Personel medyczny nakłaniał ją do aborcji jeszcze w 37. tygodniu ciąży. Powód? Zespół Downa
Jacob to kilkuletni chłopiec z zespołem Downa, który jest szczęśliwy i kocha życie. Chłopiec żyje, choć w ostatnich tygodniach przed narodzinami jego matka była nakłaniana do aborcji. „To, co wówczas mówili, wciąż mnie prześladuje, był on przecież już w pełni ukształtowanym dzieckiem” – mówi Tracy, matka chłopca.
Coraz częściej rodzice, którzy słyszą diagnozę trisomii 21 u swojego nienarodzonego dziecka i są poddawani presji aborcji odważnie dzielą się świadectwem i mówią o radości, jaką wnosi w ich życie dziecko. Dziecko, które tak wiele osób skazywało na śmierć.
Takie doświadczenia ma również młoda Brytyjka, Tracy Seager Leyland, która na łamach Lancashire News opowiedziała o presji, jaką wywierał na nią personel medyczny szpitala.
Tracy była już w zaawansowanej ciąży, kiedy lekarze zauważyli, że jej syn ma zespół Downa. Personel medyczny naciskał, aby matka rozważyła aborcję. Sugerowano, że kobieta nie poradzi sobie z wychowaniem dziecka, które będzie miało niepełnosprawność, a być może i problemy zdrowotne, które czasem towarzyszą trisomii 21.
To co wówczas mówili wciąż mnie prześladuje, był on przecież już pełni ukształtowanym dzieckiem – mówi Tracy.
Kobieta podkreśla, że jej synek Jacob to „niesamowity chłopiec, który po prostu kocha życie”. Wciąż ma w pamięci trudne chwile, kiedy personel medyczny jeszcze w ostatnich dniach przed porodem nakłaniał ją do aborcji.
To sprawiło, że poczułam, że [dla nich] życie tej małej istotki nie jest warte, by istnieć – wyznała Tracy.
Tracy z synkiem Jacobem, źródło Facebook.com
Max złączył naszą rodzinę
Podobne doświadczenia ma Christina, mama czteroletniego Maxa. Po diagnozie zespołu Downa u jej dziecka, matce nie proponowano aborcji, ale we wpisach na portalu społecznościowym, pod fotografiami jej synka, pojawiła się fala krytyki pod jej adresem Christiny i oskarżenia o nieodpowiedzialność.
Wiem tylko, że mój syn mógł zostać zabity aż do dnia narodzin, to mnie boli i przeraża, że mogłabym nie widzieć, jak piękny jest mój syn, gdybym poszła na aborcję – mówi Christina.
Chłopiec ma już cztery lata. A jego matka zapewnia, że zdolności i umiejętności Maxa przerosły jej oczekiwania i rozwiały obawy, jakie miała w czasie ciąży.
Codziennie przynosi nam radość, a nasza rodzina zbliżyła się odkąd jest z nami Max – wyznaje matka chłopca.
Christina przyznaje, że czas oczekiwania na narodziny dziecka nie był łatwy, towarzyszył jej, jak zapewne wielu matkom, lęk i obawy o przyszłość.
Płakałam. Tak bardzo bałam się przyszłości. Myślałam, że on nigdy się nie ożeni lub umrze młodo. Nie wszystkie trudności są jednoznaczne dla wszystkich dzieci – podkreśla.
AG/Lancs.live
Dodaj komentarz