Czy można odbudować małżeństwo po rozwodzie? Beata i Jacek dają świadectwo, że to możliwe

Beata i Jacek działają dziś we Wspólnocie Trudnych Małżeństw „Sychar”, gdzie wspierają rodziny w kryzysie. Są przykładem małżonków, którzy mimo rozwodu, walk o podział majątku, zakochali się w sobie ponownie i odbudowali swoje małżeństwo. Jak to możliwe? Kto zmienił ich decyzję?

Praca zawodowa, samorealizacja i poszukiwanie prestiżu oddalały od siebie Beatę i Jacka. On robił karierę światową w sporcie samochodowym. Ona, adwokat, rozwijała firmę prawniczą. Córkę Magdę wychowywali dziadkowie. Sukcesy zawodowe i pragnienie rozwijania kariery doprowadziły do nieporozumień między małżonkami. 

W 2013 r. zdecydowaliśmy się na rozwód, który otrzymaliśmy bez problemu. Następnie przez trzy lata biliśmy się w sądzie o podział majątku. W tym czasie pozostawaliśmy w innych związkach; raniliśmy się wzajemnie, posługując się policją, sądami oraz wykorzystując swoje rodziny i przyjaciół do realizowania własnych ambicji i udowadniania swych egoistycznych racji  – wyznała Beata.

Każde z nich szło swoją drogą. Jacek, pasjonat wypraw motocyklowych, spotkał na swojej drodze o. Jana, franciszkanina, również sympatyka motoryzacji. Wspólne rajdy motocyklowe, rozmowy, sprawiły, że Jacek uświadomił sobie dramat i konsekwencje swoich decyzji. Wrócił do Polski z zagranicy i dążył do odbudowania relacji z córką i żoną.

Doświadczyłem mocy Bożej i wiedziałem, że moje życie zmieni się na lepsze. Zrozumiałem plan Boży dla mnie i pojąłem, na czym polega sakrament małżeństwa. Postanowiłem działać, wróciłem też do modlitwy. Ogarnął mnie pokój wypływający z pewności obrania dobrej drogi  – podkreślił.

Beata, która również była w drugim związku, borykała się w tym czasie z poczuciem złości i żalu, także na Boga, z powodu porażki. Rozpoczęła studia psychologiczne, aby zrozumieć swoje życie i ten cały kryzys. Podczas praktyk i przyjścia psychoterapii w jednej z grup poznała kapłana o. Marcina.

Jeszcze zanim zakończyłam szkołę terapii, mój mąż zaczął przysyłać mi dziwne listy o miłości, przebaczeniu i woli pojednania. Nie wierzyłam w te deklaracje i myślałam, że jest to kolejny podstęp Jacka – opowiada.

Mimo to, Beata spotykała się z byłym mężem i nabierała zaufania. Jak mówi, zrozumiała, że wiele lat starała się udowadniać swoje racje i narzucać swoje zdanie mężowi. Pojęła, że potrzebne są zmiany, ale tym razem zaczęła je od siebie. Zrozumiała, że nie może zmienić męża, ale może zmieniać siebie.

Moja zaś zmiana wywołała zmianę zachowania Jacka. To było odkrywcze i przynosiło sukcesy – wyznała.

Jacek i Beata, jak mówią, uświadomili sobie, że „relacja małżeńska nie jest statyczna, lecz dynamiczna. Łaska Boża dała im moc do zmagania się ze swoimi słabościami i upadkami, które są nieodłączną częścią związków.

W kryzysie małżeńskim zaczęła przyświecać nam jedna myśl z Pisma św.: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Rozważając tę myśl, każde z nas postanowiło, że będzie dobrze czynić współmałżonkowi, ponieważ Bóg pobłogosławił naszemu związkowi – wskazują.

Choć droga pojednania i przebaczenia nie była łatwa, to doświadczenie Bożej miłości i praca nad sobą pozwoliły im na wzajemne przebaczenie, ponownie wzbudzenie w sobie miłości, szacunku do siebie nawzajem i wreszcie pragnienia odbudowania małżeństwa. Dzięki łasce Bożej dokonali czegoś, co po ludzku jest po prostu niemożliwe.

Dziś Beata i Jacek działają przy wspólnocie Sychar, gdzie dzielą się swoim doświadczeniem. Chcą założyć ośrodek rekolekcyjny dla małżeństw. Cieszą się też wspólnym czasem i chcą być przykładem dla córki Magdy.

To ona jako dziecko najbardziej ucierpiała w wyniku naszej pychy, egoizmu i głupoty. Teraz jesteśmy dla niej przykładem walki o podstawowe wartości, takie jak Bóg, miłość, prawda i dobro – wyznała. 

 

AG/Miłujciesię.pl