20 kwietnia, 2024
4 grudnia, 2021

„Nasz Staś poruszał serca. On po prostu był”. Świadectwo rodziców dziecka z zespołem Edwardsa

(fot. AWfotografie, pixabay.com, zdjęcie ilustracyjne)

„Nasz Staś powiedział nam więcej, niż możecie przypuszczać, pomimo że nie wypowiedział nawet jednego słowa ani nie wydał z siebie żadnego dźwięku” – mówią rodzice chłopca, który miał wadę letalną. Dziecko żyło zaledwie kilka godzin po porodzie, ale zmieniło serca wielu osób.

Katarzyna i Damian byli już rodzicami Jakuba, kiedy dowiedzieli się, że ich rodzina się powiększy. Oczekiwali na tę chwilę. Rutynowe badania wykazały jednak u ich dziecka poważną wadę letalną – zespół Edwardsa. Dzieci z tym schorzeniem żyją bardzo krótko, jeśli dożyją porodu.

Rodzice, mimo szoku związanego z tą niespodziewaną informacją, świadomością, że dziecko może w każdej chwili umrzeć, od początku traktowali je, jako członka rodziny. Nie myśleli o aborcji, choć prawo dopuszczało taką możliwość.  

Staś pomimo nienaturalnej pozycji, jaką przyjął często dawał o sobie znać nieśmiałymi kopnięciami. Nasz starszy synek Jakub, który miał wtedy trzy i pół roku, nie do końca rozumiał, że jego braciszek jest bardzo chory. Podchodził do mojego brzucha, całował go, przytulał go i pytał: Mamo kiedy go wyjmiesz? Chcę go już zobaczyć – opowiada matka dzieci. 

Lekarze jednego z poznańskich szpitali informowali rodziców o możliwości zakończenia ciąży, ale gdy matka chłopca odmówiła, nie nalegali, otoczyli ją i dziecko odpowiednią opieką.

Nie patrzono na mnie z politowaniem, bo jestem w ciąży z dzieckiem z „defektami”. (…) Czasami miałam wrażenie, że na swojej drodze spotykam aniołów, a nie zwykłych ludzi. Ogrom dobra, którego doświadczyliśmy w ciągu tych kilku miesięcy, zna jedynie Pan Bóg – podkreśliła Kasia.

Ciąża pod opieką lekarzy została doprowadzona do końca, choć były obawy, jak w przypadku tego schorzenia u dziecka, że serce chłopca może przestać bić w każdej chwili. Rodzice mieli wsparcie także swoich bliskich i przyjaciół, wspólnot, kapłanów, co dodawało otuchy, napełniało nadzieją i pozwoliło ze spokojem dobrze przeżyć czas ciąży i oczekiwania, mimo niepewności jutra. Staś urodził się w 31. tygodniu.

Na porodówce żegnaliśmy naszego syna, tuląc go, całując i wylewając łzy. Nikt nas nie poganiał. To był nasz czas. Dziękujemy Bogu za ten dar, za te najpiękniejsze pięć godzin spędzonych razem z synkiem – napisała w świadectwie matka dziecka.

Choć dzieci z wadami letalnymi dotychczas kierowano na aborcję i odmawiano im człowieczeństwa, ich krótkie, kruche życie nie jest przypadkowe.

Nigdy nie zapomnę widoku subtelnych łez położnej w momencie, gdy serce Stasia przestało bić. Przecież nie „straciła” na dyżurze dziecka zdrowego, tylko dziecko z licznymi wadami. Ona dobrze wiedziała, że tak prawdopodobnie będzie – wyznała Kasia.

Rodzice podkreślają, że choć nie mogą cieszyć się obecnością syna, to ta krótka – zaledwie kilkugodzinna – obecność chłopca pośród nich była wyjątkowym darem.

Staś, nasz mały – wielki bohater zdziałał tyle dobra w naszym życiu i w życiu innych osób, niczego nie robiąc. On po prostu był – mówią rodzice.

AG/Miłujcie się!

Udostępnij

Spodobał Ci się ten artykuł? Wesprzyj działanie naszego portalu swoim datkiem.

Wybierz kwotę
inna kwota
Wesprzyj portal

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Liczba komentarzy : 0

Polityka prywatności i plików cookies

© Centrum Życia i Rodziny 2023