, były prokurator generalny administracji Reagana.

Gdyby „Roe kontra Wade” nie zostało obalone, miałoby to tragiczne konsekwencje dla wielu nienarodzonych dzieci. Jednak Calvin Freiburger twierdzi, że w takim obrocie sprawy można też znaleźć promyk nadziei. Byłby to tzw. „kubeł zimnej wody” dla wszystkich, którzy bagatelizowali potrzebę uważnego sprawdzania nominacji sędziowskich oraz „wystarczająco szokującym sygnałem ostrzegawczym o potrzebie ponownej oceny naszych przywódców i naszych strategii”.

Niestety, minie kilka miesięcy od ustnych argumentów, zanim będziemy wiedzieć na pewno, co zrobi Sąd Najwyższy. Tak więc w międzyczasie módlmy się o najlepsze, przygotujmy się na najgorsze i wypełnijmy następne kilka miesięcy nieustannym chórem publicznych przypomnień naszym najnowszym sędziom, że złożyli przysięgę na Konstytucję, bez względu na to, jak wiele hartu ducha potrzeba, by jej dotrzymać – podsumował Calvin Freiburger w artykule na portalu LifeSiteNews.com.

 

AM/LifeSiteNews.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023