20 kwietnia, 2024
28 kwietnia, 2022

Tajemnica szczęśliwego małżeństwa Joanny Beretty Molli i Piotra Molli

(fot. facebook.pl/@joannaberettamolla)

Św. Joanna Beretta Molla dała nam przykład wyjątkowej i pięknej miłości macierzyńskiej, ale też małżeńskiej. Niezwykła więź, jaka łączyła Joannę i jej męża Piotra, mimo upływu ponad 60 lat, nadal zachwyca i jest receptą na szczęśliwe małżeństwo i macierzyństwo. 

Joannę i Piotra Mollów łączyła wyjątkowa, głęboka miłość, która wciąż niezmiennie zachwyca. Niektórych intryguje pytanie, gdzie tkwi sekret ich wzajemnej relacji małżeńskiej. Inni czasem zastanawiają się, czy taka miłość między dwojgiem ludzi jest możliwa dziś, kiedy rodzina doświadcza tak wielu kryzysów, a młodzi ludzie wątpią w małżeństwo i deklarują, że nie chcą zawierać sakramentalnego związku.

Joanna i Piotr byli małżeństwem zaledwie siedem lat, ale w tym krótkim czasie żyli pełnią życia rodzinnego, przekazując piękno świata i życia swoim dzieciom. Joanna zmarła 28 kwietnia 1962, mając zaledwie 39 lat, po tym, kiedy odmówiła terapii, by dziecko, które nosiła pod sercem, mogło przeżyć.

Piotr z ogromnym wzruszeniem wspominał żonę i wyjątkową więź, jaka ich łączyła. „Muszę przyznać, że cały czas czuję jej szczególną bliskość, zwłaszcza w tych ostatnich latach wielokrotnie zwracałem się do niej w sytuacjach, które wydawały mi się prawie nie do rozwiązania” – mówił w ostatnich wywiadach.

Miłość pielęgnuje się każdego dnia. „Dziękuję Bogu za łaski i proszę, by nauczył mnie być dobrą żoną i matką”

O niezwykłej więzi, jaka istniała między Joanną a Piotrem w narzeczeństwie i małżeństwie opowiadał Piotr Molla, ich bliscy i dzieci. Inżynier Molla pytany w wywiadach, jakie było ich życie małżeńskie, odpowiadał: „Normalne. Takie jak wielu innych par. (…) Żyliśmy jeden dla drugiego. Joanna pracowała jako lekarz, ja kontynuowałem pracę w fabryce. Cały wolny czas spędzaliśmy razem”.

Jednak sekret tej niezwykłej więzi, która łączyła małżonków i sprawiała, że ich życie, wypełnione codziennymi obowiązkami, wychowaniem małych dzieci, pracą zawodową i wyjazdami Piotra w dalekie delegacje, kryje się w ich wizji małżeństwa i rodziny. Możemy ją odkryć w wyjątkowej korespondencji między Joanna a Piotrem. Listy, które przesyłali sobie w czasie narzeczeństwa, a potem małżeństwa są świadectwem pięknej miłości, oczekiwania, wzajemnych starań, by być dla siebie nawzajem. Joanna pisała do swojego narzeczonego:

Lubię medytować nad tekstem z Księgi Przysłów. „Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia”. Piotrze, mogłabym być dla Ciebie silną kobietą z Pisma Świętego!!! Czuję się jednak słaba. Oprę się o Twoje silne ramię. Czuję się przy Tobie tak bezpieczna. Mam do Ciebie prośbę. Od dzisiaj, Piotrze, jeśli zrobię coś nie tak, powiedz mi o tym od razu, popraw, skoryguj, rozumiesz? Będę Ci za to wdzięczna.

Źródło: facebook.pl/@joannaberettamolla

Ten fragment listu ukazuje nie tylko miłość do narzeczonego, wielkie pragnienie Joanny, by być kobietą z Ewangelii, ale przede wszystkim ukazuje nam jej świadomość powołania małżonki i matki, a co za tym idzie, otwartość na zmianę, gotowość do pracy nad sobą, by stać się jak najlepszą żoną.

To pragnienie życia zgodnie z Ewangelią Joanna wyrażała nie tylko słowach, ale w konkretnych czynach. Życie żony, młodej mamy, praktykującej lekarki było przepełnione radością z macierzyństwa, ale i codzienną troską o wychowanie dzieci. Z treści listów, jakie przesyłała mężowi, możemy wyczytać, że dzielnie znosiła trudy kolejnych ciąż i różne przeciwności, choć niekiedy przebijała z nich też tęsknota za mężem i nuta znużenia, choć wiele rzeczy nosiła w swoim sercu, nie mówiąc o nich nikomu. „Nie narzekała, nie mówiła nigdy, że cierpi. Nie chciała mnie martwić” – wspominał Piotr w ostatnich wywiadach, podkreślając, że jego ukochana żona zawsze była pełna wdzięczności, za to, co otrzymała. Ona zaś pisała w korespondencji: „Dziękuję Bogu za łaski i proszę, by nauczył mnie być dobrą żoną i mamą”.

Narzeczeństwo – szczególny czas przygotowania. Małżeństwo nie może być improwizacją

Joanna była kobietą bardzo serdeczną, obdarzającą uśmiechem i dobrym słowem każdego człowieka. Była nowoczesna jak na ówczesne czasy, prowadziła samochód, ukończyła medycynę ze specjalizacją z pediatrii, była niezwykle elegancka, zawsze gustownie ubrana. Do jej ambulatorium przychodziły się leczyć także starsze panie, które znalazły w niej powierniczkę. W trudnych realiach ówczesnych Włoch Joanna często nie brała pieniędzy za leczenie, a tym, którzy nie mieli środków na leki, wraz z receptą pozostawiała pieniądze.

