Ograniczenie liczby dzieci to, zdaniem aktywistów „ekologicznych”, ratunek dla planety

Szczyt klimatyczny COP-26 w Szkocji stał się okazją do promocji postulatów ruchów antynatalistycznych, które uważają, że dzieci są zagrożeniem dla planety.
Podczas spotkania w Glasgow, gdzie odbywał się szczyt klimatyczny, swoje postulaty promowały też środowiska, które uważają, że ratunkiem dla planety jest rezygnacja z powiększania rodziny.
Aktywiści z Population Matters, organizacji z Wielkiej Brytanii, przygotowali nadmuchaną postać niemowlęcia, na którym umieszczono napis: „Mniejsze rodziny, chłodniejsza planeta”. Działacze ruchów antynatalistycznych twierdzą, że minione stulecie to czas „bezprecedensowego wzrostu populacji”.
Informacja wywołała oburzenie w mediach społecznościowych. Jednak w przestrzeni medialnej obserwuje się coraz większą tendencję do uderzania w dzieci i rodziny wielodzietne, jako te, które przyczyniają się do zwiększania emisji dwutlenku węgla i rzekomej klęski klimatycznej planety.
Retorykę tę wspierają przygotowywane przez analityków m.in. z Morgan Stanley badania, którzy opiniują, że „posiadanie dziecka jest pod względem emisji CO2 siedmiokrotnie gorsze niż 10 kolejnych ograniczeń, jakie można wdrożyć”.
Postawę taką promują również osoby publiczne i celebryci, jak chociażby brytyjski książę Harry, który zdecydował, że w trosce o klimat, ograniczy liczbę dzieci do dwojga. Ideologię promują też przedstawiciele mediów, którzy twierdzą, że „urodzenie dziecka to wandalizm środowiskowy”, ponieważ „dziecko zużywa wiele zasobów środowiskowych”.
AG/Facebook.com/spuc.org.uk, klimat.rp.pl
Dodaj komentarz