„Cieszę się, że mam siostrę”. Świadectwo ocalenia Gabrieli od aborcji

#aborcja #Bernard Nathanson #ochrona życia #pro-life

(fot. pixabay.com, zdjęcie ilustracyjne)

To „nieplanowane” dziecko, które pojawiło się „za wcześnie”, naruszyło plany i cały porządek młodego małżeństwa, które właśnie rozpoczęło wspólne życie. W tajemnicy przed rodziną chcieli poddać je aborcji. Ich serce poruszyło jednak świadectwo dra Bernarda Nathansona, byłego abortera. Gabriela przyszła na świat kilka miesięcy po jego wizycie.

Młodzi ludzie, po ślubie, planowali wspólne życie. Najpierw mieszkanie, samochód, potem, kiedy będą do tego mieli „godne” warunki, powiększenie rodziny. Wiadomość o ciąży była dla nich kompletnym zaskoczeniem.

To nieplanowane dziecko, które pojawiło się „za wcześnie” naruszyło cały ustalony porządek. Tato wpadł na iście szatański pomysł: „Trzeba je usunąć”. Miało to się dokonać w tajemnicy przed rodzicami mamy – napisała w świadectwie nadesłanym do Radia Maryja Angelika, siostra Gabrieli.

Rodzice młodej kobiety w ciąży oczekiwali na audycję w Radiu Maryja, w której miał wystąpić dr Bernard Nathanson, były aborter, który stał się gorliwym obrońcą życia.

Amerykanin odwiedził Polskę na zaproszenie dyrektora Radia Maryja, o. Tadeusza Rydzyka. Rodzice młodej kobiety, choć nie wiedzieli o ciąży córki, zachęcali młodych małżonków do wysłuchania audycji.

Świadectwo dra Nathansona, który mówił o okrutnej procedurze uśmiercania dzieci w aborcji, o zbrodni, jaką ona jest, oraz o tym, jak niszczy życie kobiety, poruszyło wiele osób, także młodych małżonków, którzy w tajemnicy przed rodziną planowali aborcję.

Po skończonej transmisji radiowej tato powiedział: „Nie będziemy naszego małżeństwa budować na dokonaniu zabójstwa poczętego dziecka. Pan Bóg by nam nie błogosławił” – przytacza słowa ojca jedna z jego córek.

Rodzice pozwolili narodzić się dziecku. Gabriela, dziś młoda kobieta, urodziła się w 1997 roku, kilka miesięcy po wizycie w Polsce dra Natansona. Świadectwo ocalenia Gabrieli nadesłała do Radia Maryja jej siostra Angelika.

AG/Nasz Dziennik

Udostępnij