Jak mówi najmłodsza córka świętej, Gianna Emanuela, jej matka cierpliwie i spokojnie modliła się o rozeznanie woli Bożej i swojej przyszłości. Nic nie pozostawiała działaniu okoliczności. „Jeśli nie spotkamy Jezusa w życiu, nie będziemy mogli dokonać żadnego wyboru w życiu” – mówiła lekarka. Joanna planowała wyjechać na misje do Brazylii, aby jako lekarz wspierać tamtejszą wspólnotę, w które posługiwał jej brat Alberto, misjonarz, dziś Sługa Boży. Wyjazd wstrzymał jednak jej kierownik duchowy, który prosił, aby zaczekała rok. Jak się potem okazało, właśnie w tym czasie poznała swojego przyszłego męża, Piotra.

Narzeczeni przeżywali ten wspólny czas przygotowania do małżeństwa w poczuciu wdzięczności Matce Bożej za łaskę spotkania. Joanna modliła się o rozeznanie powołania każdego dnia, w tej intencji pojechała też na pielgrzymkę do Matki Bożej w Lourdes. Także Piotr kierował swoje modlitwy do Matki Bożej Dobrej Rady, każdego dnia odwiedzając mały kościół w Ponte Nuovo, prosząc Maryję o „świętą matkę dla swoich dzieci”. Kilka miesięcy przed ślubem, w kwietniu 1955 roku, Joanna napisała do niego:

Najdroższy Piotrze, jak mam dziękować Ci za ten przepiękny pierścionek zaręczynowy? W zamian oddaję Ci moje serce (…). Wiesz, jak bardzo pragnę widzieć Cię szczęśliwym. Powiedz proszę, jaka mam być i co mogę zrobić, byś to Ty był szczęśliwy? Ufam tak bardzo Bogu i jestem pewna, że Pan pomoże mi być godną Ciebie żoną.

Sakrament małżeństwa był dla pary niezwykle ważnym przymierzem, do którego przygotowywali się poprzez wspólną modlitwę i Msze Święte. Narzeczeństwo stało się więc pięknym czasem wspólnego wzrastania, pracy nad sobą, wymiany listów, w których dzielili się codziennością, ale też marzeniami o wspólnej przyszłości.

Źródło: facebook.pl/@joannaberettamolla

Rodzina kolebką świętości

Joanna Beretta Molla wzrastała w głęboko wierzącej rodzinie. Była dziesiątym z trzynaściorga rodzeństwa. Pięcioro dzieci zmarło w dzieciństwie, troje zdecydowało się na służbę kapłańską i zakonną. W listach Joanna wspomina również o swoich ukochanych rodzicach, tercjarzach franciszkańskich, którzy przekazali swoim dzieciom wiarę i wartości. Wychowywali je w duchu pobożności i czerpania radości z piękna świata stworzonego przez Boga. I choć nie wszyscy mają piękne przykłady życia małżeńskiego i rodzinnego rodziców, które z pewnością pomagałyby budować własną rodzinę, to nie determinuje to przyszłości człowieka.

Joanna podkreślała potrzebę ciągłej pracy nad sobą, modlitwy i zaufania Bożej Opatrzności. Była zaangażowana w działalność Akcji Katolickiej. To tam najczęściej powtarzała młodym ludziom, że „apostolat wykonuje się przede wszystkim na kolanach”. Tę maksymę realizowała najpierw sama, uczestnicząc każdego dnia we Mszy Świętej, odmawiając codziennie różaniec i przenosząc te wartości do swojej rodziny. Wrażliwość na natchnienia Ducha Świętego i kierownictwo duchowe pozwoliły jej też wybrać towarzysza życia.

Joanna i Piotr Mollowie dają niezwykłe świadectwo przymierza małżeńskiego przeżywanego w pełnej jedności z Bogiem, pracy nad sobą, obdarowywania siebie miłością, wspierania się w słabościach i trudnych chwilach. Są przykładem dla narzeczonych i małżonków, którzy dziś raczej stawiają pytanie „co druga osoba może mi zaoferować?” zamiast „co ja mogę jej dać?”. Ich małżeństwo jest wyjątkowym świadectwem dla młodych ludzi, którzy rezygnują z sakramentu małżeństwa na rzecz niezobowiązującego związku.

Mollowie subtelnie pokazują, że małżeństwo, które dziś w dużej mierze świat postrzega jako ograniczenie własnej wolności i rezygnację z samorealizacji, jest właśnie rzeczywistością, która rozwija, ubogaca i jest miejscem kształtowania nowego życia.

Dziś w sferze języka mówi się często o życiu małżeńskim jako „rutynie”, sugerując, że jest ono czymś powszednim, może bezbarwnym. Święta Joanna Beretta Molla uczy, jak sprawić, aby codzienność i banalność nabrała żywych barw, radości i niezwykłego znaczenia.

Źródło: facebook.pl/@joannaberettamolla

 

Agnieszka Gracz/artykuł opublikowany w magazynie „Przyjaciel Rodziny”, wydawanym przez Centrum Życia i Rodziny

Cytaty użyte w artykule pochodzą z programu Bel tempo si spera: „Gianna Beretta Molla, la mamma santa”, TV 2000it, www.youtube.com/watch?v=a2Z6PULylsg oraz listów za: mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/gianna_molla/a_listy.htm. 

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023