Wstrząsający trend w Belgii. Chcą uznać eutanazję za… prawo człowieka!

#Belgia #eutanazja #ideologia #prawa człowieka #prawo do śmierci #śmierć

(Fot. unsplash.com/Martha Dominguez de Gouveia/)

Najpierw zupełnie wykoślawiono termin „praw człowieka” dołączając do owego katalogu zbrodnię aborcji – zaprzeczenie wszelkich praw, a teraz Belgowie idą o krok dalej próbując zaszeregować w ten sposób eutanazję. Nie brakuje głosów ostrzegających przed takim niepokojącym trendem, ale wielu ignoruje problem.

Jak mówi Willem Lemmens, niegdyś członek Belgijskiego Komitetu Doradczego ds. Bioetyki, dziś wielu lekarzy chce, aby podawanie zastrzyku uśmiercającego człowieka stanowiło zwykłą procedurę medyczną. Liczba zwolenników takiego podejścia rośnie. Co więcej, wielu ludzi uważa, że eutanazję należy uznać za prawo człowieka.

Tymczasem mówimy o kraju, w którym zabijanie ludzi poprzez eutanazję zostało zalegalizowane w radykalnej formie – choć przecież nawet rozwiązania „umiarkowane” są niedopuszczalne, nieetyczne, sprzeczne z rozumem oraz grzeszne. W Belgii nie ma żadnej granicy wieku, a osoby małoletnie potrzebują jedynie zgody rodziców.

Eutanazja poza kontrolą. Belgia stanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka

Popularyzuje się ponadto absurdalne pojęcie „prawa do śmierci”, co kontrastuje z podważanym w wielu krajach prawem do życia. Tymczasem w Belgii media lansują mentalność eutanazyjną, a tamtejszy Kościół przyjął postawę kapitulancką.

Szczególnie wielki problem dotyczy Flandrii. Z tej części Belgii pochodzą aż 3 na 4 deklaracje eutanazyjne (dane za ubiegły rok). Taka fatalna popularyzacja zabijania ludzi to m.in. efekt wpływów holenderskich. Ów kraj jest jednym z prekursorów eutanazji.

Jakby tego było mało, społeczeństwo zaczyna żyć w kłamstwie. Nie mówi się prawdy o człowieku, a ci, którzy mimo wszystko przypominają o etyce i chrześcijańskiej wizji człowieka muszą liczyć się z ostracyzmem. Ponadto instytucje powołane do opieki nad potrzebującymi są zmuszane do przeprowadzania eutanazji, a sprzeciw sumienia nie znajduje akceptacji i jest pod presją.

MWł / vaticannews.va