Aborcja to „trochę większe krwawienie miesiączkowe”. Posłanka Nowej Lewicy trywializuje zabijanie dzieci nienarodzonych

Posłanka Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska odnosząc się do wciąż trwającej w mediach dyskusji o aborcji, zamieściła na platformie Twitter szokujący wpis, w którym nazywa aborcję „trochę większym krwawieniem miesiączkowym”. A to nie jedyny jej popis trywializowania zabijania dzieci nienarodzonych.

Nie gasną emocje wywołane reportażem TVN na temat pani Joanny, którą media lewicowo-liberalne kreują na ofiarę polskiej policji. We wtorek na ulicach kilku miast miały miejsce wulgarne protesty działaczek aborcyjnych w obronie kobiety, a we środę odbyło się posiedzenie parlamentarnego Zespołu ds. Praw Kobiet z jej udziałem.

Na fali medialnych dyskusji o potencjalnej karalności aborcji postanowiła wypowiedzieć się również jedna z posłanek Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska. Jej wpis w mediach społecznościowych jest jednak szokujący.

Własna aborcja nigdy nie będzie w Polsce karana, bo nie ma w tym kraju wystarczająco dużo zje***, którzy by chcieli wsadzać kobiety na min. 25 lat za kratki za trochę większe krwawienie miesiączkowe – pisze Żukowska.

Własna aborcja nigdy nie będzie w Polsce karana, bo nie ma w tym kraju wystarczająco dużo zjebów, którzy by chcieli wsadzać kobiety na min. 25 lat za kratki za trochę większe krwawienie miesiączkowe. https://t.co/0JIzl9Gcm0

— Anna-Maria Żukowska 💁🏻‍♀️ #Lewica 🇵🇱🏳️‍🌈🇺🇦 (@AM_Zukowska) July 26, 2023

Wpis był odpowiedzią na sugestię innego internauty, że aborcja powinna być karana, ponieważ jest zbrodnią.

Przerażająco trywialne podejście kobiety, która publicznie twierdzi, że aborcja to tylko „trochę większe krwawienie miesiączkowe”, zupełnie pomijając przyczynę tego krwawienia, zszokowało komentujących. Pod tweetem wywiązała się długa dyskusja.

Ale art. 152 KK, o który robicie inbę, żeby go uchylić (bez związku z fejkowymi czy prawdziwymi przypadkami jak “Pani Joanna”) nie dotyczy “aborcji własnej”. Cokolwiek ten związek słów znaczy – skontrował słowa posłanki autor pierwotnego wpisu, który komentowała.

Na te słowa Żukowska przypuściła jednak kolejny zupełnie absurdalny atak, tym razem zrównując aborcję z naturalnym poronieniem.

A więc uważasz, że aborcja to morderstwo, tak? Skoro tak, to konsekwencją jest skazywanie na minimum 25 lat więzienia kobiet, które poroniły płód – odpisała.

Więcej rozsądku i opanowania zachował jednak jej oponent w dyskusji.

Zabicie niewinnego dziecka to zbrodnia. Czy m-c (dwa, trzy) po urodzeniu czy m-c (dwa trzy) przed urodzeniem to taka wielka różnica? Czy to zdaniem Pani Poseł, jednak tylko “niegroźny zabieg”? Jak ustalimy fakty i ich ocenę, możemy dyskutować o sankcji karnej (lub o jej braku).

Podobnie zdroworozsądkowym podejściem nie wykazała się jednak pani poseł, która nadal uparcie zrównywała zabicie dziecka nienarodzonego ze zwykłą miesiączką

Gdybyś co miesiąc oglądał swoją podpaskę lub tampon, w których zawsze są jakieś większe skrzepy krwi i tkanki, to byś byś nie gadał takich głupot – skomentowała w odpowiedzi.

Narracja aborcjonistek polegająca na twierdzeniach, że gdyby dokonanie przez kobietę aborcji było karalne, to zagrożone karą byłyby też kobiety, które poroniły ciążę naturalnie, to żadna nowość. I – jak się wydaje – właśnie jesteśmy świadkami wprowadzania jej na dobre do użytku również w naszym kraju.

Słowa Anny Marii Żukowskiej są jednak na tyle szokujące, że można się zastanawiać, czy wynikają z tak okrutnego lekceważenia życia dzieci nienarodzonych, czy może pani poseł rzeczywiście sądzi, że w aborcji chodzi tylko o „przywrócenie miesiączki”? Sprowadzenie przerwania życia dziecka w jego początkach do fizjologicznych objawów towarzyszących temu procesowi to wyjątkowa znieczulica.

Ale być może Żukowska, od lat wsłuchana w manipulacje podobnych jej lewicowych działaczek, przyswoiła ich kłamstwa tak bardzo, że uwierzyła w to, że „przerwanie ciąży” to tylko zakończenie stanu fizjologicznego objawiającego się rosnącym brzuchem i nudnościami, a żadnego dziecka tam nie ma?

AAG/twitter.com

Bezpłatna aborcja, antykoncepcja i pigułki poronne. Lewica i jej “program dla kobiet”