Lekarka wywierała aborcyjną presję, gdyż miał umrzeć tuż po porodzie. On jednak żyje i jest szczęśliwy!

Porażająca diagnoza dotycząca stanu zdrowia nienarodzonego dziecka i horror spowodowany aborcyjnym szantażem lekarki. „Albo zabijesz maleństwo, albo nie będziemy Cię ratować podczas cesarskiego cięcia” – usłyszała matka od specjalistki, która winna przecież walczyć o każde ludzkie życie.
Grzegorz i Elżbieta odrzucili jednak „dobre rady” osoby zaprzeczającej powołaniu medyka i ich syn przyszedł na świat. Dzięki rozwojowi medycyny i – przede wszystkim – łasce od Pana Boga udało się przezwyciężyć niektóre kłopoty zdrowotne malucha i dziś Dawid jest wesołym dzieckiem.
Pierwsza ciąża pani Elżbiety przebiegała bez większych komplikacji. Niestety podczas drugiej sytuacja wyglądała odmiennie. Podejrzenia lekarza prowadzącego ciążę dotyczące problemów zdrowotnych dziecka potwierdziła lekarka z kliniki w Krakowie. Chodziło o wodogłowie i wadę serca.
Niestety zamiast wsparcia psychologicznego dla rodziny w trudnej sytuacji specjalistka postanowiła zaszantażować matkę w haniebny i odległy od zawodowej etyki sposób – de facto próbowała zmusić kobietę do aborcji, strasząc ją odmową udzielenia pomocy w sytuacji cesarskiego cięcia. Na szczęście w tym przypadku aborcyjna presja lekarki natrafiła na opór.
W klinice w Krakowie spotkaliśmy wiele kobiet w ciąży i co druga wychodziła z płaczem. Także i w naszym przypadku została zalecona aborcja – wspomina w reportażu Grupy Proelio pan Grzegorz, który został wyrzucony z gabinetu przed złożeniem przez lekarkę „oferty nie do odrzucenia”.
Szczęśliwie rodzina, ignorując haniebny czyn osoby zaprzeczającej powołaniu do ratowania życia każdego człowieka, natrafiła później na lekarzy o odmiennym, dobrym podejściu. Niestety diagnoza cały czas pozostawała bez zmian.
Mimo tego Dawid po porodzie w szpitalu Bielańskim w Warszawie otrzymał 10 punktów w skali Apgar i ku zaskoczeniu wielu: żył! I to bez konieczności korzystania z respiratora.
Lekarz wypisujący dziecko ze szpitala zasugerował jednak rodzicom skorzystanie z pomocy hospicjum, gdyż ocenił, że maluch będzie niewidomy oraz niesprawny fizycznie. Jednak i ta diagnoza okazała się chybiona.
Serce Dawida musiało jednak zostać poddane leczeniu operacyjnemu. Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie i 9-cio letnie dziś dziecko – mimo koniecznego monitorowania jego stanu zdrowia – rozwija się, mówi, opowiada żarty, bawi się, widzi i jest szczęśliwe. Podobnie jak i rodzice.
MWł/tvp.info/YouTube.com, Grupa Proelio
Dodaj komentarz