24 kwietnia, 2024
9 sierpnia, 2021

USA: Aborcjonistki testowały na pacjentkach w późnej ciąży środki wczesnoporonne

(fot. pixabay.com, zdjęcie ilustracyjne)

W jednej z klinik aborcyjnych w Stanach Zjednoczonych przeprowadzano eksperymenty na kobietach poddających się później aborcji. Szacuje się, że nawet 500 kobiet doznało poważnego uszczerbku na zdrowiu. Wiele z nich zmarło. 

Dwie aborcjonistki Carmen Landau i Shelley Sella’ z kliniki Southwestern Women’s Options w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk poddawały swoje pacjentki, bez ich wiedzy i zgody, eksperymentom. Klinka aborcyjna jest znana przede wszystkim z przeprowadzania późnych aborcji do 32. tygodnia życia dziecka. 

Kobietom, które były w późnej ciąży i decydowały się na aborcję podawano środki wczesnoporonne m.in. RU-486. Przynajmniej 250 kobiet było w 24. tygodniu ciąży. Ponad 20 z nich było nieletnich.

Celem tych testów w latach 2016-2017 było sprawdzenie czy aborcja poprzez wywoływany poród dziecka nastąpi szybciej niż z pomocą innych środków. Aborcjonistki zaprzestały tych praktyk, gdy okazało się, że aplikowane przez nie środki poronne nie wywoływały oczekiwanych przez lekarki efektów.

Skutkiem tego typu działań były liczne krwotoki, okaleczenia szyjki macicy, zatrzymanie łożyska łącznie z koniecznością hospitalizacji. Wiele kobiet zmarło.

Ofiary aborcji i eksperymentów

Stowarzyszenie Abortion on Trial, które pomaga kobietom po aborcji, zgromadziło dokumenty, które stały się podstawą aktu oskarżenia i dotyczą tych dramatycznych wydarzeń, które doprowadziły do śmierci kobiet.

Według raportu do organizacji zgłosiło się kilka pacjentek kliniki, które mówiły o poważnych komplikacjach poaborcyjnych włącznie z silnym krwotokiem.

W dokumentacji opisano też przypadek Keishy Atkins, która zmarła w 2017 roku. Młoda matka była w szóstym miesiącu ciąży. Kobieta poddała się aborcji, zaaplikowano jej silne leki, po czym pozostawiono przez ten czas bez nadzoru lekarskiego.

Po trzech dniach przepisano jej lek przeciwbólowy (Fentanyl) silnie uzależniający, którego przedawkowanie może być śmiertelne. Poważne trudności z oddychaniem sprawiły, że kobieta została przetransportowana do szpitala, gdzie niestety zmarła w wyniku zakażenia sepsą.

W tej samej klinice aborcji dokonała Nicole, siostra Keishy Atkins. Także ona doznała powikłań poaborcyjnych. Poważne rany szyjki macicy wymagały wykonania histerektomii (usunięcia macicy). Narządy jej dziecka, abortowanego w 17 tygodniu, zostały przekazane do badań w szpitalu na Uniwersytecie Nowego Meksyku bez zgody kobiety, informuje włoskie stowarzyszenie  Pro Vita e Famiglia.

Aborcjoniści manipulują kobietami

Jamie Jeffries, dyrektor wykonawczy Abortion On Trial zwraca uwagę na manipulacje, jakim są poddawane kobiety, które przychodzą do klinik uśmiercać swoje dzieci.

Aborcjonista jest potężną osobą, a kobieta jest słabszym w tej sytuacji, a aborcjonista naprawdę nadużywa swojej władzy nad kobietami, które znajdują się w sytuacji strachu i kryzysu – mówi i wyjaśnia, że często kobiety, które są w zaawansowanej ciąży są przekonywane, że aborcja dziecka jest jedynym i najlepszym wyjściem.

Jednocześnie wskazuje, że usługodawcy aborcji podają kobietom silne, uzależniające środki farmakologiczne i okłamują pacjentki, że aborcja jest konieczna ze względów medycznych.

W czasie zeznań jedna z aborcjonistek przyznała, że często pracownicy klinik aborcyjnych radzą pacjentkom, aby w trudnych sytuacjach, w czasie komplikacji nie zgłaszały się do lekarza, ale do pracowników kliniki. Wyjaśniała, że lekarze na izbach przyjęć „nie są odpowiednio wykwalifikowani” do udzielenia pomocy kobietom poddanym aborcji.

AG/ProVitaeFamiglia.it, ChristianPost.com

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023